piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 31. Co ty ze mną robisz?

Tydzień później wspólnie z Louisem, Jade i Niallem wybraliśmy się do centrum handlowego. Mój chłopak i przyjaciółka wybierali nową parę vansów, a ja stałam przy ścianie pełnej snapbacków.
- Boshe, Niall one są takie same - jęknęłam, kiedy blondyn pokazał mi dwie czarne czapki, z tym że jedna miała delikatnie zaokrąglony daszek.
Przyjrzałam się im dokładniej, po czym stwierdziłam, że są identyczne.
- Jak taka jesteś mądra idź i coś wybierz - powiedział mój przyjaciel.
Zmrużyłam na niego oczy, a następnie podeszłam bliżej półek. Od samego dołu aż do góry, ściana była zapełniona snapbackami. Przyjrzałam się im i zdecydowałam, że najlepszym dla Nialla będzie czarny z zielonym daszkiem i napisem 'EASY, BABY'. Stanęłam na palcach, żeby chwycić czapkę z półki, ponieważ mój przyjaciel był zajęty przymierzaniem innych, ale byłam za niska i nie dosięgałam. W pewnym momencie zobaczyłam czyjąś dłoń biorącą wybranego przeze mnie snapbacka i nieznajomy podał go mi.
- Proszę bardzo.
- Dzięki - odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, ponieważ nie przyszłoby mi do głowy spotkanie tej osoby w centrum handlowym.
- Co za zbieg okoliczności. Znalazłem cię, anonimie - powiedział Daniell i uśmiechnął się do mnie ukazując szereg idealnie prostych białych zębów.
Założyłam ręce na piersi, chcąc czuć się odrobinę pewniej, zanim cokolwiek powiedziałam.
- Cześć, Daniell.
- Pamiętasz mnie. Już myślałem, że cię nigdy nie spotkam.
- Cóż, właściwie modliłam się o to - powiedziałam głosem wypranym z emocji.
- Skoro już się spotkaliśmy, może pójdziemy na kawę? - zaproponował i chciał owinąć swoje ramię wokół mnie, ale w porę się odsunęłam.
- Raczej nie - odpowiedziałam szybko i zaczęłam błagać, żeby Niall lub ktokolwiek przyszedł tutaj i spławił tego irytującego kolesia.
- To może dasz mi swój numer? Chętnie bym cię lepiej poznał - Daniell wyraźnie ze mną flirtował, przez co czułam się coraz bardziej niezręcznie.
- Wszystko okej? - przerwał nam Niall, który stanął pomiędzy mną a Daniellem.
Mój przyjaciel skrzyżował ręce na piersi ukazując tym samym mocno umięśnioną sylwetkę i zmierzył groźnym wzrokiem nieznanego mi chłopaka.
Daniell, początkowo zlękniony postawą Nialla, również się wyprostował i spojrzał na mnie.
- Do zobaczenia wkrótce, anonimie.
Jak tylko chłopak odszedł odetchnęłam z ulgą. Zauważyłam, że Niall przygląda mi sie uważnie, dlatego postanowiłam zignorować incydent sprzed momentu, tak jakby wcale nie miał miejsca. Podałam przyjacielowi snapbacka i uśmiechnęłam się szeroko.
- Ten jest najlepszy. Musisz go wziąć.
- Kto to był? - blondyn nie zwrócił uwagi to co powiedziałam i cały czas jego niebieskie oczy podejrzliwie mi się przyglądały.
- Nie znam go - odpowiedziałam natychmiast i przygryzłam wargę, ponieważ nie chciałam o tym mówić.
- Am, kłamiesz.
- Naprawdę go nie znam - spojrzenie Nialla nie dawało za wygraną. - Dobra. Spotkałam go w zeszłym tygodniu w klubie. Tańczyłam z nim, a kiedy poprosił o numer spławiłam go. Nie myślałam, że jeszcze go kiedyś spotkam.
- Jak się nazywa?
- Wiem, że ma na imię Daniell - Niall złapał się za brodę i przez chwilę wyglądał jakby nad czymś głęboko rozmyślał.
- Mam wrażenie, że skądś go kojarzę.
- To nieistotne. Ten człowiek zupełnie mnie nie interesuje i jestem przekonana, że na pewno więcej go nie zobaczę.
- Louis wie?
- O czym? Że tańczyłam z innym chłopakiem na dyskotece? Nie wie. Zresztą nie zrobiłam nic złego.
- Nie mówmy mu o tym. Nie chcesz żeby się wkurzał.
- Oczywiście, że nie - westchnęłam na myśl o zazdrosnym Louisie. Cisza, którą mnie wtedy raczył była nie do zniesienia i nienawidziłam takiego zachowania mojego chłopaka.
- Pokaż tego snapbacka - Niall zmienił temat i wziął ode mnie czapkę. Założył ją na głowę i przejrzał się w lustrze. - Bierzemy ją, mała.
Po tym jak Niall zapłacił za snapbacka, poszliśmy do sklepu Vansa, gdzie Jade wciąż wybierała swoje trampki.
Podeszłam do Louisa i przytuliłam się do niego mocno, wzdychając cudowny zapach chłopaka.
- Co jest? - zapytał Lou, kiedy przez dłuższą chwilę stałam nie odrywając się od niego.
- Po prostu cieszę się, że cię mam - powiedziałam i spojrzałam mu prosto w oczy na moment się w nich zatapiając.
- Ja też się cieszę, że cię mam.
Louis pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się, a później spojrzałam na Jade, która pytała się mnie, które vansy wybrać. Na jednej nodze miała białego slippersa z małymi Minnie Mouse, a na drugiej wiązanego trampka z printem w księżniczki Disneya.
- Księżniczki - odpowiedziałam, a później ponownie spojrzałam się na swojego chłopaka. - Kupiłeś coś?
- Szare vansy i bluzę.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, a później Louis pocałował mnie w usta. Chciałam kontynuować pocałunek, ale nasi przyjaciele nam przerwali.
- Idziemy do McDonalda? - zapytał Niall. Oczywiście wszyscy się zgodziliśmy, ponieważ chłopak musiał odwiedzić tą restaurację inaczej przez miesiąc nosiłby żałobę.
Louis złączył nasze dłonie razem i wspólnie z Niallem i Jade wyszliśmy ze sklepu rozmawiając o wczorajszym koncercie The Fray - prezencie świątecznym od mojego chłopaka, na którym byliśmy razem.
Idąc przez zatłoczone centrum handlowe, z Louisem za rękę, myślałam o tym, jak bardzo jestem szczęśliwa.

***

Kilka godzin później, kiedy wróciliśmy do pokoju Louisa, zostałam przywarta plecami do drzwi. Mój chłopak nie tracił ani chwili, tylko złączył nasze usta razem. Całował mnie z zapałem i byłam zaskoczona jego nagłym wybuchem. Nie odsuwając mnie od siebie, Louis zaczął ściągać z nas nasze swetry. Zostałam w białym staniku, a chłopak wziął mnie na ręce, tak że owinęłam nogi wokół jego talii. Zatopiłam ręce w jego włosach i stopami strąciłam botki ze swoich stóp. Louis cały czas nie przerywając pocałunku podszedł do biurka i posadził mnie na nim. Dopiero wtedy odsunął się ode mnie, co dało nam obojgu możliwość złapania oddechu. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka i zaczerpnęłam powietrza.
- Rozbierz mnie - wyszeptał zdyszanym głosem Lou.
Uśmiechnęłam się, a moje dłonie powędrowały do paska czarnych spodni. Odpięłam zamek i zsunęłam je w dół, po czym chłopak całkowicie z nich wyszedł zdejmując jeszcze skarpetki i pozostając w samych bokserkach.
Przygryzłam wargę, ponieważ Louis był tak cholernie przystojny, a ja myślałam tylko o tym jak bardzo chcę się z nim pieprzyć i jak to możliwe, że jest moim chłopakiem, kiedy ja sama jestem daleka ideału.
Nie chcąc by kompleksy wypełniły moją głowę, zaczęłam składać pojedyncze pocałunki na ramionach i klatce piersiowej bruneta. Kiedy znalazłam się przy lewym obojczyku, Louis zamruczał, ponieważ to był jego rozkoszny punkt. Uśmiechnęłam się, ponieważ uwielbiałam sprawiać mu przyjemność, a następnie ugryzłam to miejsce i zaczęłam je ssać, pozostawiając po sobie dużą malinkę. Przejechałam językiem po swoim dziele, sprawiając, że chłopak odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy.
- Myślę, że ta spódnica nie będzie ci potrzebna - powiedział i podniósł mnie do góry, żeby zsunąć czerwony materiał w dół moich nóg.
Louis wyjął coś z szuflady biurka i przeniósł mnie na łóżko. Leżąc na miękkim materacu przyglądałam się jak mój chłopak zdejmuje swoje bokserki, a później klęka między moimi nogami.
- Biel to kolor niewinności? - zapytał retorycznie, a następnie wsunął palce pod gumkę moich majtek i jednym z nich wszedł we mnie. Wypuściłam z siebie jęk i zgięłam nogi w kolanach.
- Już jesteś dla mnie mokra, kochanie.
Louis pocałował mnie w usta, a następnie zdjął ze mnie majtki, podczas gdy ja zrzuciłam swój stanik na ziemię pozostając w samych zakolanówkach.
Chłopak chwycił opakowanie z prezerwatywą i je otworzył.
- Chcę to zrobić - powiedziałam i usiadłam na łóżku.
- Okej.
Wzięłam od Louisa prezerwatywę i nałożyłam ją na jego twardego już penisa. Owinęłam dłoń i przejechałam nią kilka razy w górę i w dół po dużych rozmiarów męskości mojego chłopaka. Louis przygryzł wargę, co oznaczało, że robię to dobrze. Jego tęczówki przybrały pełen porządania ciemnoniebieski kolor, przez co wyglądał jeszcze bardziej pociągająco. Łącząc nasze usta, położył mnie na granatowej pościeli i ustawił się przed moim wejściem.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, potęgując seksualne napięcia między nami. Po tym jak przyciągnęłam Louisa do pocałunku, chłopak wszedł we mnie. Zamknęłam oczy, a Lou zaczął się poruszać. Moje ręce złapały się umięśnionych bicepsów bruneta. Louis wykonywał mocne pchnięcia, co wywoływało przyjemne dreszcze w dole kręgosłupa. Wchodził i wychodził ze mnie, a ja czułam to tak cholernie dobrze, że nawet nie przejmowałam się jękami wydobywającymi się z moich ust.
- Patrz na mnie - polecił Louis, kiedy w pewnym momencie odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.
Spojrzałam na przystojną twarz chłopaka. Jego wzrok skupiony był na mnie, policzki zaróżowione, oddech przyspieszony. Grzywka opadała mu na oczy, dlatego zaczesałam ją palcami do góry, ścierając jednocześnie kropelki potu z jego czoła.
Cały czas poruszając się we mnie Louis zaczął całować moją szyję, również zostawiając na niej malinkę. Krzyknęłam głośno jego imię, kiedy wszedł we mnie mocno i głęboko.
- Uwielbiasz, kiedy cię pieprzę, księżniczko - powiedział, a ja w odpowiedzi złączyłam nasze usta, wsuwając język między jego wargi.
- Jesteś taka piękna.
Czułam dłonie Louisa na swojej talii, gdy poruszał się we mnie. Nie przejmowałam się, że jego palce pozostawią ślady na mojej skórze. Czułam jak każdy ruch chłopaka wysyła przyjemne dreszcze do każdego milimetra mojego ciała. Byłam blisko, tak samo jak Louis, ponieważ przyspieszył swoje tempo, a jego pchnięcia już nie były takie dokładne.
- Jestem... - zaczęłam, ale usta mojego chłopaka przerwały mi.
- Wiem. Dojdziemy razem.
Louis wszedł we mnie i wyszedł jeszcze kilka razy, a później w idealnym zsynchronizowaniu osiągnęliśmy nasze orgazmy. Krzyczałam głośno jego imię, tak samo jak on moje. Właściwie nie przejmowałam się, że mieszkańcy bractwa mogą nas słyszeć. Znajdowałam się wysoko w chmurach i jedyne o czym myślałam to, jak dobrze się teraz czuję. Gdybym mogła nie wychodziłabym z łóżka, ponieważ seks z Louisem był tak samo najlepszą rzeczą, jak leżenie w jego ramionach. Kocham tego chłopaka i chcę być z nim wysoko w tych chmurach już na zawsze.
Kiedy uspokoiłam się po swoim orgazmie, zdałam sobie sprawę, że Louis ze mnie wyszedł i leży teraz opierając się na łokciu i obserwuje mnie. Jego wzrok był dziwny i chociaż już kilka razy tak ma mnie patrzył, nie mogłam wyczytać nic z tego spojrzenia.
- Co jest? - zapytałam.
- Co ty ze mną robisz? - powiedział zagadkowo.
- Co ty ze mną robisz? - odpowiedziałam mu, ponieważ Louis był tą osobą, dzięki której chcę żyć.

- Amy! Twój telefon dzwoni!
Zakręciłam wodę w prysznicu i uchyliłam drzwiczki kabiny. Spotkałam się z zimnym powietrzem, dlatego szybko owinęłam się w ręcznik.
- Odbierz! - odkrzyknęłam Louisowi i zaczęłam się wycierać.
Osuszyłam swoje ciało i wciągnęłam przez głowę białą koszulkę mojego chłopaka. Właściwie stało się już tradycją, że zawsze spałam w jego bluzkach, a moja szafa w akademiku zawiera prawie połowę jego T-shirtów. Wysuszyłam suszarką włosy i umyłam zęby. Nocowaliśmy u siebie z Louisem tak często, że postanowiliśmy kupić sobie szczoteczki żeby nie musieć myć jedną. Spojrzałam ma siebie w lustrze i wydałam cichy okrzyk, ponieważ moją szyję zdobiła nie jedna, a trzy malinki tworzące trójkąt. Mam bardzo kochanego chłopaka, przysięgam.
Powiesiłam ręcznik na grzejniku i wyszłam z łazienki.
Louis już leżał w łóżku, przykryty do połowy kołdrą. Położyłam się obok niego wtulając się w jego lewy bok, tak jak robiłam to prawie zawsze, kiedy się przytulaliśmy. Chłopak owinął rękę wokół mojego ciała, przyciągając mnie sobie bliżej do piersi i zaczął kreślić kciukiem kółka na moim ramieniu.
- Kto do mnie dzwonił?
- Twoja mama.
Natychmiast się spięłam, ponieważ wciąż mnie bolało to, że ma teraz nową rodzinę i obce dziecko, któremu bardziej okazuje miłość niż własnej córce.
- Co chciała? - zapytałam obojętnie.
- Prosiła żebym przekazał ci, jak bardzo cię kocha i ma nadzieję, że przyjedziesz na ślub, na który wysłała już zaproszenie.
- Po moim trupie, że tam będę.
Louis palcem wskazującym pociągnął moją brodę, sprawiając, że musiałam na niego spojrzeć.
- Amy, co się stało w Londynie?
- Nic takiego.
- Właśnie widzę.
- W święta odwiedziłam mamę. Ma narzeczonego, z którym wcześniej zdradziła tatę. Greg jest wdowcem i wychowuje samotnie małą córeczkę. Kiedy tam byłam zobaczyłam, jak moja mama obdarza miłością nie swoje dziecko - zatrzymałam się, ponieważ poczułam rosnącą gulę w gardle. - Ona nigdy nie była taka wobec mnie i Ryana. Zawsze pracowała, nawet więcej niż tata. Oboje nie mieli dla nas czasu, ale mama w szczególności.
- Twoja mama cię kocha - Louis starał się mnie pocieszać.
- Kiedy minęłam próg tamtego mieszkania, czułam się obco. To już nie był mój dom.
- To dlatego na cmentarzu powiedziałaś, że chcesz wrócić do domu? Byłaś samotna?
- Tak.
Spojrzałam na Louisa, a z moich oczu poleciało kilka łez, które chłopak szybko starł.
- Nie płacz, proszę - Lou pocałował mnie w czoło. - Już nigdy nie poczujesz się, jakbyś była sama. Sprawię, że poczujesz się jak w domu. [1] Obiecuję, kochanie.
- Louis, to ty jesteś moim domem - wyszeptałam i przytuliłam się do chłopaka, chcąc być jak najbliżej niego.

***

- Powinniśmy się zbierać.
Słowa Louisa wybudziły mnie z popołudniowej drzemki. Była niedziela, a my spędziliśmy cały dzień w moim łóżku nie robiąc nic poza uprawianiem seksu.
Przeciągnęłam się leżąc wtulona w bok chłopaka. Koszulka, którą miałam na sobie podwinęła się do góry, co nie pozostało niezauważone przez Louisa.
- To jest to, dlaczego lubię, gdy chodzisz w moich koszulkach.
Uśmiechnęłam się do jego piersi, a dłoń Louisa powędrowała do moich nagich pośladków.
Podniosłam do góry głowę, żeby spotkać się z uśmiechem na twarzy chłopaka i zostać przyciągniętą przez niego do niechlujnego pocałunku. Po tym jak skończyliśmy się całować zeszłam z łóżka i z wielkim grymasem na twarzy podeszłam do szafy, wybrać z niej czystą bieliznę i jakieś ubrania.
- Skoro zostajemy u ciebie, myślę, że powinnam jechać swoim samochodem, a ty swoim.
- Możesz wziąć mój. Zostawię ci kluczyki.
Westchnęłam głośno i otworzyłam szufladę. Wyjęłam z niej majtki i stanik, a następnie ubrałam na siebie bieliznę, czując na sobie spojrzenie Louisa.
Kiedy wiązałam kitkę na czubku swojej głowy, poczułam duże dłonie na swoich biodrach i ciepły oddech na mojej szyi.
- To tylko pięć dni - Louis starał się zabrzmieć pocieszająco, ale to niewiele mi pomogło.
Mój chłopak i cała drużyna piłkarska wylatują jutro do Miami na międzystanowe mistrzostwa college-ów w piłce nożnej. Oczywiście wiedziałam, jak bardzo ważny jest ten turniej dla mieszkańców bractwa, ale smuciła mnie rozłąka z Louisem. Wiem, że to tylko kilka dni, które szybko miną, ponieważ cały tydzień mam zawalony zajęciami na kampusie i pomocą Angeli w przygotowaniach do urodzin Harry'ego, ale fakt, że jestem dzień przed okresem dosłownie mi nie pomaga.
Moje hormony szaleją i w jednej chwili mam ochotę płakać, a w drugiej się śmiać. Chcę skakać z radości, ale również nie mam nic przeciwko zniszczeniu kilku rzeczy znajdujących się w moim pokoju. Dosłownie nienawidzę mojej zmiany nastrojów, ponieważ to wszystko zmienia mi się co minutę.
Po skończeniu czesania swoich włosów odwróciłam się do swojego chłopaka i przytuliłam się do niego, jak najmocniej tylko mogłam. Pachniał drogą wodą kolońską i Louisem, czyli tym co kochałam najbardziej. Po chwili milczenia spojrzałam na bruneta uśmiechając się szeroko.
- Więc dasz mi swój samochód?
- Tak, ale jeśli go w jakikolwiek sposób uszkodzisz, z nami koniec - odpowiedział mi poważnym tonem chłopak.
- Co? Wolisz to auto niż mnie? - zapytałam tym razem już zirytowana.
- Wiesz, że nie. Możesz używać mojego samochodu do woli. Tylko jeździj ostrożnie, żeby nic ci się stało.
Louis pogładził mnie ręką po policzku, a ja wtuliłam twarz w jego dłoń. Chciałam coś powiedzieć, ale zapomniałam co, ponieważ w pokoju rozbrzmiał dzwonek telefonu. Louis wyciągnął swojego iPhona z kieszeni czarnych jeansów i po sprawdzeniu kto dzwoni, zmarszczył brwi, a następnie odebrał połączenie.
- Halo? ... Moja dziewczyna zawozi mnie na lotnisko... zapytam się i ci powiem... okej, cześć - Louis zakończył połączenie i spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem.
- Kto to był?
- Eleanor - założyłam ręce na piersi, a wszystko we mnie zaczynało buzować.
- Co chciała?
- Pytała się czy zabierzemy ją na lotnisko.
- Po moim trupie! - powiedziałam głośno mierząc Louisa wrogim spojrzeniem.
- Przecież to nic wielkiego.
- Nie zabiorę tej suki i koniec. Sama myśl o tym, że będzie z tobą przez cały tydzień doprowadza mnie do szału.
- Jest moją cheerleaderką.
- Nie możesz zmienić jej na inną?
- Nie w połowie sezonu. Zrobię to w przyszłym roku.
- Taa, cokolwiek - mruknęłam.
- Am, jestem z tobą. Nikt inny mnie nie interesuje - powiedział spokojnie Louis kładąc dłonie na moich ramionach i patrząc prosto w oczy.
- Nie zabieramy Eleanor.
- O co ci chodzi? Czemu nie możesz tego zrobić?
Ponieważ jest zdecydowanie lepsza ode mnie i chce cię pieprzyć.
- Nie lubię jej, po prostu - wzruszyłam ramionami i przygryzłam wargę.
- Jesteś zazdrosna?
Natychmiast się odsunęłam i spojrzałam na Louisa spod byka, ponieważ trafił w mój czuły punkt.
- Co? Oczywiście, że nie jestem.
- Jesteś.
- Nie.
- Moja dziewczyna jest zazdrosna - zaczął z zadowolonym uśmieszkiem Louis, a ja podeszłam do niego i uderzyłam go w pierś żeby się zamknął.
- To że zamierzam wstać jutro o szóstej rano, kiedy zajęcia mam na dwunastą, tylko po to żeby zawieść mojego chłopaka na lotnisko i nie widzieć go przez pięć pieprzonych dni, nie oznacza, że zabierzemy ze sobą całą masę innych ludzi!
W tym momencie chciałam dać sobie w twarz, ponieważ moja wściekłość na Louisa była spowodowana nadchodzącym okresem, a ja nie mogłam tego powstrzymać.
- Och, przepraszam bardzo! Wiesz co? Nie musisz mnie nigdzie zawozić. Pojadę sam!
- Nie o to mi chodziło...
- Myślałem, że możesz to zrobić, ale skoro nie masz ochoty to okej - Louis na chwilę się zatrzymał i jego twarz już prawie złagodniała, kiedy nagle postanowił dowalić mi, tak jak ja czasem jemu. - Dla twojej wiadomości, zabiorę Eleanor, ponieważ mnie o to tylko poprosiła.
- Nie ma sprawy. Możesz nawet się z nią pieprzyć.
- Uwierz mi, zrobię to, jak tylko wylądujemy w Miami!
Po tych słowach, Louis odwrócił się do mnie tyłem i wyszedł z mojego pokoju, biorąc z wieszaka swoją kurtkę. Usłyszałam, jak drzwi zamykają się z głośnym hukiem.
- Kurwa - mruknęłam i rzuciłam się twarzą na łóżko.
Po moich policzkach spłynęło kilka łez, ponieważ nie zamierzałam wywoływać kłótni, ani tym bardziej nie chciałam żeby Louis wyleciał na turniej w złości i pożegnania się ze mną we właściwy sposób.

Chwilę później drzwi się otworzyły, a ja miałam nadzieję, że Louis wrócił i wybaczył mi moje zachowanie. Ogarnął mnie smutek, kiedy usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
- O boshe, mam ochotę na McDonalda - powiedziała i rzuciła swoją torbę na łóżko, na którym usiadła. - Idziemy?
- Nie jestem głodna.
Przewróciłam się na drugi bok, tyłem do Angeli, żeby przyjaciółka nie zauważyła moich zaczerwienionych od łez policzków. Cóż, oblałam ten egzamin, ponieważ usłyszałam, jak dziewczyna wstaje, a następnie materac łóżka ugiął się.
- Płakałaś? - zapytała zmartwionym głosem.
- Coś mi wpadło do oka.
- Nie umiesz kłamać, mała. Co się dzieje?
- Pokłóciłam się w Louisem.
- Co takiego?
- Powiedziałam mu, że może iść pieprzyć Eleanor.
- Jesteś głupia czy głupia?
Odwróciłam się w stronę przyjaciółki i posłałam jej zirytowane spojrzenie.
- Chciała jechać z nim na lotnisko jutro, a ja tak kurewsko jej nie cierpię, że nie zgodziłam się.
- O to poszło?
- Od tego się zaczęło, potem przeszło na moją zazdrość.
- Bo jesteś zazdrosna.
- Nie jestem.
- Jesteś. Patrzysz na każdą laskę, która zagada do Louisa, tak samo jak on, gdy jakiś chłopak przystawia się do ciebie.
- Dobra, okej. Jestem zazdrosna. Chociaż to i tak nie ma znaczenia, ponieważ nie odzywamy się do siebie.
- W każdym związku zdarzają się kłótnie - powiedziała Angela i w pocieszającym geście położyła mi dłoń na ramieniu.
- Też tak masz?
- Oczywiście. Nie pamiętasz zeszłego weekendu, kiedy poszłyśmy do klubu?
- Pamiętam - odpowiedziałam przypominając sobie nasz ostatni wypad
- Gdyby nie fakt, że muszę jutro zawieźć Harry'ego na lotnisko, poszłybyśmy teraz pić.
- O nie! Za każdym razem kończę z gigantycznym kacem! - zaśmiałam się, a przyjaciółka zaraz do mnie dołączyła.
- Pieprzysz! Tylko dwa razy aż tak się upiłyśmy.
- Tylko dwa razy same piłyśmy - zauważyłam.
- Cokolwiek - Angela uśmiechnęła się, a później spojrzała na mnie troskliwym spojrzeniem. - O nic się nie martw. Pogodzicie się z Louisem.
- Może powinnam do niego zadzwonić?
- Daj mu ochłonąć. Zatęsknicie za sobą i wszystko będzie dobrze.
Moja przyjaciółka przytuliła mnie, okazując swoje wsparcie. Postanowiłam odsunąć od siebie kłótnię z Louisem. Nie miałam zamiaru martwić się tym w tej chwili. Spojrzałam na Angelę, która obserwowała mnie swoimi zielonymi oczami.
- Masz rację, wszystko będzie okej.
- Uśmiechnij się! Trzeba ci poprawić humor - dziewczyna przez chwilę zastanawiała się co robić. - Już wiem.
Angela wstała z łóżka, ubrała kurtkę, wzięła kluczyki i portfel, a następnie spojrzała na mnie.
- Co wymyśliłaś geniuszu? - zapytałam i przewróciłam oczami.
- Jadę do McDonalda, oczywiście. Onesie night?
- Onesie night.



[1] "You’ll never feel like you’re alone, I’ll make this feel like home." One Direction - "Home"

____________________

Nie wszystko jest takie proste jakbyśmy chcieli, co? Myślicie, że Daniell i Eleanor namieszają w związku Loumy ( tak, połączyłam ich imiona :3 )?   
ps. Chyba każdy zdawał sobie z tego sprawę, że prędzej czy później opowiadanie się zakończy :( Chciałam Was poinformować, że do końca Spaces zostało mniej niż dziesięć rozdziałów :( Smutne, co? :(
Jednak mam dla Was pewną niespodziankę (: Po skończeniu tego ff planuję podzielić się z Wami historią Harry'ego i Angeli (wszystko będzie działo się rok wcześniej niż tutaj), więc mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i będziecie śledzić losy naszych bohaterów (:
Póki co czytajcie Spaces i do następnego piątku! (:
#SpacesLTff

5 komentarzy:

  1. Cudo cudo cudo
    Czekam na next
    😍😘💖😍😘💖

    OdpowiedzUsuń
  2. co? koniec? koniec czekania całymi tygodniami na piątek bo SPACES ;c wiedziałam, że to kiedyś nastąpi, ale jakoś nie chce się z tym godzić ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec nie nastąpi za tydzień czy dwa, więc spokojnie (: a później co piątek będzie nowy rozdział kolejnego ff, także głowa do góry (;

      Usuń
  3. Jejku kocham to ff :( szkoda ze się kończy

    OdpowiedzUsuń