Była środa, a ja siedziałam z
Louisem, Angelą i Harrym na zajęciach z literatury. To była moja
ostatnia godzina i po tym mogłam wrócić do swojego pokoju. Miałam
zamiar położyć się w łóżku i obejrzeć nowy odcinek 'The
Originals' zapominając o całym świecie.
Poczułam jak czyjaś ręka dotyka mojego kolana, a następnie dłoń Louisa przesuwa się w górę wędrując pod moją spódnicą do złączenia moich ud. Odwróciłam głowę do swojego chłopaka ignorując to, co profesor Crawford ma do powiedzenia i spojrzałam na niego. Brunet pochylał się nade mną uśmiechając się szeroko. Następnie zbliżył usta do mojego ucha. Ugryzł delikatnie jego płatek, przez co musiałam się pilnować żeby nie jęknąć, ponieważ to wszystko wysyłało impulsy do całego mojego ciała.
- Już nie mogę się doczekać, aż po zajęciach zerwę z ciebie tą spódnicę - wyszeptał mi do ucha i palcami musnął moją kobiecość.
- Louis, nie teraz, proszę - powiedziałam cicho i złączyłam swoje uda.
- Założyłaś pończochy. To takie seksowne.
Usłyszałam cichy śmiech obok mnie i zorientowałam się, że Angela wszystko słyszała. Moje policzki przybrały krwistoczerwony kolor.
Louis darował sobie dalsze tortury i znalazł sobie inne zajęcie. Jego usta znalazły się a mojej szyi, gdzie chłopak zaczął ssać mi malinkę. Moja skóra nabierała już sinego odcienia, a ja zagryzałam wargę, kiedy zębami przesuwał po zranionym miejscu.
- Louis - ostrzegłam go, gdy zaczął całować moją szyję i linię szczęki.
- Co?
- Nie rób tego. Próbuję słuchać...
Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ chłopak zaczął mnie całować. Owszem Louis często pozwalał sobie na okazywanie uczuć w miejscach publicznych, ale nigdy nie robiliśmy tego w trakcie zajęć. Odsunęłam się od bruneta jak oparzona, kiedy usłyszałam donośny głos Crawforda.
- Panie Tomlinson, rozumiem wszystko, ale czy mógłbyś oderwać się od twarzy swojej dziewczyny i skupić się na wykładzie.
- Kusząca propozycja, rozważę ją - odpowiedział mój chłopak, a ja dosłownie chciałam zapaść się pod ziemię, ponieważ cała sala patrzyła się na naszą dwójkę.
- Zawsze możesz też wyjść - kontynuował Mike. Angela zaśmiała się z profesjonalizmu swojego kuzyna.
- Skąd Louis mógł wiedzieć, że miłość go trafi na literaturze brytyjskiej? - odezwał się Harry, a wszyscy zebrani wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Styles, chcesz dołączyć do kolegi?
- Jasne! Tommo, wychodzimy.
Obserwowałam jak Louis z Harrym podnoszą się ze swoich miejsc. Lou pocałował mnie szybko w policzek, a Hazz zrobił to samo ze swoją dziewczyną, po czym zeszli na dół i opuścili salę.
Crawford wrócił do kontynuowania tematu, podczas którego nareszcie mogłam się skupić.
Pół godziny później zamknęłam swojego laptopa i wrzuciłam go do torby. Poczekałam na Angelę, aż ta się spakuje i zaczęłyśmy schodzić na dół. Sala była już prawie pusta, kiedy do środka weszli Louis i Harry. Podeszłyśmy do nich, a następnie czwórką przeszliśmy do Mike'a.
- Jesteś dupkiem - odezwali się równocześnie chłopcy.
Mike się zaśmiał, po czym poprawił swój krawat.
- Bez przesady. Przynajmniej dostarczyliście mi trochę rozrywki.
- I tak jesteś dupkiem - powiedziała Angela i wystawiła kuzynowi język. Bardzo dojrzałe.
- Dzięki mnie wszyscy zaliczycie ten przedmiot - powiedział groźnie Mike. - Co robicie w piątek?
- Pijemy - odezwał się Louis.
- Mam bilety na mecz Knicksów. Chcecie iść?
- Oczywiście, że nie - zaprotestowałyśmy równocześnie z Angelą.
Louis i Harry zgodzili się, więc po tym jak ustalili z Mikiem szczegóły meczu, mogliśmy iść do domu. Jak tylko weszłam do pokoju Louisa, zostałam rzucona na łóżko, a mój chłopak zrobił to, co obiecywał mi na zajęciach. Nie żebym narzekała, oczywiście.
Poczułam jak czyjaś ręka dotyka mojego kolana, a następnie dłoń Louisa przesuwa się w górę wędrując pod moją spódnicą do złączenia moich ud. Odwróciłam głowę do swojego chłopaka ignorując to, co profesor Crawford ma do powiedzenia i spojrzałam na niego. Brunet pochylał się nade mną uśmiechając się szeroko. Następnie zbliżył usta do mojego ucha. Ugryzł delikatnie jego płatek, przez co musiałam się pilnować żeby nie jęknąć, ponieważ to wszystko wysyłało impulsy do całego mojego ciała.
- Już nie mogę się doczekać, aż po zajęciach zerwę z ciebie tą spódnicę - wyszeptał mi do ucha i palcami musnął moją kobiecość.
- Louis, nie teraz, proszę - powiedziałam cicho i złączyłam swoje uda.
- Założyłaś pończochy. To takie seksowne.
Usłyszałam cichy śmiech obok mnie i zorientowałam się, że Angela wszystko słyszała. Moje policzki przybrały krwistoczerwony kolor.
Louis darował sobie dalsze tortury i znalazł sobie inne zajęcie. Jego usta znalazły się a mojej szyi, gdzie chłopak zaczął ssać mi malinkę. Moja skóra nabierała już sinego odcienia, a ja zagryzałam wargę, kiedy zębami przesuwał po zranionym miejscu.
- Louis - ostrzegłam go, gdy zaczął całować moją szyję i linię szczęki.
- Co?
- Nie rób tego. Próbuję słuchać...
Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ chłopak zaczął mnie całować. Owszem Louis często pozwalał sobie na okazywanie uczuć w miejscach publicznych, ale nigdy nie robiliśmy tego w trakcie zajęć. Odsunęłam się od bruneta jak oparzona, kiedy usłyszałam donośny głos Crawforda.
- Panie Tomlinson, rozumiem wszystko, ale czy mógłbyś oderwać się od twarzy swojej dziewczyny i skupić się na wykładzie.
- Kusząca propozycja, rozważę ją - odpowiedział mój chłopak, a ja dosłownie chciałam zapaść się pod ziemię, ponieważ cała sala patrzyła się na naszą dwójkę.
- Zawsze możesz też wyjść - kontynuował Mike. Angela zaśmiała się z profesjonalizmu swojego kuzyna.
- Skąd Louis mógł wiedzieć, że miłość go trafi na literaturze brytyjskiej? - odezwał się Harry, a wszyscy zebrani wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Styles, chcesz dołączyć do kolegi?
- Jasne! Tommo, wychodzimy.
Obserwowałam jak Louis z Harrym podnoszą się ze swoich miejsc. Lou pocałował mnie szybko w policzek, a Hazz zrobił to samo ze swoją dziewczyną, po czym zeszli na dół i opuścili salę.
Crawford wrócił do kontynuowania tematu, podczas którego nareszcie mogłam się skupić.
Pół godziny później zamknęłam swojego laptopa i wrzuciłam go do torby. Poczekałam na Angelę, aż ta się spakuje i zaczęłyśmy schodzić na dół. Sala była już prawie pusta, kiedy do środka weszli Louis i Harry. Podeszłyśmy do nich, a następnie czwórką przeszliśmy do Mike'a.
- Jesteś dupkiem - odezwali się równocześnie chłopcy.
Mike się zaśmiał, po czym poprawił swój krawat.
- Bez przesady. Przynajmniej dostarczyliście mi trochę rozrywki.
- I tak jesteś dupkiem - powiedziała Angela i wystawiła kuzynowi język. Bardzo dojrzałe.
- Dzięki mnie wszyscy zaliczycie ten przedmiot - powiedział groźnie Mike. - Co robicie w piątek?
- Pijemy - odezwał się Louis.
- Mam bilety na mecz Knicksów. Chcecie iść?
- Oczywiście, że nie - zaprotestowałyśmy równocześnie z Angelą.
Louis i Harry zgodzili się, więc po tym jak ustalili z Mikiem szczegóły meczu, mogliśmy iść do domu. Jak tylko weszłam do pokoju Louisa, zostałam rzucona na łóżko, a mój chłopak zrobił to, co obiecywał mi na zajęciach. Nie żebym narzekała, oczywiście.
***
Był piątek, a ja po skończonych zajęciach wróciłam do pokoju. Louis szedł dzisiaj na mecz koszykówki, co oznaczało, że wieczór spędzę sama, prawdopodobnie oglądając film lub czytając książkę.
Jak tylko otworzyłam drzwi do moich uszu doszły krzyki Angeli i Harry'ego.
- Zawsze liczysz się tylko ty! - krzyknął głośno chłopak. Nawet mnie nie zauważyli, dlatego weszłam do środka, oparłam się o ścianę i założyłam ręce na piersi.
- Nie rozumiesz, że to jest dla mnie ważne?!
- Nie, nie rozumiem.
- Jesteś dupkiem!
- To po co ze mną jesteś w takim razie, co?!
- Boshe, wyjdź stąd! Nie chcę cię więcej widzieć! - krzyknęła Angela i wskazała ręką na drzwi.
Harry coś burknął pod nosem, a następnie odwrócił się i skierował do wyjścia. Kiedy przechodził koło mnie, wreszcie mnie zauważył. Wyglądał na nieźle wkurzonego, ale i tak posłał mi lekki uśmiech.
- Cześć i cześć - powiedział, a następnie wyszedł.
Podeszłam do swojego łóżka i położyłam na nim torbę. Zdjęłam swoją kurtkę, a następnie podeszłam do Angeli, która siedziała teraz przy biurku z twarzą schowaną w rękach.
- Co się stało? - zapytałam i pogłaskałam przyjaciółkę po głowie.
- Mój chłopak to dupek - powiedziała, po czym dodała łamiącym się głosem. - Właściwie to nie wiem czy jeszcze nim jest.
- Jest - zapewniłam ją. - O co wam poszło?
- Harry chce polecieć ze mną do Londynu do mamy w przyszłym tygodniu, a ja nie mogę, bo mamy zawody.
- Przecież nie grasz, bo masz kontuzję.
- Tak, ale jestem kapitanem i to ja odpowiadam za drużynę. To finały, a my zaszłyśmy tak daleko. Nie mogę zostawić dziewczyn.
- I Harry jest o to zły?
- Tak.
- Pogodzicie się - starałam się pocieszyć przyjaciółkę, jednak ta siedziała przygnębiona i rozzłoszczona jednocześnie.
- Jakbyś nie zauważyła właśnie wyrzuciłam go z pokoju.
Angela wstała od biurka i rzuciła się na łóżko chowając głowę pod poduszkę. Postanowiłam dać jej chwilę na odetchnięcie. Usiadłam na parapecie i przejrzałam swój telefon. Miałam kilka wiadomości od Louisa, który pytał się mnie co zamierzam robić i planuje przyjechać do mnie na noc po meczu. Zaczęłam zastanawiać się jaki film obejrzeć, ale jako, że Angela nie była w nastroju na siedzenie w pokoju, wpadłam na pewien pomysł.
- Ubieraj się. Wychodzimy - powiedziałam i podeszłam do szafy, by wybrać sobie strój.
- Po co? Gdzie idziemy? - zapytała Angela i spojrzała ma mnie jak na wariatkę.
- Idziemy do klubu. Nie będziemy siedziały same w pokoju i umierały z nudów.
- Chcę zostać tutaj. W swoim łóżku.
- Angela, chcesz się napić, wiesz o tym - powiedziałam i spojrzałam znacząco na dziewczynę.
- Znasz mnie zbyt dobrze, mała - odpowiedziała i zeskoczyła z łóżka, a następnie w ślimaczym tempie podeszła do szafy.
- Angela! Taksówka już czeka -
krzyknęłam i chwyciłam swoją torebkę.
Moja przyjaciółka wyszła z łazienki
i zarzuciła na siebie czarną skórzaną kurtkę. Wzięła klucze i
zamknęła za nami drzwi pokoju.
- Co zrobiłaś z włosami? -
zapytałam, kiedy wsiadłyśmy do taksówki.
Podałam taksówkarzowi adres klubu, do
którego jedziemy i spojrzałam na dziewczynę. Angela spięła włosy
w wysokiego kucyka, którego kitkę zafarbowała na blond i zawiązała
czerwoną bandanę na głowie.
- Chciałam coś zmienić -
powiedziała. Wciąż była jeszcze przybita kłótnią z Harrym, ale
wiedziałam, że czas spędzony w klubie poprawi jej humor.
Dwadzieścia minut później
wysiadłyśmy pod klubem '27'. Po zapłaceniu za wejście, weszłyśmy
do środka. Zostawiłyśmy kurtki w szatni i poszłyśmy usiąść
przy barze. Postanowiłyśmy zrobić rundkę shotów, a potem iść
potańczyć.
- Raz, dwa, trzy - odliczyłam i na raz
wypiłyśmy wódkę z owocowym sokiem.
Poczułam jak alkohol pali moje gardło.
Po czterech rundach zarówno na mojej, jak i Angeli twarzy malował
się już szeroki uśmiech. Byłam pewna, że wszystko jest okej,
ponieważ obie się śmiałyśmy i rozmawiałyśmy na różne głupie
tematy, jednak w pewnym momencie moja przyjaciółka powiedziała
smutnym głosem:
- A co jeśli Harry naprawdę mnie
zostawi?
- Nie zostawi. Musisz się napić -
powiedziałam szybko, ponieważ nie chciałam rozpoczynać dręczących
tematów w klubie w piątkową noc. Odwróciłam się na swoim
krzesełku barowym i zawołałam do barmana: - Jeszcze jedną
kolejkę!
Przystojny, młody chłopak postawił
przed nami sześć kieliszków. Widziałam jak skanował wzrokiem mój
dekolt, dlatego przygryzłam celowo wargę, kiedy udałam, że go na
tym przyłapałam, sprawiając, że Zack, bo tak było napisane na
plakietce przyczepionej do jego koszuli, zarumienił się. Zaśmiałam
się i wyzerowałam swojego shota.
- Gdyby Louis tu był, ten chłopak
dostawałby teraz w ryj - skomentowała Angela, a ja tylko
przewróciłam oczami.
- Jego zazdrość jest chora.
- Jeśli kochasz kogoś bardzo mocno to
jest się o tą osobę zazdrosnym jak cholera.
- Taaa, nie filozofuj mi tu, pij -
odpowiedziałam i przesunęłam kieliszek w stronę przyjaciółki.
Żeby Angela się zamknęła, a jej
umysł wypełnił się radosnymi myślami pozwoliłam wypić jej
cztery shoty, pozostawiając sobie tylko dwa. I tak miałam słabszą
głowę, więc wyszło mi to na dobre.
Zaśmiałyśmy się, kiedy obie w tym
samym czasie zdecydowałyśmy, że idziemy tańczyć. Zeskoczyłam
gwałtownie ze stołka i prawie straciłam równowagę, ponieważ
zakręciło mi się w głowie. Kiedy odzyskałam panowanie,
przeszłyśmy na parkiet, gdzie mnóstwo ludzi tańczyło do piosenki
Davida Guetty. Klub dosłownie pękał w szwach od zgromadzonych w
nim osób. Znalazłyśmy z Angelą wolną przestrzeń blisko
stanowiska DJ'a i zaczęłyśmy tańczyć. Muzyka była szybka i
wpadała w ucho, dlatego z łatwością poruszałyśmy się w jej
rytm. W pewnym momencie przyłączył się do mnie jakiś chłopak.
Zgodziłam się z nim zatańczyć. Przedstawił mi się jako Caleb i
poprowadził mnie na sam środek parkietu. Był miły i zdawałam
sobie sprawę z tego, że ze mną flirtuje, jednak kiedy zaprosił
mnie na kawę, grzecznie mu odmówiłam, ponieważ mam chłopaka.
Caleb wyraźnie przygasł i jak tylko skończyła się piosenka
zostawił mnie samą. Próbowałam odszukać wzrokiem Angelę, ale
nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Wśród tylu osób tańczących
jedno przy drugim, zrobiło mi się gorąco, dlatego postanowiłam
wyjść na zewnątrz.
Jak tylko wyszłam otulił mnie zimny
podmuch zimowego powietrza. Stanęłam z dala od grupy palących i
sama zapaliłam swojego papierosa. Zaciągnęłam się dymem, a
następnie go wypuściłam. Byłam zdumiona tym, że Louis rzucił
fajki. Opowiedział mi jak do tego doszło i naprawdę podziwiałam
młodszego brata mojego chłopaka, ponieważ ten maluch był
nadzwyczaj mądrym czterolatkiem. Jeśli o mnie chodzi nie byłam
uzależniona i nie uważałam, że nie powinnam palić, ponieważ
robiłam to najczęściej tylko na imprezach. Póki potrafiłam to
kontrolować było okej i nie zamierzałam się tym przejmować,
nawet jeśli Louis chciałby żebym rzuciła palenie. Poczułam
wibrujący telefon w kieszeni moich jeansów. Wyjęłam go i
przeczytałam wiadomość od mojego chłopaka.
' Gdzie jesteście? Martwimy się '
Trzymając papierosa w jednej ręce,
drugą wystukałam odpowiedź.
' Baaaawimy się (: '
SMS od Louisa przyszedł kilka sekund
później.
' Angela jest z Tobą? Harry dostaje
zawału. Mogłaś mi powiedzieć, że wychodzicie '
Przewróciłam oczami na opiekuńczość
mojego chłopaka i wyrzuciłam spalonego papierosa na ziemię, zanim
mu odpisałam.
' Jest okej. To była szybka decyzja (:
Przyjedziesz po nas później? '
' Tak. Napisz jak będziecie chciały
wracać :* '
Wysłałam Louisowi buziaka i schowałam
telefon. Wróciłam do środka i zobaczyłam siedzącą Angelę na
naszym poprzednim miejscu. Podeszłam do przyjaciółki i zobaczyłam
jak ta pije jakiegoś niebieskiego drinka.
- Co to? - zapytałam, kiedy usiadłam
koło dziewczyny.
- Adios Motherfucker. Kurewsko mocny -
odpowiedziała i wyczułam w jej głosie, że jest już wstawiona.
Spojrzałam na Angelę. Na jej ustach
malował się głupkowaty uśmiech, spowodowany dużą ilością
wypitego alkoholu, a jej oczy były mocno szklane.
- To samo co ona - krzyknęłam do
Zacka, który ponownie przeszywał mnie wzrokiem i wskazałam na
drinka przyjaciółki.
Chwilę później przede mną stała
wysoka szklanka z niebieską cieczą. Pociągnęłam przez rurkę
łyka i skrzywiłam się, ponieważ był mocny.
- Planujemy się upić? - zapytałam ze
śmiechem.
- Taaa. Znaczy nie... Boshe... - język
Angeli zaczął się plątać.
- To nie jest twój pierwszy AMF, mam
rację?
Moja przyjaciółka spojrzała na mnie
i z uśmiechem małego dziecka pokręciła przecząco głową.
Byłam w połowie picie swojego drinka,
kiedy pomiędzy mną a Angelą stanął wysoki chłopak.
Przeniosłyśmy na niego wzrok, zastanawiając się czego chce.
- Zastanawiam się co takie dwie piękne
dziewczyny robią tu same - zagadał.
- Piją - odpowiedziała szybko Angela
i się zaśmiała.
- Jestem Daniell - przedstawił się.
- Cześć.
- Zatańczysz? - zapytał, jednak nie
byłam pewna, do której się zwrócił.
- Ja pasuję - odpowiedziała
natychmiast Angela, a następnie spojrzała na mnie - Idź.
Będąc pod wpływem alkoholu
wzruszyłam ramionami zeszłam ze stołka i poszłam z Daniellem na
parkiet. Było tłoczno, dlatego stykaliśmy się prawie klatkami. W
tamtym momencie byłam pijana, więc nie przeszkadzało mi to.
Pomyślałam tylko o tym, że Louis wściekłby się, gdyby zobaczył
innego chłopaka tańczącego tak blisko mnie. Piosenka zmieniła się
na 'Beauty and a beat' Justina Biebera i Nicki Minaj, a ja zostałam
przyciągnięta jeszcze bliżej Daniella. Nie myśląc za wiele
położyłam ręce na jego ramionach i zaczęłam poruszać biodrami
w rytm. Przyjrzałam się chłopakowi. Był wysokim szatynem, wyższym
niż Harry czy Ashton. Jego włosy w seksowny sposób opadały na
czoło, a niebieskie oczy byłyby w stanie zahipnotyzować nie jedną
osobę. To fakt był cholernie przystojny i pewnie miał dziewczyn na
pęczki, jednak dla mnie nie równał się Louisowi.
- Jak masz na imię? - zapytał, kiedy
piosenka się skończyła, a ja zamierzałam wrócić do Angeli.
- Anonim.
- Spotkamy się jeszcze?
- Nie wiem? - odpowiedziałam pytaniem
na pytanie. Nie chciałam się z nim spotykać, ale alkohol w mojej
głowie uczynił ze mnie jedną z tych flirtujących dziewczyn.
- Dasz mi chociaż swój numer,
cokolwiek?
- Znajdź mnie - powiedziałam
tajemniczo.
Posłałam Daniellowi całusa na dłoni
i odeszłam. Nie przejmowałam się tym, że poniekąd flirtowałam z
tym chłopakiem, ponieważ i tak miałam go już nigdy więcej nie
spotkać. Usiadłam koło Angeli i dokończyłam picie swojego
drinka.
- Długo mamy czekać - moja
przyjaciółka marudziła, ponieważ była cholernie pijana i
dosłownie zamarzała na zimnie.
- Mogłaś ubrać swoją parkę.
- Cokolwiek.
Przestąpiłam z nogi na nogę i
sprawdziłam w telefonie godzinę. Było wpół do drugiej w nocy.
Moje nogi dosłownie mogły mi zaraz odpaść, tak bardzo mnie
bolały. Czułam jak jestem pijana i wiedziałam, że rano obudzę
się z ogromnym kacem. Jedyne o czym teraz marzyłam, to położyć
się w ciepłym łóżku, jednak mój chłopak uniemożliwiał mi to.
Pięć minut później zobaczyłam
zatrzymującego się czarnego Range Rovera. Byłam zaskoczona, kiedy
z miejsca pasażera wysiadł Harry. Wyraźnie poprosiłam Louisa,
żeby nie brał go ze sobą, ponieważ moja przyjaciółka nie
chciała go widzieć.
Angela otworzyła szeroko usta, kiedy
zobaczyła swojego chłopaka. Szybko się ogarnęła i na chwilę
wytrzeźwiała. Zmroziła mnie, Louisa, a na koniec Harry'ego
morderczym wzrokiem, a następnie lekko się potykając zaczęła
cofać się do tyłu.
- Nie wracam z wami - powiedziała.
- Angela, stój - odezwał się Harry i
ruszył w stronę brunetki.
- Po co tu jesteś? Kazałam ci się
wynosić!
- Jestem tu, bo cię kocham, idiotko! -
krzyknął Harry, sprawiając, że ludzie na ulicy spojrzeli się na
parę.
Louis podszedł do mnie i pocałował w
czoło.
- Dajmy im pięć minut - wyszeptał, a
następnie poprowadził mnie za rękę do samochodu.
Usiadłam na miejscu pasażera, a Lou
zapiął mi pas. Chwilę później zajął miejsce kierowcy. Spojrzał
na mnie i uśmiechnął się do słodko.
- Dobrze się bawiłaś?
- Yup. A ty?
- Też. Następnym razem wezmę cię ze
sobą na mecz - obiecał Louis i pogładził dłonią mój policzek.
Zamknęłam oczy rozkoszując się
delikatnym dotykiem chłopaka.
- Pocałuj mnie - wyszeptałam.
Louis zbliżył swoją twarz do mojej i
w momencie, kiedy jego usta zetknęły się z moim, tylne drzwi
samochodu otworzyły się i do środka weszli Harry z Angelą.
- Oczywiście, że tak - mruknął
poirytowany Louis i odsunął się ode mnie.
Chłopak odpalił silnik i włączył
się do ruchu, wioząc nas do bractwa Alfa. Spojrzałam w lusterku na
tył i zobaczyłam moją przyjaciółkę opierającą się o
Harry'ego. Nawiązałam kontakt wzrokowy z brunetem, którego zielone
oczy znowu nabrały radosnego błysku.
- Okej? - zapytałam.
- Okej - odpowiedział i uśmiechnął
się ukazując swojego dołeczki.
Jechaliśmy w błogiej ciszy, kiedy
nagle Angela ożywiła się i zagadała do nas.
- Co chciał od ciebie ten chłopak? -
zobaczyłam jak Louis ściska mocniej kierownicę i marszczy brwi.
- Nic.
- Jak on miał? Derek? David? Daniell?
- Spieprzaj - odpowiedziałam i
odwróciłam głowę do tyłu, żeby posłać mojej współlokatorce
wrogie spojrzenie.
Popatrzyłam na Louisa. Nie odzywał
się. Jego usta były złączone w cienką linię i zaciskał leżącą
na jego udzie dłoń w pięść. Złapałam go za rękę i zaczęłam
pocierać kciukiem okręgi na jego knykciach. Obserwowałam wyraz
twarzy mojego chłopaka, jednak on wciąż pozostawał taki sam.
Miałam ochotę udusić Angelę, ponieważ Louis był na mnie
wkurzony, a właściwie zazdrosny, a ja nienawidziłam, kiedy
zdarzały się takie sytuacje.
Kiedy zatrzymaliśmy się na czerwonym
świetle, odpięłam pas i przybliżyłam się do chłopaka.
Pocałowałam go w prawy kącik ust, następnie w policzek, a później
zaczęłam składać całusy wzdłuż linii szczęki, aż dotarłam
do ucha. Przygryzłam jego płatek, a następnie wyszeptałam:
- Nie złość się. Wiesz, że liczysz
się tylko ty.
Louis spojrzał na mnie i szybko
pocałował mnie w usta, a następnie przeniósł wzrok na drogę i
ruszył dalej. Wróciłam na swoje miejsce i zapięłam pas.
Położyłam dłonie na kolanach i odchyliłam głowę do tyłu.
Byłam na siebie zła, ponieważ gdybym nie poszła tańczyć z tym
kolesiem, Louis nie byłby zły i wszystko byłoby okej.
Poczułam jak czyjaś dłoń łączy
się z moją i splata nasze palce razem. Spojrzałam na Louisa.
Nawiązaliśmy na chwilę kontakt wzrokowy, a ja zatopiłam się w
jego cudownie niebieskich oczach.
- Wiem - powiedział i przeniósł
wzrok z powrotem na jezdnię.
***
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Miałam kaca, co było oczywiste po moim wypadzie do klubu z Angelą. Nie otwierając oczu wyciągnęłam rękę by znaleźć gdzieś Louisa, ale łóżko było puste. Otworzyłam oczy i podniosłam się odrobinę. W pokoju panował półmrok, co było dobre, ponieważ moje oczy nie byłyby w stanie znieść jasnego światła. Rozejrzałam się wokoło, jednak Louisa nigdzie nie było. Pewnie gdzieś wyszedł, dlatego nie zastanawiając się gdzie, ani która jest godzina, położyłam się na brzuchu i ciaśniej otuliłam ciepłą kołdrą. Zamknęłam oczy z nadzieją, że jeszcze usnę, co zniweluje ból mojej głowy.
Jakiś czas później usłyszałam otwierane drzwi. Byłam zbyt zmęczona żeby podnosić się i sprawdzać kto to, dlatego pozostałam w bezruchu i udałam, że dalej śpię.
- Musicie być teraz cicho, zrozumiano? - powiedział ściszonym głosem Louis.
- Dlaczego? - usłyszałam cichutki głosik Maggie i nagle mnie olśniło, że przecież mieliśmy dzisiaj zabrać rodzeństwo Louisa do kina.
- Amy jeszcze śpi.
- Amy tu mieszka? - zapytał Toby.
- Czasem.
- Dlaczego czasem?
- Bo tak - chciało mi się śmiać, ponieważ Louis nie wiedział jak wytłumaczyć młodszemu bratu, czemu tak się dzieje.
- Czy Amy jest już twoją dziewczyną? - oddawała się Maggie.
- Przepraszam, ile wy macie lat? - Louis się zaśmiał.
- Jest czy nie jest? - Toby domagał się odpowiedzi.
- Jest.
- Kocham Amy - powiedział słodko chłopiec.
- Nie możesz.
- Czemu nie mogę?
- Ponieważ Amy jest moją dziewczyną.
- Ale ja ją kocham! Kochasz Amy?
Nie usłyszałam odpowiedzi, tylko moich uszu dobiegł głośny śmiech dziecka. Podniosłam się do góry żeby zobaczyć Louisa łaskoczącego Tobiego i Maggie podskakującą obok nich. Złapałam się za głowę, ponieważ hałas tylko pogłębiał ból pulsujący w moich skroniach. Więcej nie piję, pomyślałam.
- Proszę, ciszej - wyjęczałam.
Dźwięki w pokoju ucichły i cała trójka spojrzała na mnie.
- Amy! - Maggie i Toby wydali z siebie radosny okrzyk i rzucili się na łóżko żeby mnie przytulić.
- Cicho - ostrzegł ich Lou, a następnie zrzucił swoje rodzeństwo, tak że maluchy tuliły się do moich nóg przykrych błękitną kołdrą.
Chłopak usiadł obok mnie i przyjrzał mi się swoimi niebieskimi oczami.
- Wszystko okej? - zapytał. Musiałam wyglądać koszmarnie, skoro się o to pytał.
- Okej - odpowiedziałam. Bolała mnie głowa, ale byłam pewna, że jeśli wezmę jakieś tabletki to mi przejdzie.
- Jeśli nie czujesz się na siłach, pojadę z dzieciakami sam.
- Nie, daj mi tylko pół godziny - powiedziałam i wyszłam z łóżka.
Piętnaście minut później zeszłam na dół do kuchni. Byłam pomalowana i uczesana. Jak weszłam do łazienki przeraziłam się widząc siebie w lustrze, ale teraz było już okej. Miałam na sobie czarne legginsy, czarną koszulkę Louisa i czerwoną bluzę Adidasa, którą również wzięłam z szafy mojego chłopaka.
Lou stał z Harry'm przy stole od bilarda i uczyli grać Maggie i Tobiego. Dziewczyna stała na stole i wrzucała wszystkie bile do środka kopiąc je swoimi małymi nóżkami. Kiedy zobaczyła mnie pomachała mi uśmiechając się słodko i pokazując swoje urocze dołeczki w policzkach.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam ser. Wrzuciłam chleb do tostera żeby zrobić sobie na śniadanie tosty i oparłam się o blat, czekając aż toster się nagrzeje.
Chwilę później do kuchni weszła Angela. Była ubrana w czarno-czerwoną koszulę Harry'ego. Mimo rozwalonych włosów i niedokładnie zmytego makijażu wciąż prezentowała się dobrze.
- Więcej nie piję - powiedziała jak mnie zobaczyła.
Dziewczyna otworzyła lodówkę i wyjęła z niej pełną butelkę wody. Wypiła ja do połowy, a później spojrzała na mnie.
- Wyglądasz lepiej niż ja - stwierdziła.
- Może dlatego, że wypiłam mniej i nie zmieszałam czterech rodzajów drinków.
- Wiesz co ci powiem? Zawsze jak z tobą piję, jestem cholernie wstawiona.
Zaśmiałam się, ponieważ to była prawda. Ostatnim razem, kiedy piłyśmy same również poszalałyśmy z alkoholem.
- Jak się czujesz? - zapytałam. Wyjęłam talerz i przełożyłam na niego swoje śniadanie. Angela skorzystała i zabrała mi jedną kanapkę i posłała mi całusa w podziękowaniu.
- Spędziłam ranek w łazience, jeśli o to ci chodzi. Czuję jak moja głowa zaraz eksploduje.
- Z Harry'm już wszystko okej?
- Poza tym, że ma ze mnie ubaw, bo mam kaca, to tak - powiedziała moja przyjaciółka i spojrzała na swojego chłopaka. - Nie zrobiłyśmy wczoraj nic głupiego, mam rację?
- Nie - odpowiedziałam szybko, po czym przypomniałam sobie taniec i flirtowanie z tym chłopakiem na D. Nie pójdę więcej do tamtego klubu, więc na pewno go nie spotkam, co jest mi na rękę. Tylko by tego brakowało żebym wpadła na niego będąc z Louisem.
- Na jaką bajkę idziemy? - zapytałam Maggie.
Szłam za rękę z Tobim, a Louis z Maggie do samochodu, a następnie posadziliśmy dzieci w fotelikach. Zanim usiadłam na swoim miejscu pasażera mój chłopak przywarł mnie do boku jego czarnego Range Rovera i złączył nasze usta.
- Chcesz jechać z nimi? - zapytał łapiąc oddech. Nasze nosy się dotykały, a ja znajdowałam się pod bacznym spojrzeniem niebieskich oczu.
- Pojadę z nimi na tą bajkę, chociaż chciałabym zostać cały dzień w łóżku.
- Zostałbym z tobą w tym łóżku - powiedział Lou i uniósł brwi. Przewróciłam oczami i pocałowałam chłopaka w policzek. Louis złapał mnie za nadgarstki i przywarł do mnie całym ciałem. Wypchnął swoje biodra do przodu, a ja mogłam poczuć jego pomału rosnącą erekcję.
- Wieczorem - obiecałam.
- Nie możemy już teraz?
- Twoje rodzeństwo jest w samochodzie. Widzą nas.
- Pragnę cię - wyszeptał mi do ucha i pocałował mój rozkoszny punk.
- Wiem - powiedziałam i uwolniłam się z objęć swojego chłopaka.
Louis odsunął się i obszedł samochód. Zanim wsiedliśmy do środka spojrzeliśmy na siebie. Louis zaczął robić głupie miny sprawiając, że zaczęłam się śmiać.
- Jesteś wariatem.
- Kochasz to - powiedział pewnie.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ Louis wsiadł już do samochodu. Zajęłam swoje miejsce, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy przez całą drogę do kina ani później w nim.
____________________
Jak myślicie, czy to ostatnie spotkanie z Daniellem? Zobaczcie jego postać w obsadzie (:
Jeśli szanujesz mój czas poświęcony na pisanie, zostaw po sobie komentarz (:
Chcesz być informowany o nowych rozdziałach? Zaobserwuj mnie na TT @harrymniekocha_ lub dodaj na snapie: andzell_a
#SpacesLTff
Jejku jakie to wszytko urocze! :) Tylko trochę niepokoi mn ten D......
OdpowiedzUsuńŚwietny (:
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowne :-* :-)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaa Louis jest taki kochany i wgl ^^
OdpowiedzUsuńjejuuś, świetny rozdział <3 najlepsze ff z tych o 1D jakie czytałam, no i oczywiście Lou ^-^
OdpowiedzUsuńJak ten Daniell zepsuje ten związek to sie załamię! 😭
OdpowiedzUsuń