25
maja 2018
Jeśli
ludzie myślą, że dzień zakończenia studiów jest najlepszym
dniem ich całej edukacji są w błędzie. Od godziny siedziałam w
swoim pokoju w akademiku. Spędziłam tu swoje najlepsze cztery lata
i patrząc na spakowane kartony i walizki czuję smutek, ponieważ
właśnie zaczynam prawdziwe dorosłe życie. Jestem również
zdenerwowana, ponieważ moje odbieranie dyplomu będzie oglądał mój
tata i Samantha, którzy specjalnie na tę okazję przylecieli z
Londynu razem ze swoim dwu i pół rocznym dzieckiem. Mój malutki
braciszek był najcudowniejszym dzieckiem na świecie i kochałam się
nim zajmować. Byłam mile zaskoczona, kiedy tata i Sam zaproponowali
mi żebym to ja wybrała dla niego imię. Bez większego namysłu
postanowiłam dać mu na imię Ryan. Wiem, że to imię mojego
starszego nieżyjącego brata, ale chciałam żeby był obecny wśród
nas chociaż w taki sposób. Kiedy mój braciszek się urodził
postanowiłam być dla niego tak dobrą starszą siostrą, jak Ryan
był dla mnie bratem. Każdą swoją wolną chwilę, którą
spędzałam w Londynie poświęcałam temu malutkiemu dziecku. Nie
był do mnie podobny, ponieważ miał blond włosy i niebieskie oczy
po swojej matce, jednak kształt twarzy odziedziczył po tacie.
Podskoczyłam
jak oparzona, kiedy drzwi pokoju się otworzyły. Do środka weszła
Jesy, moja współlokatorka, która przez rok mieszkała ze mną, po
tym jak Angela skończyła studia. Mówiąc o moich przyjaciołach...
Angela
w zeszłym roku otrzymała dyplom z psychologii klinicznej i teraz
pracuje w ośrodku dla niedoszłych samobójców, a także dla osób,
które miały zaburzenia odżywiana. Wydała także książkę, tym
samym spełniając swoje największe marzenie. Czułam się trochę
dumna z jej sukcesu, ponieważ to ja zachęciłam ją do skończenia
historii, którą pisała i opublikowania jej. Od czterech lat jest w
szczęśliwym związku z Harrym i mimo że dużo się kłócą,
kochają się najmocniej na świecie. Harry, który również rok
temu skończył studia, został zawodnikiem Los Angeles Galaxy i jest
najlepszym napastnikiem 2018 roku. Jade założyła salon piękności,
który szybko zyskał popularność i teraz zarządza takimi trzema w
całych Stanach. Niall wciąż jest jej ukochanym chłopakiem i
wkrótce planuje się jej oświadczyć. Mój przyjaciel po otrzymaniu
dyplomu postanowił zostać muzykiem, co idzie mu bardzo dobrze,
podpisał kontrakt płytowy, a z początkiem przyszłego roku rusza w
trasę koncertową do USA. Gra na gitarze, a ja jestem wielką fanką
jego piosenek. Matt dwa lata temu założył zespół rockowy i
właśnie jest w trasie po Europie. Jego dziewczyna, a mój dawny
wróg, Eleanor ma własną linię odzieży, która jest szczególnie
popularna wśród młodych ludzi. Perrie rok temu rozstała się z
Zaynem, ale ma się dobrze i jest prywatną stylistką Seleny Gomez i
Jenniefer Aniston. Liam jest grafikiem gier komputerowych z czego
Harry i Louis bardzo się cieszą, ponieważ dwa tygodnie temu mogli
zagrać w niewydaną jeszcze Fifę'19. Przez jakiś czas umawiał się
z dziewczyną o imieniu Sophia, ale rozstali się i wciąż jest
szczęśliwym singlem. Wszyscy z nich mieszkają w Los Angeles.
Josh
i Calum postanowili zostać w Nowym Jorku. Josh kończy razem ze mną
studia, a Cal jest dobrze płatnym prawnikiem na Manhattanie.
Zaręczyli się rok temu, jednak na razie nie planują ślubu. Cathy
i Ashton są małżeństwem od dwóch lat i pobrali się po
zakończeniu studiów dziewczyny, a cztery miesiące temu urodziła
im się córeczka. Ash ma w Nowym Jorku już dwa kluby, a także
jeden w Miami.
Zayn
po odebraniu swojego dyplomu, rozstał się z Perrie i wyjechał do
Londynu. Tylko Liam na z nim kontakt i z tego co wiemy pracuje nad
swoim debiutanckim albumem. Jest też skłócony z Louisem, jednak
postanowiłam się w to nie mieszać.
Mówiąc
o Louisie. W styczniu minęły trzy lata odkąd jesteśmy razem, a ja
nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa. W zeszłym roku skończył
studia i wyprowadził się z resztą do Los Angeles. Założył swoją
wytwórnie płytową, w której swoje albumy wydał Ed Sheeran czy
Kings Of Leon. Byłam z niego bardzo dumna, ponieważ osiągnął
ogromny sukces, o którym wiele ludzi może tylko śnić. Nie
widzieliśmy się zbyt często przez ostatni rok, ale staraliśmy się
zobaczyć chociaż raz w miesiącu.
Spojrzałam
na zegarek zastanawiając się za ile przyjedzie moja rodzina i mój
chłopak. Zaczęłam się stresować, kiedy Louis zadzwonił, że
czekają już na dole. Wzięłam głęboki wdech i wstałam z łóżka
wygładzając dłońmi białą koszulę. Wzięłam z biurka torebkę,
pomachałam Jesy i wyszłam z pokoju.
Po
trzech godzinach wręczanie dyplomów dobiegło końca. Na moje
szczęście nie potknęłam się przy odbieraniu świadectwa i
odetchnęłam z ulgą, kiedy po zdjęciu togi przeszłam do miejsca,
w którym stali tata, Sam, Ryan i Louis.
-
Amy! - krzyknął mój braciszek i podbiegł do mnie potykając się
o swoje małe stópki i wpadając prosto w moje kolana.
Wzięłam
go na ręce i pocałowałam jego policzek. Ryan był taki słodki, że
mogłabym tulić go całymi dniami.
-
A ja? - zapytał Louis ze złośliwym uśmieszkiem na ustach.
Podeszłam
z Ryanem na rękach do mojego chłopaka i pocałowałam go prosto w
usta. Louis chciał przedłużyć pocałunek, jednak zdawałam sobie
sprawę z obecności mojego taty i jego dziewczyny, dlatego odsunęłam
się od niego. Brunet położył dłoń na moim biodrze i przyciągnął
mnie bliżej siebie.
-
Jestem z ciebie taki dumny, kochanie - wyszeptał i pocałował mnie
pod uchem.
Zarumieniłam
się, a póżniej przyszła kolej na gratulacje ze strony taty i Sam.
Ryan bawił się moimi bransoletkami, a ja słuchałam jak tata jest
bardzo szczęśliwy, z tego co osiągnęłam i jestem już dorosłym
człowiekiem. Relacje z moim tatą były na najlepszym możliwym
poziomie, a ostatnie cztery lata naprawiły to, co zostało
zaniedbane w przeszłości. Mogłam do niego zadzwonić w każdej
chwili, nawet w środku nocy, kiedy pokłóciłam się ze swoim
chłopakiem i musiałam się wyżalić rodzicowi. Samantha była
bardziej moją przyjaciółką niż macochą i wciąż pamiętam ten
dzień, gdy zabrała mnie na koncert Adama Lamberta.
Szliśmy
w kierunku mojego samochodu chcąc udać się na obiad do
restauracji, w której byłam z Louisem na pierwszej randce. W pewnym
momencie zadzwonił telefon chłopaka, więc grzecznie przeprosił i
odszedł na bok. Byłam trochę zdziwiona, ponieważ Louis nigdy nie
krył się przede mną ze swoimi rozmowami. Zaczekaliśmy na niego
przy samochodzie. Tata zapiął Ryana w foteliku dla dzieci, a ja
chciałam zająć miejsce kierowcy, korzystając z okazji, że Louisa
nie ma, więc to ja będę mogła prowadzić.
-
Amy? - usłyszałam za sobą głos mojego chłopaka. Szedł w moją
stronę i przez chwilę podziwiałam go ubranego w bordową koszulę
i czarne obcisłe spodnie, jednak gdy przeniosłam wzrok na jego
twarz zaniepokoiłam się. Był niepewny czegoś, widziałam to w
jego oczach.
-
Co się stało? - zapytałam, gdy do niego podeszłam. Położyłam
dłoń na jego policzku, a chłopak automatycznie wtulił w nią
swoją twarz.
-
Ktoś chce z tobą porozmawiać.
-
Kto?
Zmarszczyłam
brwi, ponieważ nie wiedziałam, kto mógłby chcieć się ze mną
teraz spotkać. Moi przyjaciele byli w Los Angeles, a z Cathy,
Ashtonem, Joshem i Calumem mieliśmy zobaczyć się dopiero jutro
wieczorem. Louis odwrócił głowę za siebie. Zrobiłam to samo i
przeczesałam wzrokiem idących do swoich samochodów ludzi, nie
wiedząc kogo właściwie miałam szukać. Poczułam, jak Louis
splata nasze palce i spojrzałam w miejsce, w które patrzył.
Zamarłam, gdy zobaczyłam idącą w moją stronę kobietę. Była
ubrana w typowy dla niej elegancki sposób, a jej proste brązowe
włosy, dokładnie w takim samym odcieniu, jak moje, delikatnie
falowały na wietrze. Niepewnie się uśmiechała, a w jej oczach
błyszczały łzy.
-
Mama?
-
Cześć córeczko.
-
Co tu robisz? - zapytałam zaskoczona.
Nie
widziałam się z mamą trzy lata. Nie rozmawiałyśmy prawie wcale,
nasz jedyny kontakt polegał na składaniu sobie życzeń
urodzinowych i świątecznych. Z tego co mi tata powiedział, moja
mama wyszła za Grega i przeprowadzili się do innej dzielnicy
Londynu. Początkowo było mi trudno pogodzić się z tym, że tak
bardzo się pokłóciłyśmy, jednak gdy telefony od mojej matki
przestały dzwonić zwyczajnie zapomniałam. W głębi duszy
tęskniłam za nią, nawet jeśli była okropnym rodzicem i tak ją
kochałam.
- Twój chłopak do mnie zadzwonił i zaprosił na rozdanie dyplomów - powiedziała i uśmiechnęła się wdzięcznie do Louisa.
- Myślę, że pójdę do samochodu. Macie dużo do powiedzenia - odezwał się mój chłopak, jednak nie miałam ochoty go puszczać. Potrzebowałam go.
- Nie Louis, zostań - moja mama najwyraźniej też nie chciała odbyć tej rozmowy w cztery oczy.
Przez chwilę po prostu patrzyłyśmy się na siebie. Widziałam smutek i żal w oczach mojego rodzica i przez chwilę poczułam ukłucie w sercu, ponieważ cierpiałam przez to wszystko co się działo.
- Przepraszam - powiedziała. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starła i kontynuowała dalej: - Byłam okropną matką, wiem to. Przez te wszystkie lata nie okazałam ci ani odrobiny miłości, na którą tak zasługiwałaś. Amy, wiem że pewnie mnie nienawidzisz, ale kocham cię. Jesteś moim dzieckiem, z czego zbyt późno zdałam sobie sprawę i może już jest za późno, ale chcę to naprawić. Nie zmienię przeszłości, ale mogę ci teraz pokazać, jak bardzo ważna dla mnie jesteś. Straciłam już jedno dziecko, a myśl, że mogę stracić i ciebie zabija mnie.
Stałam, jak osłupiała, ponieważ nie spodziewałam się usłyszeć od niej takich słów, a widok jej takiej pełnej skruchy spowodował, że również mi stanęły łzy w oczach. Puściłam rękę Louisa i rzuciłam się w objęcia mojej mamy. Właściwie to ja ją tuliłam, bo w szpilkach byłam wyższa od niej. Jej dłonie były na moich plecach i dopiero teraz, po ponad dwudziestu dwóch latach, poczułam jej matczyną miłość do mnie.
- Wybaczam ci - powiedziałam, kiedy się odsunęłam.
- Jestem z ciebie taka dumna - mama pogładziła mnie po policzku uśmiechając się do mnie. - Skończyłaś studia, zaczynasz dorosłe życie i masz wspaniałego chłopaka.
Wspólnie z mamą odwróciłyśmy się żeby spojrzeć na Louisa. Chłopak stał z dłońmi w kieszeniach spodni i patrzył na mnie czule. Powiedziałam mu bezgłośne "Kocham cię", na co uśmiechnął się i posłał mi całusa.
- Louis wspominał, że idziesz z tatą na obiad, więc nie będę cię zatrzymywać.
Pokiwałam głową i uściskałam mamę na pożegnanie. Patrzyłam, jak kobieta się odwraca, jednak coś mnie ruszyło.
- Mamo?
- Tak, Amy?
- Może przyłączysz się do nas?
1 czerwca 2018
Było południe, a ja kończyłam rozpakowywanie swoich rzeczy. Kilka dni temu przeprowadziłam się do Los Angeles, gdzie zamieszkałam z Louisem w przytulnym apartamencie w tym samym budynku co Angela i Harry. Wieszałam na ścianie w sypialni nasze wspólne zdjęcia, kiedy usłyszałam otwierane drzwi, a później odgłos kluczy rzucanych na komodę w przedpokoju.
- Amy, gdzie jesteś? - zawołał Louis.
- Sypialnia!
- To mi się podoba!
Przewróciłam oczami na dwuznaczną wypowiedź mojego chłopaka. Wzięłam z pudełka ramkę z naszym kolejnym zdjęciem. Przedstawiała ona nas razem w Tokio. Polecieliśmy tam na wakacje po moim pierwszym roki studiów i to był najlepszy czas w moim życiu.
Poczułam dłonie na moich biodrach, a później ciepły oddech na moim ramieniu.
- Chciałabym tam wrócić - powiedziałam i oparłam tył głowy o plecy Louisa.
- Ja też.
Uśmiechnęłam się i stanęłam na palcach by móc powiesić zdjęcie. Oczywiście byłam za niska, więc Louis mnie w tym wyręczył, a ja usiadłam na naszym dużym podwójnym łóżku. Przeczesałam wzrokiem sypialnię. Uwielbiałam to mieszkanie i byłam wdzięczna, że Sam zaprojektowała dla nas wystrój jego wnętrza.
- Gotowe - powiedział Louis, po tym jak powiesił pozostałe zdjęcia.
Chłopak puścił mi oczko, a następnie podszedł do łóżka. Ukucnął przede mną i położył dłonie na moich kolanach.
- Szczęśliwych trzech lat i pięciu miesięcy.
- Szczęśliwych trzech lat i pięciu miesięcy - odpowiedziałam. Louis złożył słodki pocałunek na moich ustach. Zanim zdążyłam go kontynuować, chłopak odsunął się i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami, które były pełne miłości, a ja widziałam w nich cały mój świat.
- Amy, kocham cię. Będę cię kochał do dnia, w którym umrę. A jeśli po tym jest jakieś życie, to wtedy też będę cię kochał - powiedział łagodnym głosem, a mój brzuch zacisnął się na jego wyznanie. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy zdałam sobie sprawę, skąd pochodzą te słowa.
- Czy ty właśnie zacytowałeś "Miasto Szkła"? - wybuchnęłam śmiechem i opadłam plecami na miękki materac, po czym naśladując głos Louisa dodałam: - Przecież to gówno!
Louis wspiął się na łóżko i usiadł na mnie okrakiem. Wyglądał na wkurzonego, jednak iskierki w jego oczach wesoło tańczyły.
- Zniszczyłaś romantyczną chwilę - powiedział udając oburzenie.
- Kocham cię, Louis.
Podniosłam głowę do góry wplątując palce we włosy Louisa i złączyłam nasze usta.
Kocham go tak bardzo mocno, pomyślałam. Całowałam najważniejszą osobę w moim życiu pragnąc by być z Louisem już na zawsze. Każdego dnia. Pamiętam, gdy go poznałam był inny niż teraz. Wcześniej był dupkiem, który krył swoje uczucia do innych, a teraz jest moim chłopakiem. Czasem wspominam nasze burzliwe początki, kiedy ja byłam pierwszakiem, a on studentem drugiego roku. Wiele wycierpieliśmy, dużo się raniliśmy, ale jestem szczęśliwa, że po prawie czterech latach, jesteśmy razem i zaczynamy wspólne życie.
- Twój chłopak do mnie zadzwonił i zaprosił na rozdanie dyplomów - powiedziała i uśmiechnęła się wdzięcznie do Louisa.
- Myślę, że pójdę do samochodu. Macie dużo do powiedzenia - odezwał się mój chłopak, jednak nie miałam ochoty go puszczać. Potrzebowałam go.
- Nie Louis, zostań - moja mama najwyraźniej też nie chciała odbyć tej rozmowy w cztery oczy.
Przez chwilę po prostu patrzyłyśmy się na siebie. Widziałam smutek i żal w oczach mojego rodzica i przez chwilę poczułam ukłucie w sercu, ponieważ cierpiałam przez to wszystko co się działo.
- Przepraszam - powiedziała. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starła i kontynuowała dalej: - Byłam okropną matką, wiem to. Przez te wszystkie lata nie okazałam ci ani odrobiny miłości, na którą tak zasługiwałaś. Amy, wiem że pewnie mnie nienawidzisz, ale kocham cię. Jesteś moim dzieckiem, z czego zbyt późno zdałam sobie sprawę i może już jest za późno, ale chcę to naprawić. Nie zmienię przeszłości, ale mogę ci teraz pokazać, jak bardzo ważna dla mnie jesteś. Straciłam już jedno dziecko, a myśl, że mogę stracić i ciebie zabija mnie.
Stałam, jak osłupiała, ponieważ nie spodziewałam się usłyszeć od niej takich słów, a widok jej takiej pełnej skruchy spowodował, że również mi stanęły łzy w oczach. Puściłam rękę Louisa i rzuciłam się w objęcia mojej mamy. Właściwie to ja ją tuliłam, bo w szpilkach byłam wyższa od niej. Jej dłonie były na moich plecach i dopiero teraz, po ponad dwudziestu dwóch latach, poczułam jej matczyną miłość do mnie.
- Wybaczam ci - powiedziałam, kiedy się odsunęłam.
- Jestem z ciebie taka dumna - mama pogładziła mnie po policzku uśmiechając się do mnie. - Skończyłaś studia, zaczynasz dorosłe życie i masz wspaniałego chłopaka.
Wspólnie z mamą odwróciłyśmy się żeby spojrzeć na Louisa. Chłopak stał z dłońmi w kieszeniach spodni i patrzył na mnie czule. Powiedziałam mu bezgłośne "Kocham cię", na co uśmiechnął się i posłał mi całusa.
- Louis wspominał, że idziesz z tatą na obiad, więc nie będę cię zatrzymywać.
Pokiwałam głową i uściskałam mamę na pożegnanie. Patrzyłam, jak kobieta się odwraca, jednak coś mnie ruszyło.
- Mamo?
- Tak, Amy?
- Może przyłączysz się do nas?
1 czerwca 2018
Było południe, a ja kończyłam rozpakowywanie swoich rzeczy. Kilka dni temu przeprowadziłam się do Los Angeles, gdzie zamieszkałam z Louisem w przytulnym apartamencie w tym samym budynku co Angela i Harry. Wieszałam na ścianie w sypialni nasze wspólne zdjęcia, kiedy usłyszałam otwierane drzwi, a później odgłos kluczy rzucanych na komodę w przedpokoju.
- Amy, gdzie jesteś? - zawołał Louis.
- Sypialnia!
- To mi się podoba!
Przewróciłam oczami na dwuznaczną wypowiedź mojego chłopaka. Wzięłam z pudełka ramkę z naszym kolejnym zdjęciem. Przedstawiała ona nas razem w Tokio. Polecieliśmy tam na wakacje po moim pierwszym roki studiów i to był najlepszy czas w moim życiu.
Poczułam dłonie na moich biodrach, a później ciepły oddech na moim ramieniu.
- Chciałabym tam wrócić - powiedziałam i oparłam tył głowy o plecy Louisa.
- Ja też.
Uśmiechnęłam się i stanęłam na palcach by móc powiesić zdjęcie. Oczywiście byłam za niska, więc Louis mnie w tym wyręczył, a ja usiadłam na naszym dużym podwójnym łóżku. Przeczesałam wzrokiem sypialnię. Uwielbiałam to mieszkanie i byłam wdzięczna, że Sam zaprojektowała dla nas wystrój jego wnętrza.
- Gotowe - powiedział Louis, po tym jak powiesił pozostałe zdjęcia.
Chłopak puścił mi oczko, a następnie podszedł do łóżka. Ukucnął przede mną i położył dłonie na moich kolanach.
- Szczęśliwych trzech lat i pięciu miesięcy.
- Szczęśliwych trzech lat i pięciu miesięcy - odpowiedziałam. Louis złożył słodki pocałunek na moich ustach. Zanim zdążyłam go kontynuować, chłopak odsunął się i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami, które były pełne miłości, a ja widziałam w nich cały mój świat.
- Amy, kocham cię. Będę cię kochał do dnia, w którym umrę. A jeśli po tym jest jakieś życie, to wtedy też będę cię kochał - powiedział łagodnym głosem, a mój brzuch zacisnął się na jego wyznanie. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy zdałam sobie sprawę, skąd pochodzą te słowa.
- Czy ty właśnie zacytowałeś "Miasto Szkła"? - wybuchnęłam śmiechem i opadłam plecami na miękki materac, po czym naśladując głos Louisa dodałam: - Przecież to gówno!
Louis wspiął się na łóżko i usiadł na mnie okrakiem. Wyglądał na wkurzonego, jednak iskierki w jego oczach wesoło tańczyły.
- Zniszczyłaś romantyczną chwilę - powiedział udając oburzenie.
- Kocham cię, Louis.
Podniosłam głowę do góry wplątując palce we włosy Louisa i złączyłam nasze usta.
Kocham go tak bardzo mocno, pomyślałam. Całowałam najważniejszą osobę w moim życiu pragnąc by być z Louisem już na zawsze. Każdego dnia. Pamiętam, gdy go poznałam był inny niż teraz. Wcześniej był dupkiem, który krył swoje uczucia do innych, a teraz jest moim chłopakiem. Czasem wspominam nasze burzliwe początki, kiedy ja byłam pierwszakiem, a on studentem drugiego roku. Wiele wycierpieliśmy, dużo się raniliśmy, ale jestem szczęśliwa, że po prawie czterech latach, jesteśmy razem i zaczynamy wspólne życie.
4
września 2018
Korzystając z tego, że miałam zaplanowany wywiad z Justinem Bieberem w Nowym Jorku, Louis postanowił polecieć ze mną i przy okazji odwiedzić naszych przyjaciół. Pracowałam w jednej z gazet jako dziennikarka muzyczna i krytyk, więc czasem zdarzały mi się takie wyjazdy. Byłam umówiona z Justinem na jutro, dlatego dzisiaj mój chłopak powiedział mi, że zabiera mnie na kolacje.
Zdziwiłam się, kiedy zostawił samochód na parkingu koło sklepu muzycznego, w którym byliśmy cztery lata temu i wziął mnie za rękę prowadząc przez Times Square. Była dziesiąta wieczorem i pomału się ściemniało, a wszystkie budynki wokół nas oświetlały jasno ulicę.
Louis był spięty czułam to przez to, jak pocierał kciukiem moje knykcie i przygryzał swoją wargę. Zapytałam się, co się dzieje, ale dostałam odpowiedź poprzez szybkiego całusa w czoło.
Rozejrzałam się wokoło. Nie byłam tutaj od trzech miesięcy, a już zdążyłam zatęsknić za Nowym Jorkiem. Oczywiście Los Angeles było cudowne i podobało mi się tam, ale to tutaj był mój dom przez ostanie cztery lata.
W pewnym momencie się zatrzymaliśmy stając obok innych ludzi tworzących spore koło. Louis spojrzał na zegarek w telefonie, a następnie stanął za mną kładąc dłonie na moich biodrach.
- Pięknie wyglądasz - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Już to mówiłeś - odpowiedziałam.
Przywykłam już do częstych komplementów ze strony mojego chłopaka, jednak zawsze powodowały u mnie miłe uczucia. Zazwyczaj nie przykładałam większej uwagi do swojego wyglądu, ale podobał mi się mój dzisiejszy strój. Miałam ma sobie biała koszulę, spodnie boyfriendy i czarne sandałki na obcasie. Odwróciłam się by pocałować Louisa. Nasze usta przez chwilę ocierały się o siebie, jednak szybko się odsunęłam, ponieważ jego zarost drażnił moją skórę.
- Musisz się ogolić - powiedziałam i przesunęłam ręką po linii jego szczęki.
Odwróciłam się z powrotem i zobaczyłam jak trzech chłopaków ustawiło się pośrodku okręgu, który tworzyli zebrani ludzie. Jeden stał z tyłu, a dwóch z przodu. Ten z tyłu odsunął się żeby włączyć muzykę ze stojącego na nim boomboxa. Rozbrzmiały się pierwsze nuty 'Marry You' Bruno Marsa, a po chwili mężczyźni zaczęli tańczyć. Ich układ był prosty i chwytliwy, czym szybko zyskali uznanie zebranych wkoło. Wszyscy ruszali się na boki, a ja czułam, jak Louis za mną robi się coraz bardziej spięty. Chcąc rozluźnić atmosferę spojrzałam na swojego chłopaka blokiem, nie spuszczając wzroku z tancerzy i uśmiechnęłam się szeroko.
- Ciekawe, jak ty byś zatańczył? - Louis zamrugał kilka razy, jakby w szoku.
- Chcesz żebym do nich dołączył?
Pokiwałam głową, a na twarzy bruneta pojawiła się ulga, a później delikatny zadziorny uśmiech.
- Jak sobie życzysz, księżniczko.
- Co? Louis, stój...
Moje słowa zostały zignorowane, ponieważ kilka sekund później Lou dołączył do tańczących chłopaków. Zajął miejsce na przodzie i zaczął poruszać się zgodnie z choreografią. Pokręciłam z uśmiechem głową i obserwowałam mojego chłopaka. Nie patrzył do tyłu i przez sposób w jako tańczył miałam wrażenie, że zna układ. Uśmiechałam się szeroko, ponieważ to było wow. Przez moment zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tancerze cały czas patrzą prosto na mnie, a odpowiedź nadeszła, kiedy piosenka zbliżała się do końca.
Louis przestał tańczyć i wyszedł kilka kroków do przodu, gestem dłoni prosząc żebym podeszła do niego. Czując na sobie spojrzenie wszystkich na drżących nogach wyszłam na środek. Louis stanął naprzeciwko mnie i spojrzał na mnie. W jego niebieskich oczach widziałam czystą miłość, a usta unosiły się w niepewnym delikatnym uśmiechu.
- Amy Snow. Cztery lata temu zabrałem cię właśnie w to miejsce. Całowaliśmy się i mogę przysiąc, że twoje oczy błyszczały bardziej niż całe Times Square. Byłem wtedy popieprzony i nie chciałem wierzyć w miłość. Właśnie ty każdego dnia przywracałaś moje martwe serce do życia - zatrzymał się na chwilę, a ja byłam wzruszona tym co mówił i w moich oczach pojawiły się łzy. - Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że będę tu z tobą cztery lata później, będąc cholernie szczęśliwym.
Okej, teraz łzy spływają mi po policzkach, prawdopodobnie niszcząc mój makijaż, jednak nie obchodzi mnie to.
- Kocham cię. Przysięgam kochać cię każdego dnia do końca mojego życia, a nawet i po nim.
Louis uklęknął przede mną na jedno kolano i z kieszeni marynarki wyjął małe czarne pudełeczko. Przyłożyłam dłoń do ust nie chcąc się rozpłakać jeszcze bardziej i w tym momencie chłopak uniósł wieczko ukazując piękny pierścionek z białego złota z okrągłym lśniącym diamentem. Chłopak nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i przez chwilę w niebieskich tęczówkach dostrzegłam strach.
- Amy, czy wyjdziesz za mnie?
Nie mogłam nic odpowiedzieć, ponieważ nagle odebrało mi zdolność mówienia. Pokiwałam tylko głową. Louis wypuścił z siebie westchnienie pełne ulgi i wstał z ziemi. Wyjął pierścionek i założył mi go na palec serdeczny prawej ręki. Nie mogąc dłużej wytrzymać zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam najmocniej jak mogłam. Mój narzeczony przyciągnął mnie bliżej siebie i wsunął język między moje wargi. Całowaliśmy się powoli i namiętnie, a ja słyszałam głośne okrzyki i wiwaty za nami. Odsunęliśmy się od siebie po około minucie, kiedy nie mogliśmy złapać oddechu. Przytuliłam się do piersi Louisa i spojrzałam na pierścionek zaręczynowy. Będę żoną Louisa Tomlinsona. Będę panią Tomlinson. Wyjdę za najlepszego chłopaka, którego kocham najbardziej na świecie. Podniosłam głowę do góry żeby spotkać spojrzenie Louisa. Staliśmy pośrodku Times Square, przytuleni do siebie i cholernie szczęśliwi. Chłopak starł moje łzy, a ja uśmiechnęła się do niego.
- Kocham cię - powiedziałam i złożyłam pojedynczy pocałunek na jego ustach.
- Kocham cię bardziej, księżniczko. Kocham cię całym sobą. Każdego dnia.
Korzystając z tego, że miałam zaplanowany wywiad z Justinem Bieberem w Nowym Jorku, Louis postanowił polecieć ze mną i przy okazji odwiedzić naszych przyjaciół. Pracowałam w jednej z gazet jako dziennikarka muzyczna i krytyk, więc czasem zdarzały mi się takie wyjazdy. Byłam umówiona z Justinem na jutro, dlatego dzisiaj mój chłopak powiedział mi, że zabiera mnie na kolacje.
Zdziwiłam się, kiedy zostawił samochód na parkingu koło sklepu muzycznego, w którym byliśmy cztery lata temu i wziął mnie za rękę prowadząc przez Times Square. Była dziesiąta wieczorem i pomału się ściemniało, a wszystkie budynki wokół nas oświetlały jasno ulicę.
Louis był spięty czułam to przez to, jak pocierał kciukiem moje knykcie i przygryzał swoją wargę. Zapytałam się, co się dzieje, ale dostałam odpowiedź poprzez szybkiego całusa w czoło.
Rozejrzałam się wokoło. Nie byłam tutaj od trzech miesięcy, a już zdążyłam zatęsknić za Nowym Jorkiem. Oczywiście Los Angeles było cudowne i podobało mi się tam, ale to tutaj był mój dom przez ostanie cztery lata.
W pewnym momencie się zatrzymaliśmy stając obok innych ludzi tworzących spore koło. Louis spojrzał na zegarek w telefonie, a następnie stanął za mną kładąc dłonie na moich biodrach.
- Pięknie wyglądasz - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Już to mówiłeś - odpowiedziałam.
Przywykłam już do częstych komplementów ze strony mojego chłopaka, jednak zawsze powodowały u mnie miłe uczucia. Zazwyczaj nie przykładałam większej uwagi do swojego wyglądu, ale podobał mi się mój dzisiejszy strój. Miałam ma sobie biała koszulę, spodnie boyfriendy i czarne sandałki na obcasie. Odwróciłam się by pocałować Louisa. Nasze usta przez chwilę ocierały się o siebie, jednak szybko się odsunęłam, ponieważ jego zarost drażnił moją skórę.
- Musisz się ogolić - powiedziałam i przesunęłam ręką po linii jego szczęki.
Odwróciłam się z powrotem i zobaczyłam jak trzech chłopaków ustawiło się pośrodku okręgu, który tworzyli zebrani ludzie. Jeden stał z tyłu, a dwóch z przodu. Ten z tyłu odsunął się żeby włączyć muzykę ze stojącego na nim boomboxa. Rozbrzmiały się pierwsze nuty 'Marry You' Bruno Marsa, a po chwili mężczyźni zaczęli tańczyć. Ich układ był prosty i chwytliwy, czym szybko zyskali uznanie zebranych wkoło. Wszyscy ruszali się na boki, a ja czułam, jak Louis za mną robi się coraz bardziej spięty. Chcąc rozluźnić atmosferę spojrzałam na swojego chłopaka blokiem, nie spuszczając wzroku z tancerzy i uśmiechnęłam się szeroko.
- Ciekawe, jak ty byś zatańczył? - Louis zamrugał kilka razy, jakby w szoku.
- Chcesz żebym do nich dołączył?
Pokiwałam głową, a na twarzy bruneta pojawiła się ulga, a później delikatny zadziorny uśmiech.
- Jak sobie życzysz, księżniczko.
- Co? Louis, stój...
Moje słowa zostały zignorowane, ponieważ kilka sekund później Lou dołączył do tańczących chłopaków. Zajął miejsce na przodzie i zaczął poruszać się zgodnie z choreografią. Pokręciłam z uśmiechem głową i obserwowałam mojego chłopaka. Nie patrzył do tyłu i przez sposób w jako tańczył miałam wrażenie, że zna układ. Uśmiechałam się szeroko, ponieważ to było wow. Przez moment zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tancerze cały czas patrzą prosto na mnie, a odpowiedź nadeszła, kiedy piosenka zbliżała się do końca.
Louis przestał tańczyć i wyszedł kilka kroków do przodu, gestem dłoni prosząc żebym podeszła do niego. Czując na sobie spojrzenie wszystkich na drżących nogach wyszłam na środek. Louis stanął naprzeciwko mnie i spojrzał na mnie. W jego niebieskich oczach widziałam czystą miłość, a usta unosiły się w niepewnym delikatnym uśmiechu.
- Amy Snow. Cztery lata temu zabrałem cię właśnie w to miejsce. Całowaliśmy się i mogę przysiąc, że twoje oczy błyszczały bardziej niż całe Times Square. Byłem wtedy popieprzony i nie chciałem wierzyć w miłość. Właśnie ty każdego dnia przywracałaś moje martwe serce do życia - zatrzymał się na chwilę, a ja byłam wzruszona tym co mówił i w moich oczach pojawiły się łzy. - Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że będę tu z tobą cztery lata później, będąc cholernie szczęśliwym.
Okej, teraz łzy spływają mi po policzkach, prawdopodobnie niszcząc mój makijaż, jednak nie obchodzi mnie to.
- Kocham cię. Przysięgam kochać cię każdego dnia do końca mojego życia, a nawet i po nim.
Louis uklęknął przede mną na jedno kolano i z kieszeni marynarki wyjął małe czarne pudełeczko. Przyłożyłam dłoń do ust nie chcąc się rozpłakać jeszcze bardziej i w tym momencie chłopak uniósł wieczko ukazując piękny pierścionek z białego złota z okrągłym lśniącym diamentem. Chłopak nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i przez chwilę w niebieskich tęczówkach dostrzegłam strach.
- Amy, czy wyjdziesz za mnie?
Nie mogłam nic odpowiedzieć, ponieważ nagle odebrało mi zdolność mówienia. Pokiwałam tylko głową. Louis wypuścił z siebie westchnienie pełne ulgi i wstał z ziemi. Wyjął pierścionek i założył mi go na palec serdeczny prawej ręki. Nie mogąc dłużej wytrzymać zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam najmocniej jak mogłam. Mój narzeczony przyciągnął mnie bliżej siebie i wsunął język między moje wargi. Całowaliśmy się powoli i namiętnie, a ja słyszałam głośne okrzyki i wiwaty za nami. Odsunęliśmy się od siebie po około minucie, kiedy nie mogliśmy złapać oddechu. Przytuliłam się do piersi Louisa i spojrzałam na pierścionek zaręczynowy. Będę żoną Louisa Tomlinsona. Będę panią Tomlinson. Wyjdę za najlepszego chłopaka, którego kocham najbardziej na świecie. Podniosłam głowę do góry żeby spotkać spojrzenie Louisa. Staliśmy pośrodku Times Square, przytuleni do siebie i cholernie szczęśliwi. Chłopak starł moje łzy, a ja uśmiechnęła się do niego.
- Kocham cię - powiedziałam i złożyłam pojedynczy pocałunek na jego ustach.
- Kocham cię bardziej, księżniczko. Kocham cię całym sobą. Każdego dnia.
18 grudnia 2018
- Kochanie...
Usłyszałam
cichy szept, a następnie poczułam dłoń na moim ramieniu i miękkie
usta na policzku. Zamrugałam kilkakrotnie zanim całkowicie
otworzyłam oczy. Mój wzrok automatycznie padł na Louisa, który
siedział na brzegu sofy i uważnie mi się przyglądał.
-
Hej - powiedziałam ospale, a później przeciągnęłam się chcąc
wyprostować zastane kości.
-
Dobrze się czujesz? Wróciłaś wcześniej z pracy - zapytał, a w
jego głosie można było wyczuć nutkę zaniepokojenia.
-
Źle się czułam.
-
Może powinnaś pójść z tym do lekarza...
-
Lou - natychmiast przerwałam mojemu narzeczonemu. - Za dwa dni mi
przejdzie.
Okej,
może skłamałam, ale nie chciałam go martwić. Od kilku dni nie
czuję się za dobrze. Jest mi słabo, kręci mi się w głowie, a
prawie wszystko co zjem i tak ląduje w toalecie. Całymi dniami
mogłabym spać i to jest to, co robię po pracy. Kładę się pod
kocem i śpię dopóki Louis nie obudzi mnie na kolacje. W pracy
funkcjonuję, chociaż ostatnio zapomniałam o wywiadzie z
debiutującym zespołem, który wygrał X-Factora, ale ostatecznie
przeprowadziłam rozmowę i wyszedł z tego niezły artykuł. Dzisiaj
idąc do swojego biurka zemdlałam i mój szef odesłał mnie
wcześniej do domu. Louis o tym nie wiedział i się nie dowie,
ponieważ wiem, że miałabym dosłownie przejebane. Czasem irytuje
mnie, że jest taki opiekuńczy, ponieważ, gdy jestem chora wraca
wcześniej z biura i zajmuje się mną jak małym dzieckiem.
-
Po prostu martwię się tak? - odpowiedział mi odrobinę urażony,
dlatego scałowałam szybko powstałą na jego czole zmarszczkę.
-
Wiem, kocham cię.
Usiadłam
na łóżku i chciałam pocałować swojego narzeczonego, ale mój
pusty żołądek dał o sobie znać. Louis się zaśmiał, a później
uśmiechnął. Zakochałam się w tym, jak jego wargi łączyły się
w jedną linię, policzki szły wysoko do góry, a oczy mrużył, tak
że wokół powstawały małe zmarszczki. Zakochałam się w tym
uśmiechu cztery lata temu i będę kochać go do końca życia.
-
Ktoś jest chyba głodny. Zrobię coś na obiad, okej?
-
Okej. Sprawdzę jeszcze maile i przyjdę do ciebie.
Louis
pocałował mnie w czoło, po czym pocałował mnie w czoło i wstał
z kanapy kierując się do kuchni. Usiadłam i wzięłam na kolana
laptopa.
-
Louis! - krzyknęłam głośno, kiedy przypomniało mi się
wydarzenie z dzisiejszego dnia w pracy.
Właśnie
skończyłam odpisywać na maila w sprawie publikacji mojej kolejnej
recenzji najnowszej płyty Adele. Zamknęłam laptopa i odłożyłam
go na stolik.
-
Tak kochanie?
Louis
wyszedł z kuchni ubrany w mój fioletowy fartuszek, który zwisał
mu nisko z bioder. W ręku trzymał drewnianą łyżkę, którą
właśnie oblizywał i sądząc po jego minie musiało być pyszne.
-
Możesz być oficjalnie zazdrosny - powiedziałam mu posyłając
jednocześnie złośliwy uśmieszek.
-
Co do kurwy?!
-
Miałam dzisiaj wywiad z The Neighbourhood i słuchałam ich nowej
płyty!
-
Co? Żartujesz?
-
Nope - pokręciłam z powagą głową.
-
Chciałbym być na twoim miejscu.
-
Wiem - cmoknęłam chłopaka w policzek i wstałam. - Co ugotowałeś?
-
Carbonarę.
-
Świetnie. Uwielbiam ją i jestem głodna - powiedziałam i przeszłam
przez salon.
Jak
tylko przekroczyłam próg kuchni dotarła do mnie woń boczku,
śmietanki i czosnku. Kocham to danie, a Louis robi je najlepsze na
świecie. Jednak, jak tylko nachyliłam się nad patelnią, w której
znajdował się ciepły sos, zawartość mojego już i tak pustego
żołądka podeszła do góry. Nie czułam już świetnego zapachu
potrawy, ponieważ teraz przyprawiał mnie o mdłości. Przyłożyłam
rękę do ust i jak oparzona pobiegłam do łazienki. Upadłam na
kolana przed toaletą i wyrzuciłam z siebie wszystko co pozostało
po porannym rogaliku. Mimo moich sprzeciwów Louis stał za mną i
odgarniał mi włosy z twarzy. Kiedy mdłości przeszły wstałam z
podłogi i podeszłam do umywalki. Umyłam zęby i opłukałam twarz
chłodną wodą, czując na sobie zmartwiony wzrok Louisa.
-
Amy... - zaczął chłopak, kiedy wytarłam twarz ręcznikiem.
Wiedziałam co zamierza powiedzieć.
-
Nie pójdę do żadnego lekarza, koniec dyskusji.
Chciałam
wyjść z łazienki, jednak Louis stanął mi w drzwiach. Jego oczy
były przepełnione troską i niepokojem o mnie, ale udało mi się
zobaczyć w nich jeszcze pewien dziwny błysk.
-
Louis, ta rozmowa nie ma sensu, nie wygrasz - powiedziałam
zrezygnowana. Znowu czułam się zmęczona i chciałam pójść spać,
jednak mój narzeczony uniemożliwiał mi to.
-
Kiedy miałaś ostatnio okres? - zapytał łagodnym, ale jednocześnie
poważnym tonem. Zamrugałam kilkakrotnie i byłam pewna, że z
przerażenia zrobiłam się cała blada.
-
Kurwa - wyszeptałam tylko.
____________________
Nie umiem rozstać się z tym fanfiction i Wami, dlatego postanowiłam podzielić epilog na dwie części. Świadomość, że to już jest naprawdę jest koniec dobija mnie i nie chcę tego tak samo, jak prawdopodobnie część z Was :(
Do zobaczenia za tydzień!
+ zostaw po sobie komentarz! Tutaj lub na TT pod hashtagiem #SpacesLTff. To naprawdę wiele dla mnie znaczy! (:
Oczywiście, że skończyłaś to w takim momencie :(
OdpowiedzUsuńff nie komentuje, bo jest najlepsze i nie ma sensu żebym tu cokolwiek pisała :( i nie wiem co zrobię ze swoim życiem jak się skończy :(
Nawet nie wiem co napisac,moze to ze rozdzial jest swietny i wielka szkoda ze sie juz kończy.♡♡ :-* :-*
OdpowiedzUsuńCudny (:
OdpowiedzUsuń