piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 11. Możesz jechać w bagażniku i udawać psa.

- Zostań na noc - powiedział, a jego oczy błagały żebym to zrobiła.
- Nie mogę, mam rano zajęcia - odpowiedziałam, jednak bardzo chciałam zostać.
- Odwiozę cię rano, zdążymy. - zapewnił mnie chłopak.
- Ale nie mam nawet rzeczy do spania.
- Możesz wziąć moją koszulkę, cokolwiek.
- Okej.
Zerknęłam na zegarek. Było wpół do dziewiątej. Jeśli chcę jutro wstać wcześniej niż planowałam powinnam już się położyć.
- Chyba powinnam się już położyć. Mogę skorzystać z łazienki?
- Oczywiście - powiedział Lou i wstał ze mną. Podszedł do komody i wyciągnął zwykły czarny T-shirt.
- Chcesz też jakieś spodnie? - zapytał. Przyłożyłam koszulkę do siebie, sięgała mi do połowy uda.
- Nie trzeba. Dziękuję.
- To leć pod prysznic. Idę na chwilę do Harry'ego.
Skinęłam głową i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Nie miałam szczoteczki do zębów, więc użyłam szczoteczki Louisa, mam nadzieję, że nie będzie zły. Wyszłam z łazienki by wziąć z torebki szczotkę do włosów. Lou jeszcze nie wrócił. Stanęłam przed zaparowanym lustrem i zaczęłam rozczesywać mokre włosy. Odwiesiłam ręcznik na grzejnik i wyszłam. Na łóżku z telefonem w dłoni siedział Louis. Podeszłam do niego.
- Ym, ja... nie miałam szczoteczki, więc użyłam twojej - powiedziałam i wtedy chłopak podniósł na mnie wzrok.
- Ta, jasne. Ja. Pójdę. Pod. Prysznic. Tak. - wykrztusił, szybko wstając i odchodząc do łazienki.
Wzruszyłam ramionami, trochę zdziwiona jego nie możliwością wysłowienia i weszłam na łóżko. Było mi jeszcze ciepło, więc nie przykrywałam się kołdrą, tylko położyłam się na niebieskiej pościeli. Po chwili podniosłam się i chwyciłam z szafki swój telefon. Postanowiłam poinformować moją współlokatorkę, że nie wracam na noc do akademika.
'Zostaję na noc u Louisa (: '
Nie musiałam długo czekać, bo prawie natychmiast otrzymałam odpowiedź.
'Pogodziliście się? Cudownie! Bawcie się dobrze (: '
Uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam go na szafkę. Pięć minut później z łazienki wyszedł Louis w czarnych szortach, bez koszulki. Kiedy szedł w stronę łóżka doskonale widziałam pracę mięśni jego brzucha. Dlaczego ten brunet musi być taki seksowny? Chłopak wziął z komody pilota i położył się koło mnie na łóżku. Włączył telewizor i przez chwilę skakał po kanałach.
- Pieprzyć to - mruknął i zatrzymał się na jakimś programie muzycznym, a pilota rzucił w nogi łóżka. Następnie przewrócił się na bok i oparł się na łokciu spoglądając na mnie.
- Wiesz jak seksownie wyglądasz w mojej koszulce i samych majtkach? - zapytał patrząc swoimi niebieskimi oczyma prosto w moje brązowe.
- A wyglądam? - zapytałam onieśmielona jego uwagą i przygryzłam wargę.
- Naprawdę. Ufasz mi? - zapytał. Skinęłam głową. - Chcę coś zrobić jeśli mi na to pozwolisz.
- Co takiego?
- Chcę sprawić, że poczujesz się dzięki mnie tak dobrze, jak nigdy - odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się ten idealnie mi znany uśmieszek, po czym chłopak puścił mi oczko.
- Okej.
Louis podniósł się i nachylił się nade mną łącząc nasze usta ze sobą. Nie przerywając pocałunku usiadł pomiędzy moimi nogami. Poczułam jego dłonie, a później usta na swojej szyi. Błądził rękami po moim ciele. Kiedy dotarł do końca koszulki podciągnął ją do góry, ostatecznie podnosząc mnie lekko i ściągając ją ze mnie. Rzucił ją gdzieś, a ja zostałam w samych majtkach. Czułam się trochę skrępowana i byłam pewna ogromnych rumieńców na swojej twarzy. Louis zaczął całować moją szyję, aż w końcu dotarł do zrobionej przez niego malinki. Przygryzł lekko oznaczone miejsce, przez co głośno jęknęłam.
- Wyglądasz tak dobrze, kochanie - wyszeptał chłopak z głową przy moim ramieniu.
Louis oderwał swoje usta od mojego ciała, tylko po to aby jego język pozwolił sobie ma rozchylenie moich warg. W tym samym momencie jego jedna dłoń spoczęła na mojej tali, a druga dotarła do piersi. Jego dotyk był delikatny. Kiedy nie mogłam złapać oddechu oderwaliśmy się od siebie a jego usta odnalazły moją drugą pierś. Czułam jego usta na całym swoim ciele i mogłam przysiąc, że moja skóra płonie. Wygięłam plecy w łuk, gdy Louis zaczął lekko ssać moją pierś i kręcić językiem kółka wokół mojej brodawki. Jęknęłam, kiedy zrobił to samo z drugą piersią. Zaczął całować mnie w dół mojego brzucha aż dotarł do gumki przy moich majtkach. Wsunął pod nią palec i pociągnął w dół czarny materiał. Uniosłam biodra do góry, żeby pomóc chłopakowi pozbyć się mojej bielizny. Po chwili byłam już całkowicie naga, a Louis wciąż klęcząc pomiędzy moimi nogami zaczął całować wewnętrzną stronę mojego uda. Brunet podniósł się łącząc ponownie nasze usta, a ja poczułam jego palce ocierające się o moją kobiecość.
- Jesteś dla mnie taka mokra, kochanie - szepnął cicho.
Głośno oddychałam, a moje serce biło jak oszalałe i byłam pewna, że wszyscy w promieniu dziesięciu kilometrów również je słyszą. Wydałam z siebie jęk, kiedy jeden palec wszedł we mnie. Louis zatrzymał swoje ruchy, jednak pocałowałam go, dając mu znać, że może kontynuować. Czułam jak jego palec porusza się we mnie w górę i w dół, a kciuk masuje moją łechtaczkę. Zgięłam nogi w kolanach i odchyliłam głowę do tyłu, ponieważ Louis natrafił na mój rozkoszny punkt. Czułam, że moje nogi zaczynają drętwieć, a ja wiedziałam, że jestem blisko.
- Czy to dobre uczucie, księżniczko? - zapytał przy moich uchu lekko je przygryzając.
Nie wytrzymałam dłużej i eksplodowałam. Poczułam jak jego palec ze mnie wychodzi. Orgazm mną wstrząsnął i nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa, kiedy schodziłam ze swojej wysokości. To czego przed chwilą doświadczyłam było niesamowite. Owszem, nie jestem dziewicą i nie jest mi to obce, jednak to co Louis mi zrobił było zdecydowanie lepsze niż wszystkie inne razy, nawet te kiedy uprawiałam seks.
Kiedy doszłam do siebie zorientowałam się, że leżę w ramionach bruneta. Złożyłam pocałunek na jego piersi i uniosłam do góry głowę by móc na niego spojrzeć. Uśmiechaliśmy się do siebie.
- Louis... - zaczęłam, ale chłopak przerwał mi całując mnie w czoło.
- Wiem - odpowiedział, po czym odsunął mnie od siebie. - Muszę iść do łazienki... no wiesz.
Spojrzałam na wybrzuszenie w jego spodenkach i zarumieniłam się. Louis usiadł na łóżku i ja również to zrobiłam.
- Louis gdzie moja koszulka?
- Przecież możesz spać nago - odpowiedział uśmiechając się szeroko.
- Lou.
- Dobra, dobra - powiedział i wstał.
Podniósł z podłogi T-shirt, który rzucił mi prosto w twarz i poszedł do łazienki. Patrzyłam się w sufit uśmiechając się jak idiotka. Nie wiem ile czasu minęło, aż w końcu Louis wrócił i położył się koło mnie. Wyciągnął prawą rękę, dając mi możliwość wtulenia się w jego pierś. Objął mnie ramieniem przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie i zaczął bawić się moimi włosami. Leżałam przytulona do niego czekając na sen. Po dłuższym czasie, kiedy Louis myślał, że już pewnie śpię, chłopak pocałował mnie w czubek głowy i powiedział cicho:
- Nie pozwolę ci odejść, księżniczko.
Po tym zasnęłam.

***

Obudziłam się o szóstej trzydzieści. Za półtorej godziny muszę być na kampusie. Podniosłam się na łokciu i spojrzałam na Louisa. Wciąż spał, a jego już przydługie włosy opadały na czoło i poduszkę. Wyglądał trochę jak małe dziecko. Uśmiechnęłam się do siebie i postanowiłam obudzić chłopaka.
- Louis wstawaj - powiedziałam i delikatnie szarpnęłam go za rękę. Chłopak coś wymruczał i odwrócił się do mnie plecami.
Pochyliłam się nad nim i zaczęłam całować go wzdłuż jego bicepsa. Po chwili ponownie przewrócił się na plecy, a ja stwierdziłam, że skoro nie ma zamiaru podnieść się z łóżka, mogę mu się odwdzięczyć. Dotarłam do jego szyi i przyłożyłam do niej wargi. Kilka razy pocałowałam miejsce tuż nad obojczykiem, a później zaczęłam je ssać. Kiedy się odsunęłam zobaczyłam duży siny ślad na jego szyi. Teraz oboje mamy malinki. Zadowolona z tego co zrobiłam, chciałam zejść z łóżka. Musiałam przejść nad Louisem. Gdy tylko przełożyłam nogę przez jego tułów, zostałam pociągnięta na pierś bruneta. Louis wciąż miał zamknięte oczy, jednak na jego twarzy malował się uśmiech. Przyciągnął moją twarz do swojej i złączył nasze usta razem. Mogłabym się z nim całować cały dzień, jednak muszę iść na zajęcia. W końcu się odsunęłam od chłopaka i spojrzałam na niego.
- Obiecałeś mnie odwieźć. Musimy wstawać.
- Mamy czas, zjemy tu śniadanie, a później pojedziemy po twoje rzeczy - powiedział Louis i ponownie wpił się w moje usta.
Nagle zdałam sobie sprawę, że siedzę na brzuchu chłopaka okrakiem i nie mam nic pod czarną koszulką. Natychmiast z niego zeszłam i poczułam wypływający na moją twarz rumieniec.
- Idę do łazienki - powiedziałam i wyszłam jak najszybciej mogłam.

- Na co masz ochotę? - zapytał Lou, kiedy siedzieliśmy w kuchni.
- Poproszę płatki.
Siedziałam na krześle barowym i mieszałam łyżką w misce, kiedy do kuchni weszli Niall, Harry i jakiś blondyn, którego nie znałam.
- Amy, ty tutaj? Fajna malinka – zagadał do mnie Niall. Poczułam jak się rumienię. Harry pokręcił z uśmiechem głową, ponieważ zapewne wiedział, że spałam u Louisa. - Tommo twoja też.
- Dzięki, tak myślę - odpowiedziałam i wbiłam wzrok w swoje płatki.
- Jestem Matt - przedstawił się blondyn i wyciągnął do mnie rękę.
- Amy. Miło mi - powiedziałam, a Matt mrugnął do mnie.
Poczułam na sobie wzrok Louisa. Spojrzałam na niego, jednak ten był już zajęty obserwowaniem swojego kolegi. Nie mogę uwierzyć, dlaczego Lou bywa taki zazdrosny.
- Jedziemy już? - zapytałam i wstawiłam miskę do zlewu.
Louis poszedł do pokoju po kluczyki i moją torbę, a ja zaczekałam na dole.
- Cześć wam! - krzyknęli za nami chłopcy z kuchni, kiedy wychodziliśmy.

Louis zaparkował na parkingu przed 'moją' kawiarnią. Miałam jeszcze dwadzieścia minut, więc zdecydowałam, że pójdę po kawę.
- Dzięki za podwiezienie. Widzimy się na literaturze? - zapytałam, gdy miałam wychodzić z samochodu.
- Nie będzie mnie dzisiaj.
- Jak to?
- Robię sobie wolne. Muszę się wyspać. Ktoś mnie bardzo wcześnie obudził - powiedział i puścił mi oczko.
- Chcesz złożyć skargę? - zapytałam i przygryzłam wargę, żeby się nie zaśmiać i wyglądać całkowicie poważnie.
- Nie. I dzięki za malinkę, kochanie - powiedział, po czym zbliżył się żeby mnie pocałować. - Dobra, leć na zajęcia. Chyba, że zrobisz sobie ze mną wagary?
- Nie dziś.
- Okej. Na razie, mała - Louis pocałował mnie w policzek, a ja wysiadłam z jego samochodu.
Patrzyłam jak odjeżdża, po czym weszłam do kawiarni. Gdy czekałam na swoją kawę rozmyślałam nad motykami w brzuchu, które czuję. Czy ja się w nim zakochuję?

***

Było trzy tygodnie później, kiedy czekałam w swoim pokoju na Louisa. Skończyłam rozmawiać z mamą. Sprawa rozwodowa moich rodziców ma się odbyć za miesiąc, za porozumieniem stron. Moja mama nakłaniała mnie do krótkiego przyjazdu do domu na moje urodziny, jednak nie jestem jeszcze gotowa na to żeby stawić czoła temu wszystkiemu w rzeczywistości. To znaczy przywykłam już do myśli o tym, że się moi rodzice rozeszli i każde z nich ma nowych partnerów. Jeśli o mnie chodzi nie przeszkadza mi to dopóki jestem na innym kontynencie. Nie wiem jakbym poradziła sobie z tym, gdybym była w Londynie. Jestem świadoma faktu, że w momencie całkowitego załamania mogłabym sięgnąć po żyletkę, jednak nie chcę już tego robić. Jestem z siebie dumna, że od ponad miesiąca ani razu się nie pocięłam ani nawet o tym nie myślałam.
Skończyłam pisać referat, w którym przeszkodziła mi mama, kiedy do pokoju wszedł Louis.
Nie wiem co jest pomiędzy nami, ale przez ostatnie trzy tygodnie ciężko było nas od siebie odkleić. Oczywiście wszyscy zadawali nam pytania czy jesteśmy razem, jednak każde z nas nie było w wstanie odpowiedzieć. Louis nie powiedział mi czy oficjalnie się ze sobą spotykamy, a ja też nie podejmowałam tego tematu. Pamiętam jak powiedział mi jakiś czas temu, że nie wierzy w miłość i nie bawi się w związki. Oczywiście, trochę sobie zaprzecza, bo robimy dużo rzeczy typowych dla par, jednak nie przeszkadza mi to, że nie mamy określonego statusu. Jest dobrze tak jak jest.
- Cześć księżniczko - przywitał się chłopak i podszedł do biurka, przy którym siedziałam. Pocałował mnie w usta, a mój żołądek wywrócił z wrażenia koziołka. Spojrzałam w piękne niebieskie oczy bruneta i uśmiechnęłam się do niego.
- Hej. Jak trening? - zapytałam. Wstałam z krzesła, a Louis powiesił na nim kurtkę. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, a chłopak wskoczył na moje łóżko i wyciągnął rękę abym się do niego przytuliła. To była już rutyna. Zawsze kiedy leżeliśmy, Lou wyciągał rękę, którą mnie obejmował, a ja przytulałam się do jego piersi.
- Trener dał nam niezły wycisk, za to, że wczoraj nie przyszliśmy.
- Też bym Ci dała wycisk, gdybyś mnie wystawił - powiedziałam. Louis się zaśmiał i pogłaskał mnie po głowie.
- Ty to co innego. Dla ciebie bym zwiał z treningu, więc sama rozumiesz.
- Och, to takie słodkie - odpowiedziałam i przewróciłam oczami.
- Jutro mam mecz. Przyjdziesz?
- Żeby patrzeć na dwudziestu chłopaków biegających za jedną piłką plus dwóch bramkarzy? Nie sądzę.
- Żeby patrzeć na mnie, nie na innych - odpowiedział z powagą Lou, chociaż ja wiedziałam, że się śmieje.
- O której?
- O piątej. Przyjdziesz?
- Dziewczyny też będą?
- Perrie jest cheerleaderką, a Angela i Jade będą na pewno. Zawsze są.
- Przyjdę - powiedziałam i uniosłam głowę, żeby szybko pocałować go w usta. Lou uśmiechnął się do mnie szeroko, jednak zaraz na jego twarzy zaczęła malować się niepewność. Chłopak odchrząknął i odezwał się ponownie.
- Ym, czy powinienem ci mówić, że Eleanor jest moją cheerleaderką?
- Wiem o tym - powiedziałam zaciskając usta w cienką linię. Wciąż mam w głowie obraz Louisa całującego się z Eleanor.
- Hej, spokojnie kochanie - mruknął Louis i pocałował mnie w czubek głowy, po czym zaczął bawić się moimi włosami. - Nie jestem nią zainteresowany, nie masz się o co złościć.
- Nie złoszczę się - burknęłam i chciałam wyswobodzić się z ramion bruneta. Nic nie poradzę na to, że tak bardzo nie znoszę tej dziewczyny.
- Właśnie widzę. Nie bądź zazdrosna, nie chcę jej.
- Nie jestem zazdrosna. Po prostu jej nie lubię i denerwuje mnie na każdym kroku! - powiedziałam głośno. Czułam jak gotuje się we mnie krew na samą myśl o Eleanor.
- Wiesz co? Jesteś zdenerwowana, a ja znam sposób, aby temu zaradzić - powiedział Louis sadzając mnie na swoich nogach. Mój kiepski nastrój odszedł w zapomnienie, kiedy doszłam dzięki sprawnym palcom bruneta. Nie mam najgorzej.

***

- Angela, pośpiesz się! - krzyknęłam następnego dnia, kiedy miałyśmy wychodzić na mecz. To było do przewidzenia, że moja współlokatorka nie będzie gotowa na czas.
- Wyluzuj, zdążymy - powiedziała, kiedy zamykałam drzwi od pokoju. - Poza tym żadna z nas nie chce oglądać tego meczu, więc nie ma znaczenia czy się spóźnimy.
Przewróciłam oczami i poszłam za dziewczyną do samochodu.
Zaparkowałyśmy na kampusie i miałyśmy niecałe sześćdziesiąt metrów do stadionu. Kiedy doszłyśmy na miejsce cheerleaderki właśnie tańczyły swój układ. Zauważyłam na samym przodzie Eleanor, która wymachiwała swoimi pomponami w różne strony. Postanowiłam ją zignorować, nie chcąc psuć sobie humoru. Usiadłam koło Angeli, która siedziała pomiędzy mną a Jade. Przywitałyśmy się i przez chwilę wpatrywałyśmy się w puste boisko. Było dużo osób na trybunach, jednak udało nam się zająć jedno miejsce dla Danielle obok mnie.
Chwilę później dołączyła do nas Dani, a chłopcy wbiegli na boisko. Wszyscy zebrani zaczęli głośno wiwatować, jednak tylko nasza czwórka pozostała niewzruszona. Zauważyłam Harry'ego po długich włosach i tatuażach. Miał na koszulce numer osiem. Szybko rozpoznałam też Zayna, z numerem jedenastym, również dzięki tatuażom. Ostatni na boisko z naszej drużyny wbiegł Louis. Jego brązowe włosy unosiły się w powietrzu. Pomarańczowa opaska kapitana zasłaniała nieco tatuaż jelenia na ręce, jednak i tak było widać resztę rysunków na jego ciele. Chłopak grał z numerem siódmym na koszulce. Kiedy biegł przeczesywał wzrokiem trybuny, aż w końcu nasze spojrzenia się spotkały. Louis uśmiechnął się i pomachał do mnie. Odmachałam mu, jednak poczułam rumieńce na policzkach, gdy kilka dziewczyn siedzących przede mną zabijało mnie wzrokiem.
- Louis strzeli dzisiaj gola czuję to - powiedziała mi Dani, kiedy przeciwna drużyna wbiegała na boisko.
- Czemu tak sądzisz?
- Bo ma dziś motywację najlepszą z możliwych.
- No tak, Eleanor jest jego cheerleaderką... - powiedziałam zdegustowana i spojrzałam na chłopaka. Rozmawiał właśnie z trenerem i sędzią.
- Nie, kretynko! Chodzi o ciebie. Widział cię i będzie starał się tobie zaimponować.
- Albo będzie ciągle się patrzył na ciebie i biegał po boisku jak idiota - zaśmiała się Angela.
- Oj przestańcie już. Tak czy inaczej wygramy ten mecz - wtrąciła Jade.
Wszystkie zamilkłyśmy i skupiłyśmy się na meczu, który właśnie się rozpoczął. Nie interesował mnie zbytnio przebieg meczu, tylko obserwowałam uważnie ruch Louisa. Wyglądał seksownie, kiedy biegał zmęczony po całym boisku. Jego włosy opadały mu na czoło i były wilgotne od potu, a biała koszulka przylegała do torsu, ukazując zarys jego mięśni brzucha.
Pierwsza połowa meczu skończyła się wynikiem 2-0, a bramki zdobyli dla nas Liam i jeszcze jakiś chłopak, którego nie znam. Chłopcy mieli teraz dziesięć minut przerwy. W tym czasie cheerleaderki tańczyły swój układ. Danielle poszła do Liama pogratulować mu bramki. Zobaczyłam Louisa stojącego razem z Harrym i Niallem. Był zapewne zmęczony po ciągłym bieganiu przez czterdzieści pięć minut. Chłopak chwycił dużą butelkę wody i szybko ją wypił, a później nawiązał kontakt wzrokowy ze mną. Uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam, a Lou mrugnął do mnie. Zaśmiałam się, a mój uśmiech zgasł, kiedy Eleanor, która właśnie skończyła skakać z pomponami, podeszła do bruneta i owinęła ramiona w jego pasie.
- Nie przejmuj się nią. Ona tak do każdego - powiedziała mi Jade. Spojrzałam na Louisa, który starał się ignorować brunetkę.
- Cieszę się, że cheerleaderka Harry'ego, Kim jest lesbijką - mruknęła Angela.
- A ja się cieszę, że Kim jest dziewczyną cheerleaderki Nialla - dodała Jade.
- To one są razem? - zapytałam dziewczyn. Już wcześniej zauważyłam, że te dwie dziewczyny są bardzo blisko siebie, jednak nie spodziewałam się, że są parą. W sumie nic mnie tutaj nie zdziwi.
Zaczęłyśmy rozmawiać o nadchodzącym koncercie The Fray i każda z nas była przygaszona, ponieważ spóźniłyśmy się z kupnem biletów, a wszystkie zostały już wyprzedane.
Danielle wróciła do nas i usiadła ponownie koło mnie. Druga połowa zaczęła się chwilę później. Oczywiście nie zwracałam uwagi na nic, poza Louisem, który zdobył dwa gole. Za każdym razem patrzył w moją stronę i uśmiechał się szeroko. Wcale nie czułam rozkosznego ucisku w żołądku, kiedy spotykałam się z jego niebieskim spojrzeniem.
Mecz dobiegł końca, a drużyna z Pensylwanii wróciła do domu z zerem zdobytych bramek na koncie.
Zeszłyśmy z trybun i w czwórkę poszłyśmy pod szatnię chłopców. Czekałyśmy na nich śmiejąc się, kiedy nagle wszystkie zamilkłyśmy widząc idącą Eleanor przyczepioną do Louisa. Zacisnęłam usta w cienką linię i zmrużyłam powieki. Poczułam rękę swojej współlokatorki, która próbowała mnie uspokoić. To nic nie dawało.
- Za taki dobry mecz należy ci się nagroda, kapitanie. Mogę sprawić, że będzie ci dobrze, jak kiedyś - zamruczała "cicho" brunetka do chłopaka. Lou przewrócił oczami i spojrzał na mnie, a później na cheerleaderkę.
- Moja nagroda, czeka właśnie tam - powiedział do niej i wskazał na mnie.
Louis podszedł do mnie. Chwycił ręką za mój kark i przyciągnął mnie do długiego, niechlujnego pocałunku. Owinęłam ręce wokół jego szyi, nie przejmując się tym, że jest spocony, a jego język wszedł w moje usta. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, zobaczyłam, że cała nasza paczka i Eleanor wpatrują się w nas z szeroko otwartymi buziami.
- Daj mi pięć minut, wezmę tylko prysznic - powiedział cicho Lou.
- No, trochę śmierdzisz - zaśmiałam się i teatralnie pomachałam ręką przed nosem.
- Dzięki, kochanie - przewrócił oczami i cmoknął mnie w skroń, po czym wszedł z resztą chłopców do szatni.
Podeszłam do dziewczyn. Patrzyły na mnie najwyraźniej zadowolone z tego, co zobaczyły.
- Jedziemy do klubu Ashtona. Będzie z nami jeszcze Cathy - poinformowała mnie Jade.
Dziesięć minut później czekałyśmy przy samochodzie Louisa i Nialla. Dołączyła do nas również Cathy. Wiem od Ashtona, że blondynka się z nim spotyka, więc byłam zadowolona, ponieważ chciałam, żeby mój przyjaciel był szczęśliwy.
Miałam jechać razem z Lou, Angelą, Harrym i Cathy. Niall zabierał Jade, Josha, Danielle i Liama. Perri i Zayn nie jechali z nami do klubu.
Kiedy wszyscy już dotarli na parking, zobaczyłam, że jest z nami Eleanor. Czego ona tu chce?
- Więc jak Lou, mogę jechać z tobą? - zapytała go słodko, trzepocząc swoimi sztucznymi rzęsami.
Widziałam, jak wszyscy byli zdegustowani jej obecnością, dlatego zrobiłam coś, czego się nie spodziewałam po sobie.
- Nie ma już miejsca. Ale jeśli chcesz możesz jechać w bagażniku i udawać psa - powiedziałam podchodząc do Louisa i przytulając się do jego boku. Poczułam jego zajebiste perfumy. - Prawda, Lou?
Wszyscy zaczęli się śmiać z tego co powiedziałam brunetce, a dziewczyna pokryła się krwistoczerwonym rumieńcem. Poczułam dłoń Louisa na swoim ramieniu.
- Bardzo mi przykro Eleanor, ale Amy ma rację. Jedziesz w bagażniku? - zapytał z sarkazmem. Czułam się taka dumna, że mogłam jej czymś dowalić.
- Ugh, dobra, nie muszę jechać. Bawcie się dobrze - powiedziała i odeszła. Będziemy się dobrze bawić, suko.
Wszyscy zaczęli wsiadać do samochodów, a kiedy również chciałam to zrobić, dłoń Louisa złapała mnie za łokieć.
- To było genialne, kochanie - mruknął zachwycony i złączył nasze usta.
Całowaliśmy się dłuższą chwilę.
- Jedziemy! - przerwał nam Harry, który krzyknął na nas przez otwarte drzwi na tyle.
Szybko zajęliśmy miejsca z przodu, a Lou odpalił samochód.

***

Zajęliśmy dużą lożę na samym końcu klubu. Po chwili przyszedł do nas Ashton. Przywitał się z nami i pocałował Cathy w usta. Wyglądają razem tak uroczo. Ashton jak na dobrego właściciela przystało zapytał, co chcemy do picia.
- Amy, masz już prawo jazdy? - zapytał mnie Lou i wciągnął na swoje kolana. Oparłam się plecami o niego.
- Tak, czemu pytasz? - spojrzałam na niego.
- Możesz później ty prowadzić? Chciałem wypić z chłopakami piwo.
- Okej, ale zostaniesz u mnie na noc - powiedziałam i pocałowałam Louisa w usta.
- Dzięki, kochanie.
Wszyscy z wyjątkiem mnie i Jade, która również była kierowcą zamówili piwo. Siedziałam na kolanach Louisa i rozmawiałam z dziewczynami o ich zawodach, które mają odbyć się za niecałe pół miesiąca. Angela, jako kapitan była podekscytowana i zdeterminowana żeby osiągnąć jak najwyższy sukces. Chciała również udowodnić że Brooklyn College nie słynie tylko z piłki nożnej i cheerleaderek. Podziwiałam jej zapał i oddanie do tego co robi.
W pewnym momencie zapytałam swojej współlokatorki czy to będzie problem jeśli Lou zostanie u mnie na noc. Angela była zachwycona i zaproponowała, że może spać dzisiaj u Harry'ego. Podziękowałam jej, a ona posłała mi swój szczery uśmiech.
Po upływie godziny Cathy zaproponowała mi pójście na papierosa. Zostawiłam Lou mówiąc, że zaraz wracam i wyszłam z blondynką na zewnątrz.
- Jesteście prawdziwymi sportowcami, kiedy większość z naszej grupy pali - zaśmiałam się, gdy odpaliłam swojego papierosa.
- To prawda, chociaż dziewczyny traktują to bardziej jako zabawę, więc jesteśmy usprawiedliwione - zauważyła Cathy.
Początkowo myślałam, że jest nadęta i myśli tylko o wyrywaniu najlepszych chłopaków. Z biegiem czasu przekonałam się do dziewczyny i uważam ją za bardzo sympatyczną.
Zaciągnęłam się papierosem czując miętowy aromat. Zatrzymałam na chwilę dym w płucach, po czym go wypuściłam.
-Amy, nie masz nic przeciwko, że spotykam się z Ashtonem? - zapytała nagle Cathy.
- Co? - zakrztusiłam się dymem i zakaszlałam. Potrzebowałam chwili by się odezwać. - Oczywiście, że nie. Cieszę się, Ashton wydaje się szczęśliwy.
- Wiem, że się przyjaźnicie. Pytałam o to Angeli i powiedziała mi, że podobał ci się kiedyś - zaśmiałam się.
- Był kumplem mojego starszego brata, a ja nastolatką. Rozumiesz co mam na myśli?
- Chyba tak - Cathy zaciągnęła się. - Więc jest okej?
- Jak najbardziej. Wracamy do środka, robi się zimno? - powiedziałam i zgasiłam papierosa podeszwą swoich vansów.
Była połowa października i mimo że dni były jeszcze ciepłe, wieczorem chłód dawał się już we znaki. Poczekałam aż Cathy skończy palić i wróciłyśmy do środka.
Zastałyśmy przy naszym stoliku Josha i Louisa. Ashton był w swoim biurze, więc Cathy do niego poszła. Chłopcy o czymś zawzięcie rozmawiali, dlatego nie chcąc im przeszkadzać usiadłam obok i wzięłam swoją colę.
Byłam trochę przestraszona ich długą, pełną skupienia rozmową. Josh był nieświadomy tego, że Lou wie o jego orientacji, a ja bałam się, że chłopak przez przypadek się wygada.
Zerwałam się, kiedy do chłopców podeszła czerwonowłosa dziewczyna prosząc Louisa o taniec. Natychmiast znalazłam się koło niego, dając lasce o sobie znać. Przytuliłam się do chłopaka i uśmiechnęłam się do swojej potencjalnej rywalki. Spieprzaj stąd suko.
- Kochanie wróciłaś, idziemy tańczyć - Lou najwyraźniej załapał o co mi chodzi i postanowił grać ze mną po jednej stronie. Zwrócił się do czerwonowłosej. - Sory, jestem zajęty. Może mój kumpel będzie miał ochotę.
Posłałam dziewczynie triumfujący uśmiech i poszłam za Louisem trzymając go za rękę.
Gdy doszliśmy na parkiet, numer zmienił się na wolniejszy. Owinęłam ręce wokół szyi chłopaka, a jego spoczęły na mojej talii. Wtuliłam się w jego tors i lekko kołysaliśmy się w rytm muzyki.
- Niezła akcja, kochanie - powiedział Lou w moje włosy.
- Nie wiem o czym mówisz - odpowiedziałam patrząc na niebieskie logo Adidasa na jego szarej bluzie.
- Jesteś zazdrosna? - spytał mnie wsuwając palce pod moją brodę, tak abym musiała na niego spojrzeć.
- Oczywiście, że nie - skłamałam.
- Jeśli kłamiesz, to przynajmniej nie przygryzaj wargi - poinformował mnie Lou i pocałował w czoło. Zarumieniłam się, ponieważ tu mnie miał. Byłam zazdrosna o tamtą laskę.
Przypomniałam sobie, że wciąż tańczymy do jakiejś wolnej miłosnej piosenki. Pozwoliłam sobie stanąć na palcach i złączyć swoje usta z ustami Louisa. Całowaliśmy się leniwie przez resztę utworu.
Kiedy utwór zmienił się w szybki kawałek, który kojarzyłam, ale nie znałam wykonawcy, Louis chwycił moje biodra i zaczął się poruszać. Nasz taniec był bardzo intymny. Ocieraliśmy się o siebie kroczami. Poruszałam biodrami w rytm muzyki, a dłonie Louisa błądziły wzdłuż mojej talii. Czułam jego miękkie usta na swojej szyi. Robiło mi się gorąco pod wpływem jego dotyku. Moje kolana ugięły się, kiedy chłopak pocałował mnie pod uchem, dlatego położyłam dłonie na jego ramionach. Piosenka się zmieniła, a my wciąż się ruszaliśmy. Louis dobrze tańczył, a ja byłam z siebie dumna, że nie pozostaję przy nim w tyle.
W pewnym momencie chłopak chwycił moją dłoń i wyprowadził na zewnątrz. Natychmiast poczułam chłodny powiew jesiennego powietrza, co było w tym momencie zbawienne. Oddychałam głęboko, zmęczona tańcem.
Poszliśmy kawałek, aż dotarliśmy do wąskiej uliczki pomiędzy klubem a innym budynkiem. Gdy tylko znaleźliśmy się z dala od przechodzących ludzi, zostałam gwałtownie pchnięta na ścianę, a Louis naparł na moje wargi. Głośno jęknęłam dając zielone światło jego językowi, który teraz wypełniał moje usta łącząc się z moim językiem.
Byłam tak wyczerpana tańcem i zaskoczona nagłą napaścią chłopaka, że straciłam równowagę i czułam jak moje nogi dosłownie się uginają. Louis nie odrywając ust od moich chwycił dłońmi moje pośladki do góry, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder, a ręce zarzuciłam mu na ramiona.
Nasz pocałunek jak zazwyczaj był pełen żaru i pożądania. Wygięłam plecy w łuk, gdy Lou przygryzł moje ucho. Czułam dreszcz w dole kręgosłupa i napływające ciepło w złączeniu ud.
- Kurwa, co ty ze mną robisz - wyszeptał chłopak, gdy oderwaliśmy się od siebie. Wciąż trzymał mnie na rękach. Nasze oddechy były urywane a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
- Jesteś tak bardzo seksowna. Kiedy tam tańczyłaś ze mną, boshe - powiedział.
- Rozmarzyłeś się - zauważyłam, kiedy poczułam jego twardniejącą erekcję tuż przy moich pośladkach.
- Tak na mnie działasz - Lou uśmiechnął się łobuzersko.
Złączyłam nasze usta i leniwie go całowałam. Całowanie się z tym chłopakiem było tak samo cudowne, jak leżenie w jego ramionach. Mogłabym robić to cały czas. Lou wtulił twarz w moje włosy.
- Tak bardzo chciałbym się z tobą pieprzyć - powiedział cicho, tylko do siebie. Uśmiechnęłam się nieśmiało.

- To są jakieś, kurwa, żarty! - warknął Louis.
Od dziesięciu minut czekaliśmy przed samochodem na resztę. Nie byłam zmęczona, ale chciałam wrócić do domu i położyć się w ciepłym łóżku z Louisem u boku.
Oparłam się o czarnego Range Rovera i potarłam zmarznięte ramiona. Było zimno, a ja żałowałam, że wybrałam się w koszulce na krótki rękaw.
Lou musiał zauważyć, że mi zimno, ponieważ zdjął swoją szarą bluzę i założył mi ją przez głowę. Sam został w czarnym T-shircie. Podziękowałam mu i cmoknęłam szybko w usta. Kąciki ust chłopaka uniosły się ku górze. Spojrzałam w dół na siebie. Bluza sięgała mi połowy uda, była szeroka, a rękawy o jakieś piętnaście centymetrów za długie. Nie przejmowałam się tym jednak, ponieważ była ciepła, miękka i pachniała Louisem.
- No nareszcie, kurwa! - krzyknął Louis, kiedy zobaczył naszych przyjaciół zbliżających się do samochodu. - Jestem kurewsko zmęczony, więc wsiadać i spadamy stąd!
Zaśmiałam się i usiadłam na miejscu kierowcy.
Zdążyłam załatwić już wszystkie sprawy związane ze zdobyciem prawa jazdy w Stanach, jednak wciąż nie miałam swojego samochodu.
Przekręciłam kluczyk w stacyjce i odpaliłam silnik. Sprawie ruszyłam z miejsca parkingowego. Louis mówił mi gdzie mam jechać, ponieważ nie znałam jeszcze drogi do akademika. Samochód Louisa prowadziło się cudownie. Był duży, jednak nie sprawiało mi problemu jazda nim.
Zawiozłam Angelę i Harry'ego do domu bractwa, a później wróciłam pod akademik.
Cathy szybko się z nami pożegnała i zniknęła w budynku.
Wysiedliśmy, a ja zamknęłam samochód. Dotarło do mnie jak bardzo jestem zmęczona, kiedy Lou poinformował mnie, że wziął z samochodu moją torbę. Myśl o tym, że muszę dojść po schodach za górę zachęcała mnie do nocowania przed akademikiem.
- Zanieś mnie - powiedziałam do Louisa.
- Co? Nie! - chłopak pokręcił głową.
- Proszę - ponowiłam próbę, robiąc minę małego kotka.
- Boshe, jesteś gorsza niż moje młodsze rodzeństwo. Wskakuj. - mruknął wręczając mi torebkę.
Lou odwrócił się, a ja wskoczyłam mu na plecy. Chłopak ruszył po schodach do wejścia, a następnie kierował się na trzecie piętro do pokoju 128.
- Jesteś cudowny - powiedziałam mu i pocałowałam jego szyję.
W pewnym momencie postanowiłam zrobić mu malinkę na szyi. Wessałam się w ciepłą skórę. Ssałam przez chwilę, a kiedy się odsunęłam zobaczyłam ciemno-różowy ślad. Cmoknęłam delikatnie malinkę Louisa i uśmiechnęłam się do siebie.
- Nie ma sprawy. Mogę cię nosić, a ty w ramach podziękowania oznaczaj mnie - powiedział Lou udając oburzenie.
Dotarliśmy do pokoju. Otworzyłam kluczem drzwi i zapaliłam światło w pokoju. Lou przekręcił zamek, zamykając nas w pomieszczeniu. Podeszłam do okna i zamknęłam je, ponieważ było zimno. Zdjęłam buty i postawiłam je w kącie, a bluzę Louisa powiesiłam na krześle.
- Idę pod prysznic - powiedziałam wyciągając z szuflady piżamę.
- Mogę iść z tobą? - zapytał brunet i uniósł jedną brew do góry.
- Nie - odpowiedziałam wystawiając mu język i znikając za drzwiami łazienki.
Szybko wzięłam prysznic, przebrałam w piżamę z Hello Kitty i rozczesałam mokre włosy. Kiedy skończyłam myć zęby, spojrzałam na swój lewy nadgarstek. Był pokryty wieloma widocznymi liniami. Wszystkie cięcia już się zagoiły, strupy zeszły, ale blizny pozostaną na zawsze.
Wyszłam z łazienki i Louis poszedł pod prysznic. Położyłam się w łóżku i przykryłam kołdrą. Byłam zmęczona i szybko zaczęłam zasypiać.
Nie wiem po jakim czasie poczułam jak łóżko się ugina, a Louis przyciąga mnie do siebie na łyżeczki.
- Śpisz? - zapytał.
- Prawie.
- Co byś powiedziała na kolację i kino. Jutro?
- Czy ty proponujesz mi randkę? - zapytałam nagle się ożywiając. Odwróciłam się do niego.
- A chcesz żeby to była randka?
- Chcę.
- Więc, Amy. Czy umówisz się ze mną na randkę? Kolacja i kino. Jutro - zapytał nieśmiało patrząc w moje brązowe oczy.
- Tak - odpowiedziałam.
- Cieszę się - pocałował mnie w czoło - Idź spać, moja księżniczko.
Powiedziałam chłopakowi dobranoc, po czym wtuliłam się w jego pierś, a on otoczył mnie ramieniem. Zasnęłam z myślą o jutrzejszym dniu.

____________________


Jak podoba się Wam 'Spaces' ? Dodałam kilka nowych osób do obsady. Jeden z nich pojawił się już w tym rozdziale, a kolejnych poznacie wkrótce.
Czekam na Wasze komentarze. Miłego czytania (:

3 komentarze:

  1. Genialny jak zawsze <3
    Już nie mogę się doczekać tej randki :D !
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTE *-*
    SZYBKO NEXT ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie nowi bohaterowie, a w szczególności jakaś fajna Anne 🙈😂💕💞

    OdpowiedzUsuń