(Amy)
Otworzyłam drzwi swojego pokoju i w końcu nie wytrzymałam. Z moich oczu zaczęły wypływać słone łzy, mocząc moją twarz. Zdjęłam kurtkę i nie trudziłam się z powieszeniem jej na wieszak.
W mojej głowie wciąż brzmiały słowa Louisa. Nie mogę w to uwierzyć, jak zareagował. Wiem, że nie miał pojęcia o co chodzi, ale to nie łagodzi rany w moim sercu. Boli, cholernie mnie boli to, że nazwał mnie suką, która się nim zabawiła.
Co ze mną jest nie tak?! Straciłam brata, moi przyjaciele odeszli ode mnie, rodzice się mną nie interesują, a jedyna osoba, którą naprawdę kocham myśli, że go zdradziłam. Ten ktoś na górze musi mnie naprawdę nienawidzić, skoro nigdy nie mogę zaznać szczęścia na dłużej.
Kiedy w końcu potok moich łez zmalał weszłam do łazienki i wyjęłam dobrze znaną mi rzecz. Usiadłam na zimnych płytkach i spojrzałam na swoją lewą rękę. Odkąd zdjęłam bransoletkę od Louisa mój nadgarstek był dziwnie ciężki i musiałam pozbyć się tego uczucia.
Przejechałam żyletką po skórze, otwierając ponownie blizny. Natychmiast pojawiła się krew, a ja poczułam znajome pieczenie. Co dziwnie, ten ból sprawiał mi przyjemność. Wolałam czuć to niż moje zranione serce. Po policzkach wciąż ciekły mi łzy, a ja rysowałam kolejną linię na mojej ręce. Tylko to potrafiłam dobrze zrobić.
Nie liczyłam już nawet ile cięć wykonałam, ale moja dłoń była cała czerwona, a krew zaczynała skapywać na podłogę, brudząc ją.
Prawie dostałam zawału, kiedy usłyszałam otwierane drzwi, których najwyraźniej nie zamknęłam. Bałam się, że to mógłby być Louis, a tego bym nie zniosła.
Moje serce zaczęło szybciej bić, gdy nagle ktoś zaczął szarpać za klamkę do łazienki, a ja byłam wdzięczna za to, że zamykałam się z przyzwyczajenia.
- Amy? Jesteś tam? - moich uszu doszedł niespokojny głos Nialla.
Nie odpowiedziałam za pierwszym razem i wciąż siedziałam na kafelkach. W tym momencie byłam zimna jak te płytki. Nie chciałam już nic. Nie obchodziło mnie, że moja ręka krwawi, że Louis mnie nie kocha, że mnie nienawidzi. Nie czułam swojego cholernie bolącego serca, ponieważ już go nie było. Mnie również nie było. Chciałam się zapaść pod ziemię. Chciałam nagle zniknąć. Chciałam żeby jutro ktoś przeczytał mój nekrolog. Chciałam nie żyć.
Uderzanie pięścią w drzwi wyrwało mnie z moich depresyjnych myśli.
- Amy, wiem co się stało. Wyjdź, proszę.
- Nie chcę - odpowiedziałam obojętnym tonem. Przestałam już płakać, a moje wszystkie emocje zostały chwilowo wygaszone.
- Pocięłaś się?
- Nie.
- Przysięgasz, że tego nie zrobiłaś?
- Nie.
- Wyjdź z tej łazienki, proszę cię.
- Nie.
Niall dał mi pięć minut i zagroził, że jeśli po tym czasie nie wyjdę wyważy drzwi. Wiedziałam, że jego groźba jest realna, dlatego podniosłam się z podłogi. Zatuszowałam wszystkie dowody na to, że się pocięłam. Krwawiącą rękę opłukałam chłodną wodą, a następnie owinęłam ją w bandaż. Zrzuciłam z siebie ubrania i nałożyłam czarną bluzę i krótkie spodenki leżące na pralce, które służyły mi za piżamę. Spojrzałam w lustro. Mój makijaż był rozmazany, dlatego szybko go zmyłam, a włosy spięłam na czubku w koka. Miałam czerwone podpuchnięte oczy od płaczu i twarz wilgotną od łez.
Usłyszałam otwierane drzwi i do pokoju ktoś wszedł. Zamarłam, po raz kolejny obawiając się, że to Louis.
- Gdzie Amy? - zapytała Jade, a ja odetchnęłam z ulgą, że to tylko ona.
- W łazience, nie chce wyjść. Myślę, że znowu to zrobiła - odpowiedział jej Niall.
- O boshe.
- Co z Louisem?
- Zamknął się w pokoju. Nie chce nikogo widzieć. Martwię się o nich.
Miałam dość słuchać rozmowy moich przyjaciół, która dotyczyła mnie i Louisa, dlatego wzięłam głęboki wdech, a później wyszłam z łazienki.
- Dlaczego tu jesteście? - zapytałam.
- Ponieważ jesteśmy twoimi przyjaciółmi - odpowiedział mi Niall.
- Jak się czujesz? - spytała Jade, a do moich oczu natychmiast napłynęły łzy. - Nie mów nic. Jeśli chcesz możesz płakać, cokolwiek. Jesteśmy z tobą.
Jade podeszła do mnie i zamknęła mnie w szczelnym uścisku. Ponownie nie wytrzymałam i tama puściła. Przytuliłam się do dziewczyny i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Brunetka podprowadziła mnie do łóżka i usiadłyśmy na nim. Kołysała mną w prawo i lewo, starając się mnie jakoś uspokoić, jednak na próżno. Czułam dużą dłoń na swoim ramieniu, którą Niall dodawał mi otuchy.
- On ma rację - powiedziałam po chwili.
Odsunęłam się od Jade i przesunęłam się pod ścianę przyciągając kolana pod brodę. Rękawem bluzy wytarłam łzy i zaczęłam nerwowo bawić się palcami.
- O czym ty mówisz? - zapytali równocześnie Niall i Jade.
- Louis powiedział, że nie potrafię zapanować nad swoim życiem, dlatego się tnę. Ma rację. Nie umiem radzić sobie z problemami. Jak tylko coś się wydarzy sięgam po żyletkę.
- Robiłaś tak, ponieważ nie miałaś do kogo zwrócić się o pomoc - powiedział łagodnym głosem Niall.
- Teraz masz nas - dodała Jade.
- Dlaczego to się stało?
- Amy, zaszło między wami nieporozumienie. Louis cię kocha i był zraniony, dlatego powiedział co powiedział.
- Nie broń go - przerwałam blondynowi.
Zobaczyłam jak Jade posyła Niallowi karcące spojrzenie.
- Posłuchaj, żadne z nas nie wie co czujecie. Uważam jednak, że wasze uczucia do siebie są mocne i prawdziwe. Kochacie się i rozwiążecie to. Oboje jesteście zranieni, boli was to, ale to nie jest koniec. Na pewno nie teraz - kontynuował Niall.
- Czasem ludzie mówią naprawdę okropne rzeczy i ranią się nawzajem, ale dopiero wtedy mogą zdać sobie sprawę jak bardzo są dla siebie ważni.
- Wszystko może się ułożyć, jeśli wierzysz, że jest ktoś, kto cię kocha.
- Nie mogę uwierzyć, że Louis to powiedział. To naprawdę mnie zraniło. Bardziej niż cokolwiek innego - wyznałam.
- Nie myśl już dzisiaj o tym. Może powinnaś pójść spać - zasugerowała Jade.
- Nie zasnę, nawet jeśli bym chciała.
- Pójdziesz ze mną. Jestem dzisiaj sama w pokoju. Dam ci jakieś proszki na sen.
- Wszystko się ułoży, mała. Tylko musisz w to uwierzyć - powiedział Niall.
Oboje mnie przytulili, a ja byłam wdzięczna, że w tym momencie nie zostałam sama.
***
Było około jedenastej, kiedy wyszłam
z pokoju Jade. Ostatnią noc spałam u niej, jako że ani ona ani
Niall, nie zgodzili się zostawić mnie samej. Szłam po schodach na
trzecie piętro. Nie zwracałam uwagi na to, że jestem w mojej
prowizorycznej piżamie, bez makijażu, z rozczochranymi włosami.
Było mi wszystko jedno, czy ktoś mnie zobaczy w takim stanie.
Jedyne co chciałam, być już w swoim pokoju, rzucić się na łóżko
i nigdy więcej z niego nie wyjść.
Zacisnęłam dłoń w pięść,
wbijając sobie przy tym klucze w skórę, gdy zobaczyłam ubraną na
czarno postać stojącą przy moim pokoju. Louis opierał się głową
o drzwi i patrzył w dół. Podniósł wzrok, kiedy odchrząknęłam,
uświadamiając chłopakowi, że chcę wejść do środka.
Zignorowałam to, że brunet wszedł za mną i zamiast skupić się
na nim, chodziłam po pokoju porządkując swoje porozrzucane
ubrania.
- Nie wiedziałem, że twój brat
zginął w wypadku. Przepraszam - powiedział po chwili niezręcznej
ciszy.
Spojrzałam na niego. Louis stał z
opuszczoną głową, opierając się o drzwi. Wyglądał na
złamanego, jakby rzeczywiście zabolało go to, że tak mnie
potraktował.
- To niczego nie zmienia. Powiedziałeś,
co myślałeś.
- Byłem na haju. Usłyszałem, jak
mówisz, że kochasz Ryana. To mnie dobiło, byłem wściekły,
ponieważ myślałem, że się mną zabawiłaś.
- Powiedziałeś tak cholernie wiele
przykrych rzeczy, które naprawdę mnie zraniły. Tyle razy
zapewniałam się, że liczysz się tylko ty, że nie ma nikogo
innego, a ty tak po prostu wyrzuciłeś mi to całe gówno prosto w
twarz. Oskarżyłeś mnie o zdradę, kiedy chodziło o mojego
nieżyjącego brata, który zginął przeze mnie! Myślisz, że to
było fajne, kiedy jedyne co potrafiłeś zrobić, to kreślić linie
na swojej skórze. Nie miałam wtedy nikogo, kto mógłby mi pomóc!
- targały mną różnorodne emocje i z całych sił starałam się
powstrzymać wylew łez.
- Nie wiedziałem, przepraszam. Proszę,
wybacz mi - błagał.
- Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć.
To mnie naprawdę zraniło. Myślę, że to boli bardziej, niż
gdybyś przespał się z Eleanor.
Nastała długa cisza, w czasie której
obserwowałam Louisa. Chłopakiem targały różne emocje. Przygryzał
wargę i wyglądał jakby toczył ze sobą wewnętrzną walkę.
- Pocałowałem ją - powiedział
cicho, a jego wzrok celowo unikał mojego.
Moje serce ponownie się rozpadło.
Coś, czego najbardziej się obawiałam. Stało się. Pokłóciliśmy
się i poszedł znaleźć pocieszenie u Eleanor.
- Co zrobiłeś? - zapytałam, chcąc
upewnić się, że dobrze usłyszałam. Miałam nadzieję, że te
słowa nie wypadły z ust Louisa.
- Nie myślałem co robię. Byłem
wściekły, przez to, co usłyszałem. Byłem na haju i nie
wiedziałem, co robię - tłumaczył się.
- To cię nie usprawiedliwia, Louis.
Nie wierzę, że mogłeś to zrobić. Oczywiście, że jak tylko coś
się pieprzy, zawsze musi pojawić się ona! Dlaczego? Dobrze wiesz,
jak bardzo jej nienawidzę!
- Przepraszam, zachowałem się jak
dupek.
- Wyjdź stąd - powiedziałam,
ponieważ byłam bliska łez, a nie chciałam, żeby Louis widział,
że płaczę z jego powodu.
- Amy, proszę. Daj nam szansę. Możemy
to wszystko naprawić...
- Wyjdź, nie będziemy niczego
naprawiać.
- Ale...
- Nie. Naprawdę żałuję, że cię
poznałam, Louis - powiedziałam i czułam jak wszystko we mnie
umiera.
Patrzyłam pustymi oczami, jak chłopak
wychodzi z pokoju.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły,
zaczęłam płakać. Bolało mnie wszystko. Serce, dusza, ciało.
Straciłam go, ponieważ sama tak zadecydowałam. Chciałam umrzeć,
ponieważ nie mogłam dłużej znieść swojego życia. Tracę
wszystko, ze swojej własnej winy.
Weszłam do łazienki i znalazłam
żyletkę. Wróciłam do swojego dawnego wcielenia, kiedy cięłam
się drugi raz w przeciągu dwudziestu czterech godzin.
***
(Louis)
Był piątek. Od soboty nie miałem
kontaktu z Amy. Właściwie nie próbowałem się z nią
skontaktować, skoro nie chciała mnie znać. Nie winię jej za to.
Wiem, że zachowałem się jak pieprzony dupek. Zasłużyłem na to.
To była moja kara, za te wszystkie niewinne dziewczyny, które
wykorzystałem. Ten na górze zesłał mi Amy, abym się zakochał,
ponownie uwierzył, że miłość istnieje. Teraz, kiedy jestem
kurewsko zakochany, cierpię, ponieważ wszystko spieprzyłem i Amy
ode mnie odeszła. Moje serce, którego obecności wcześniej nie
dostrzegałem, jest połamane na kawałki, których ostre krawędzi
cholernie boleśnie wbijają się w moją duszę.
Usłyszałem otwierane drzwi i głośny
stukot obcasów, kierujący się w stronę salonu, w którym
siedziałem. Nie zwróciłem na to uwagi i nalałem sobie kolejny
kieliszek wódki. Nie wiem, ile już wypiłem, ale alkohol
zdecydowanie znieczula złamanego człowieka.
- Jak do ciebie dzwonię, może
raczyłbyś odebrać, kutasie? - zapytała Angela, która nagle
zmaterializowała się przede mną.
Spojrzałem na swoją przyjaciółkę.
Brunetka miała usta zaciśnięte w cienką linię. Spojrzałem w dół
i zorientowałem się, że to ona była przyczyną tego irytującego
wcześniej dźwięku, zważywszy na jej botki na cholernie wysokim
obcasie. Nie mam pojęcia, jak dziewczyny dają radę w tym chodzić.
- Odpieprz się -mruknąłem i chciałem
chwycić kieliszek z wódką.
Zanim zdążyłem zareagować, Angela
wyprzedziła mnie i wypiła cały alkohol na raz. Obserwowałem jak
się skrzywiła.
- To było moje.
- Tobie już starczy. Ile zdążyłeś
wypić? - zapytała.
Zacząłem się zastanawiać nad
odpowiedzią, jednak grający na xboxie Luke i Sam, odpowiedzieli za
mnie.
- Angela, on od soboty nie był
trzeźwy.
- Co do kurwy?! Dobra, możecie nas
zostawić? - moja przyjaciółka zwróciła się do chłopaków.
- Gramy.
- Boshe, spieprzać stąd! Muszę
pogadać z Tommo - Angela wkurzyła się, a wszyscy wiedzieliśmy, że
lepiej z nią nie pogrywać.
Sam i Luke wyszli z salonu, a Angela
usiadła na fotelu naprzeciwko mnie. Spojrzała na mnie swoim
przenikliwym wzrokiem, a ja byłem wściekły, że moja przyjaciółka
potrafiła wszystko ze mnie wyczytać.
- Cierpisz, co? - zapytała z kpiącym
uśmieszkiem na ustach.
- Jeśli przyszłaś tu, żeby mnie
pocieszać, jak ci wszyscy idioci, możesz spieprzać.
- Nie zamierzam cię pocieszać, bo na
to nie zasługujesz.
- To czemu tu jesteś? - zapytałem i
spojrzałem na dziewczynę Harry'ego.
- Ponieważ jestem twoją przyjaciółką
i moim obowiązkiem jest być przy tobie, kiedy tego potrzebujesz. No
i czasem skopać tyłek, jeśli na to zasługujesz.
- Nie powinnaś być teraz ze swoim
chłopakiem?
- Nie.
- Boshe, zabijcie mnie - jęknąłem.
- Słuchaj, Tommo. Spieprzyłeś sprawę
i dobrze o tym wiesz. Jesteś dupkiem, że naskoczyłeś na Amy,
zamiast wyjaśnić to na spokojnie. Gdybym była na jej miejscu,
dostałbyś za coś takiego.
- Och, domyślam się - rzuciłem tylko
i przewróciłem oczami, chociaż wiedziałem, że Angela byłaby do
tego zdolna. - Jak ona się czuje?
- Jest źle. Z nikim nie rozmawia,
całymi dniami siedzi na Tumblrze lub ogląda coś w internecie.
- Co z jej ręką? No wiesz.
- Tnie się codziennie. Nie mam pojęcia
co zrobić, jak jej pomóc. Wiem, że robi to, ponieważ tylko nad
tym ma kontrolę i wiem, że chce wszystko odreagować, pozbyć się
bólu, a nie zabić. Martwię się o nią.
- O boshe - powiedziałem i schowałem
twarz w dłoniach.
- Wiesz, że teraz będziesz cierpiał,
bo ona nie chce cię widzieć?
- Wiem.
- Wiesz, że musisz wymyślić, jak ją
przeprosić? Straciłeś jej zaufanie i czeka się droga przez
męczarnie, zanim ci wybaczy.
- Co powinienem zrobić?
- Nie wiem. Daj jej czas. Napisz
piosenkę. Obsypuj ją codziennie kwiatami. Chociaż nie, Amy nie
lubi kwiatów. Musisz wymyślić coś, co pokaże jej, że pamiętasz
każdą najdrobniejszą rzecz, jaką razem przeżyliście oraz
wyjawisz jej w nikłym stopniu, że ci na niej zależy i nie chcesz
jej stracić.
- Łatwiej powiedzieć, trudniej
zrobić.
- Nikt nie mówił, że miłość jest
łatwa, Louis - zauważyła Angela i posłała mi pokrzepiający
uśmiech.
- Kocham ją - wyznałem i zdałem
sobie sprawę, że pierwszy raz powiedziałem to na głos.
- To czemu z nią nie jesteś?
- Nie potrafię.
- Dlaczego?
- Bo cały czas znajduję coś, czym ją
ranię. Wiem, że ona zawsze przy mnie zostaje, ale boję się, że
pewnego dnia, ona nie wytrzyma i ją stracę.
- Jeśli ktoś kogoś kocha, jest przy
nim zawsze - powiedziała Angela.
- Chcę żeby Amy była szczęśliwa, a
wiem, że ja jej tego szczęścia nie daję - zobaczyłem jak moja
przyjaciółka chce zaprzeczyć, ale przerwałem jej gestem dłoni. -
Daj mi skończyć. Myślę, że jedynym sposobem, żeby mi wybaczyła,
jest pozwolić jej odejść. Tylko w taki sposób będzie szczęśliwa.
Z dala ode mnie.
Do moich oczu napłynęły łzy, jak
tylko wypowiedziałem te słowa. Cholernie wiedziałem, że to jedyne
rozwiązanie. Chciałem żeby Amy była szczęśliwa. I byłem w
stanie poświęcić się. Kocham ją i zrobiłbym dla niej wszystko.
- Ale ona nie chce odchodzić -
powiedziała Angela. - Zrozum, że ona jest szczęśliwa tylko wtedy,
kiedy jest z tobą.
***
(Amy)
- Idziemy z Harrym, Jade, Niallem i
Mattem na kręgle. Chcesz iść z nami? - zapytała Angela we wtorek
w południe.
Od ponad tygodnia nie wychodziłam z
pokoju. Nie jadłam nic, jedynie piłam litry herbaty lub wody. Nie
zwracałam uwagi na to żeby wziąć prysznic lub w jakikolwiek
sposób się ogarnąć. Byłam wrakiem człowieka. Nic mnie nie
obchodziło. Z nikim nie rozmawiałam. Nie chciałam słuchać moich
przyjaciół pocieszających mnie, mówiących mi, że będzie
dobrze, kiedy wiedziałam, że tak nie będzie. Stałam się obojętna
na wszystko. Już nawet nie płakałam. Myślę, że wyczerpałam
zapas całych łez po dwóch dniach. Jedyne co robiłam, to cięcie
się. Wróciłam do Amy sprzed trzech miesięcy. Codziennie witałam
żyletkę z uśmiechem na twarzy, ponieważ tylko ona potrafiła
wygasić na chwilę ból w moim sercu.
- Nie chcę nigdzie iść -
powiedziałam i włączyłam kolejny odcinek „Teen Wolfa”.
Właściwie nie zwracałam uwagi na
fabułę serialu. Oglądałam to tylko dlatego, żeby zachować
pozory normalności i nie byłam w stanie spać przez dwadzieścia
cztery godziny na dobę.
- Na pewno? Martwię się o ciebie -
zaczęła Angela. Stała do mnie tyłem, dlatego pozwoliłam sobie
przewrócić oczami.
- Nic mi nie jest.
Moja przyjaciółka odwróciła się w
moją stronę i wyjęła z torby opakowanie na płytę CD. Położyła
je na biurko, a później zaczęła chodzić po całym pokoju.
Obserwowałam jak przeszukuje moje i swoje szafki, a później
zniknęła w łazience.
- Co robisz? - zapytałam zdziwiona jej
zachowaniem.
Angela wyszła z łazienki. W ręku
trzymała kilka żyletek.
- Koniec z tym. Nie pozwolę, żebyś
dłużej się cięła. Wiem, że cierpisz, ale to nie jest
rozwiązanie - powiedziała.
- Jest. Nie czuję tego, co się dzieje
wewnątrz mnie.
- Posłuchaj, gówno mnie to obchodzi.
Widzę jak powracasz do osoby, którą byłaś trzy miesiące temu.
To jest niebezpieczne.
- Ale...
- Nie. Koniec z tym. Mówię poważnie
- Angela wwiercała we mnie spojrzenie i nie potrafiłam się jej
sprzeciwić.
- Okej. Mogę już umierać w
samotności? - zapytałam chcąc pozbyć się przyjaciółki z
pokoju.
- Chwila. - dziewczyna wzięła
opakowanie od CD z biurka i podała mi je. - Zrobisz jak uważasz,
ale posłuchaj tego.
- Co to?
- Zobaczysz. Do zobaczenia wieczorem.
Angela pocałowała mnie na pożegnanie
w policzek i wyszła z pokoju.
Spojrzałam na opakowanie od CD. Była
do niego przyczepiona biała karteczka, na której została napisana
starannym pismem krótka wiadomość.
" Nie oczekuję, że mi wybaczysz,
ale proszę, wysłuchaj tego. L "
Wyjęłam z pudełka płytę i włożyłam
ją do swojego laptopa. Otworzyłam znajdujący się na niej plik.
Usłyszałam pierwsze dźwięki kilku instrumentów, które zostały
nagrane komputerowo, a później znajomy głos zaczął śpiewać.
Otworzyłam szeroko usta. Louis napisał dla mnie piosenkę...
Słuchając utworu starałam się
zrozumieć, co chłopak chciał mi przekazać...
WŁĄCZ TO ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ DALEJ! (:
Who's gonna be the
first one to start the fight? / Kto będzie pierwszym, który
rozpocznie kłótnię?
Czy chodziło mu o te wszystkie
kłótnie, których doświadczyliśmy?
Who’s gonna be the
first one to fall asleep at night? / Kto będzie pierwszym, który
zaśnie w nocy?
To ja zawsze pierwsza zasypiam...
Who’s gonna be the
last one to drive away? / Kto będzie ostatnim, który odjedzie?
Nasz „wyścig” samochodowy...
Who’s gonna be the
last one to forget this place? / Kto będzie ostatnim, który zapomni
to miejsce?
„Nigdy nie zapomnę tego miejsca” ,
powiedziałam, kiedy zabrał mnie na wzgórze za miastem.
We keep taking
turns. / Zamieniamy się.
Ma na myśli nasze podejrzenia co do
zdrad. Moją o Eleanor i jego o Ryana.
Will we ever learn?
/ Czy kiedykolwiek się nauczymy?
Nauczymy, czego?
Oh, spaces between
us, keep getting deeper. / Och, przestrzeń między nami, pogłębia
się.
It’s harder to reach ya, even though I try. / Coraz ciężej do ciebie dotrzeć, nawet jeśli próbuję.
Spaces between us, hold all our secrets. / Przepaść pomiędzy nami, trzyma wszystkie nasze sekrety.
Leaving us speechless, and I don’t know why. / Pozostawiając nas bez słowa i ja nie mam pojęcia, dlaczego.
It’s harder to reach ya, even though I try. / Coraz ciężej do ciebie dotrzeć, nawet jeśli próbuję.
Spaces between us, hold all our secrets. / Przepaść pomiędzy nami, trzyma wszystkie nasze sekrety.
Leaving us speechless, and I don’t know why. / Pozostawiając nas bez słowa i ja nie mam pojęcia, dlaczego.
„Cokolwiek, wiedz, że przestrzeń
pomiędzy nami, trzyma wszystkie nasze sekrety.” Pamiętam jak
Louis powiedział to kilka miesięcy temu. Miało to znaczyć, że
możemy sobie ufać. Tymczasem mój sekret, to że nie powiedziałam
Louisowi o Ryanie zniszczył wszystko co było między nami.
Who’s gonna be the
first to say goodbye? / Kto będzie pierwszym, który powie 'Żegnaj'
?
To ja wyrzuciłam Louisa w sobotę
mówiąc mu, iż żałuję, że go poznałam, a teraz on myśli, że
to było moje pożegnanie, nasz koniec.
W tym momencie cała siła, jaką
miałam przez kilka ostatnich dni, rozsypała się, a po moich
policzkach popłynęły łzy.
Who’s gonna be the
first one to compromise? / Kto będzie pierwszym do kompromisu?
Przypomniałam sobie wszystkie nasze
próby pójścia na kompromis. Wszystkie były błahe i naprawdę
nieistotne. Nie wierzę, że sprzeczaliśmy się o film czy jedzenie.
Ale to Lou zawsze był tym mądrzejszym i szedł ze mną na
kompromis, co u nas oznaczało zgodzenie się z moim zdaniem...
Who’s gonna be the
first one to set it all on fire? / Kto będzie pierwszym, kto postawi
wszystko w ogniu?
Co to znaczy?
Who’s gonna be the
last one to drive away? / Kto będzie ostatnim, który odjedzie?
Forgetting every single promise we ever made. / Zapominając każdą najmniejszą obietnicę, którą stworzyliśmy.
- Obiecaj, że mnie nie zostawisz –
powiedział chłopak i spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami
tak głęboko, że miałam wrażenie, iż widzi moją duszę.Forgetting every single promise we ever made. / Zapominając każdą najmniejszą obietnicę, którą stworzyliśmy.
- Obiecuję – odpowiedziałam i podniosłam głowę, by złączyć nasze usta.
Zostawiłam go. Złamałam obietnicę.
Oh, spaces between
us, keep getting deeper. / Och, przestrzeń między nami, pogłębia
się.
It’s harder to reach ya, even though I try. / Coraz ciężej do ciebie dotrzeć, nawet jeśli próbuję.
Spaces between us, hold all our secrets. / Przepaść pomiędzy nami, trzyma wszystkie nasze sekrety.
Leaving us speechless, and I don’t know why. / Pozostawiając nas bez słowa i ja nie mam pojęcia, dlaczego.
It’s harder to reach ya, even though I try. / Coraz ciężej do ciebie dotrzeć, nawet jeśli próbuję.
Spaces between us, hold all our secrets. / Przepaść pomiędzy nami, trzyma wszystkie nasze sekrety.
Leaving us speechless, and I don’t know why. / Pozostawiając nas bez słowa i ja nie mam pojęcia, dlaczego.
Who’s gonna be the
first to say goodbye? / Kto będzie pierwszym, który powie 'Żegnaj'
?
We keep taking
turns. / Zamieniamy się. Will we ever learn? / Czy kiedykolwiek się
nauczymy?Oh, spaces between us, keep getting deeper. / Och,
przestrzeń między nami, pogłębia się.
It’s harder to reach ya, even though I try. / Coraz ciężej do ciebie dotrzeć, nawet jeśli próbuję.
Spaces between us, hold all our secrets. / Przepaść pomiędzy nami, trzyma wszystkie nasze sekrety.
Leaving us speechless, and I don’t know why. / Pozostawiając nas bez słowa i ja nie mam pojęcia, dlaczego.
It’s harder to reach ya, even though I try. / Coraz ciężej do ciebie dotrzeć, nawet jeśli próbuję.
Spaces between us, hold all our secrets. / Przepaść pomiędzy nami, trzyma wszystkie nasze sekrety.
Leaving us speechless, and I don’t know why. / Pozostawiając nas bez słowa i ja nie mam pojęcia, dlaczego.
Who’s gonna be the
first to say goodbye? / Kto będzie pierwszym, który powie 'Żegnaj'
?
Yeah spaces between
us. / Yeah, przestrzeń między nami.
Yeah spaces between
us. / Yeah, przestrzeń między nami.
The spaces between
us. / Przestrzeń między nami.
The spaces between
us. / Przestrzeń między nami.
Przestrzeń, to wszystko co było
pomiędzy mną a Louisem, było najcudowniejszą rzeczą jaka mogła
mi się przydarzyć. Kocham go, pamiętam moment, w którym się w
nim zakochałam. Mogę wmawiać sobie różne rzeczy, ale to Louis
był tym, dzięki któremu zaczęłam na nowo żyć. To on sprawił,
że rany się zagoiły, kąciki ust zaczęły unosić się ku górze.
Z Louisem jestem szczęśliwa i to on jest powodem, dla którego
wciąż żyję. Zdarzają nam się kłótnie. Zbyt często Eleanor
staje na naszej drodze. Zbyt często wokół mnie pojawiają się
chłopcy, przez co Louis jest zazdrosny. Nieporozumienia? To słowo
nie jest nam obce. Czuję jak jestem w tym głęboko i wiem, że
jeśli nic z tym nie zrobię, wybuchnę i doszczętnie zniszczę to,
co jest między nami. Kocham Louisa, ale to, co ostatnio się
wydarzyło to dla mnie zbyt wiele. Nie wiem, czy to, co zrobię
będzie dla nas dobre, ale to jest to, co podpowiada mi zdrowy
rozsądek. Muszę dać nam czas. Muszę dać nam przestrzeń, bo
tylko tak uporządkujemy wszystko pomiędzy nami.
Muszę wyjechać. Przynajmniej na kilka
dni.
Wycieram zewnętrzną stroną dłoni
łzy spływające po moich policzkach i nim zdążę się sama
powstrzymać, biorę do ręki telefon. Przeglądam listę kontaktów,
aż w końcu znajduję ten właściwy. Trzymając przy uchu swojego
iPhona zastanawiam się czy dobrze robię. Po kilku sygnałach ktoś
po drugiej stronie odbiera.
- Halo?
- Tato? Zarezerwuj mi lot do Londynu – mówię i silę się na
lekki uśmiech, mimo że nikt tego nie widzi, przekonując samą
siebie, że wszystko będzie dobrze.
____________________
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie znaczy naprawdę wiele.
Zostaw po sobie komentarz :)
Świetny (:
OdpowiedzUsuńczemu taki krótki? :'( ale jak zwykle cudny! popłakałam się... :c
OdpowiedzUsuńAaaaaa! Najlepszy ff na świecie. Czekam na następne rozdziały ❤
OdpowiedzUsuńTylko ja płakałam? :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się szybko pogodzą:(
OdpowiedzUsuń:C
OdpowiedzUsuńAaaa!!! Płaczę... Genialny <3
OdpowiedzUsuńBoże, Louis to taki debil przysięgam, biedna Amy. Ale to z piosenką było takie kochane, nawet płakałam, a ja nigdy nie płaczę. Oby wszystko się ułożyło, czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Do piątku! :)
OdpowiedzUsuń