piątek, 11 września 2015

Rozdział 19. To będzie nasz mały sekret.


- Do Jade przyjechała siostra i jadą do New Jersey.
- Danielle jest chora i Liam jest z nią - powiedziałam, kiedy skończyłam rozmawiać.
- Więc co robimy? - zapytała Angela.
Było piątkowe popołudnie, a ja wspólnie z moją współlokatorką nie wiedziałyśmy co robić. Miałyśmy zrobić rundkę po klubach razem z Jade i Dani, ale żadna z nich nie mogła. Była godzina ósma wieczorem, rozpoczynał się weekend, a my siedziałyśmy w pokoju. Louis, Harry i Niall zapewne świetnie się bawią w Chicago, a ja zaraz umrę z nudów. Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Spojrzałam na Angelę, która leżała z twarzą w poduszce na swoim łóżku.
- Chodźmy na imprezę do bractwa.
- Same?
- Same.
- Wiesz, że nikogo nie będzie tam z naszej grupy? - zapytała Angela i spojrzała na mnie z rezerwą.
- To co? Przecież znamy ludzi z kampusu. Potańczymy, wypijemy kilka drinków. Będzie fajnie - nalegałam.
- Dobra, ubieraj się - powiedziała Angela i wstała z łóżka.
Odwróciłam się na krześle i podeszłam do szafy. W czasie, kiedy moja współlokatorka była w łazience ubrałam się w strój na imprezę. Założyłam czarne postrzępione na dole shorty, koszulę w czarno-czerwoną kratkę i czarne vansy. Rękawy koszuli podwinęłam pod łokcie, a dół związałam nad pępkiem. Na prawą rękę nałożyłam kilka skórzanych bransoletek, a lewą zdobił prezent od Louisa, z którym nigdy się nie rozstawałam. Przeczesałam szczotką włosy i postanowiłam zostawić je lekko falowane, ponieważ nie wyglądały najgorzej. Poprawiłam makijaż i usiadłam na łóżku, czekając na Angelę. Dziewczyna była gotowa pięć minut później.
Wzięłyśmy nasze torebki oraz kurtki i wyszłyśmy z pokoju. Zdecydowałyśmy się pójść do bractwa pieszo, ponieważ obie zamierzałyśmy pić. Dotarłyśmy na miejsce dziesięć minut później. Dom i ogród był już pełen pijących i tańczących ludzi, a ze środka dobiegała nas głośna muzyka.
- Zostawmy rzeczy w pokoju Harry'ego - krzyknęła mi do ucha Angela.
Poszłam za brunetką na drugie piętro, do pokoju jej chłopaka, do którego miała klucze i zostawiłyśmy w nim nasze torebki. Kiedy Angela zamykała drzwi odkryłam, że pokój Louisa znajduje się dokładnie naprzeciwko pokoju Harry'ego.
Poczułam się trochę dziwnie, ponieważ za każdym razem, kiedy byłam w bractwie byłam razem z Louisem. Minął jeden dzień, odkąd go nie widziałam, a mam wrażenie jakby minął miesiąc. To jest najgorsze, kiedy jest się zakochanym. Tęsknota za drugą osobą jest mocno odczuwalna, nawet jeśli masz świadomość, że ona wróci. Mogłaby być już niedziela...
Odgoniłam od siebie tęsknotę za chłopakiem, ponieważ byłam na imprezie i chciałam się dobrze bawić. Zeszłyśmy z Angelą na dół i poszłyśmy do kuchni. Wzięłyśmy po butelce piwa i poszłyśmy do salonu. Znalazłyśmy wolne miejsce na kanapie, koło kilku pijanych już studentów, którzy nie zwracali na nas uwagi. Napiłam się piwa i zaczęłyśmy rozmawiać.

- Więc opowiedz mi jak to jest pieprzyć się z Louisem! - powiedziała Angela.
Byłyśmy w połowie trzeciej butelki piwa i alkohol zaczął działać. Wspólnie z Angelą śmiałyśmy się i zwierzałyśmy się sobie, nie przejmując się, że jesteśmy w bractwie pełnym ludzi.
- Nie pieprzyłam się z nim.
- Pieprzysz! - zaśmiała się moja przyjaciółka, będąc pewną, że to co powiedziałyśmy było zabawne.
- Serio. Ale chciałabym - przyznałam. Po alkoholu byłam niezwykle szczera, co było odmianą dla mojej cichej natury.
- Podobno Louis jest cholernie dobry. Właściwie on, Harry, Niall, Liam i Zayn byli nazywani 'fantastyczną piątką'. Osiemdziesiąt procent studentek spała z nimi. Właściwie dużo jest takich które były pieprzone przez całą piątkę. Nie na raz oczywiście - wyznała Angela i napiła się piwa.
- Czy to nie podchodzi pod miano 'męskiej dziwki'?
- Nie! - brunetka się zaśmiała. - To jest colleeeeeege. Tu ludzie więcej się pieprzą niż uczą.
- Więc jak dobry jest Harry? - zapytałam jej o to samo, co ona mnie wcześniej.
- Baaaaardzo dobry. Właściwie mogłabym nie wychodzić z nim z łóżka - Angela na chwilę odpłynęła myślami daleko. - Ale teraz go tu nie ma, a ja chcę tańczyć. Chodź.
Wstałam i poszłam ze swoją przyjaciółką na środek salonu, który stanowił parkiet. W całym domu rozbrzmiewała głośna klubowa muzyka, a w pomieszczeniu tańczyli ludzie. Właściwie część tańczyła, a reszta raczej próbowała, co nie bardzo im wychodziło.
Czułam jak moja głowa pulsuje od wypitego alkoholu, basów muzyki i klubowych świateł, które rozstawili chłopcy.
Początkowo tańczyłam z Angelą, co bardziej przypominało wygłupy, ponieważ ciągle się śmiałyśmy i nie poruszałyśmy się w rytm puszczanych piosenek. Wariowałyśmy we dwie na parkiecie, kiedy nagle podeszło do nas dwóch chłopaków, których kojarzyłam z kampusu i przyłączyli się do tańca. Ostatecznie, skończyłam tańcząc z blondynem, a Angela z brunetem. Przez kolejne piosenki moi partnerzy się zmieniali, a ja muszę przyznać, że nie znałam większości z nich.
W pewnym momencie Angela zniknęła mi z pola widzenia.
- Potrzebna dwójka do piwnego ping-ponga! - krzyknęła dziewczyna w niebieskich włosach, która stanęła na stole bilardowym.
Wiedziałam co to za gra, ale nigdy w nią nie grałam. Wcześniej wypity alkohol dodawał mi pewności siebie, więc pociągnęłam za sobą Sama, z którym przed chwilą tańczyłam i podeszliśmy do stołu.
Zobaczyłam ułożone w dwa trójkąty plastikowe kubki, które stały po przeciwnych stronach stołu. W każdym z nich znajdowała się jakaś ciecz, która okazała się być piwem. Każda ze stron miała po dziesięć kubków. Spojrzałam na osoby po przeciwnej stronie stołu. Niebiesko włosa była w drużynie w chłopakiem w czarnych włosach z dużą ilością tatuaży na ciele. Zwrócili się do mnie i Sama.
- Znacie zasady? - zapytała dziewczyna.
- Jasne. My zaczynamy - powiedział pewnie Sam i chwycił białą piłeczkę.
- Sam, informuję cię, że nie grałam w to wcześniej - powiedziałam nagle spanikowana.
- Spokojnie, najwyżej się upijemy.
Chłopak zaproponował mi pierwszej rzut, jednak ja odmówiłam, dlatego to on rozpoczął grę. Trafił piłeczką do kubka po przeciwnej stronie, a dziewczyna w niebieskich włosach opróżniła je do końca. Przyszła kolej na mnie, ale chybiłam i musiałam pić. Była kolej przeciwników i tym razem Sam zerował swoje piwo.
Wokół stołu zebrała się spora grupa ludzi, która obserwowała naszą grę, a raczej porażkę moją i mojego partnera. Pomimo, że przegrywaliśmy, ciągle się śmiałam, co zapewne było spowodowane dużą ilością alkoholu.
Skończyliśmy opróżniając wszystkie dziesięć kubków, z czego musiałam wypić połowę. Zaczęło mi się kręcić w głowie, dlatego postanowiłam wyjść do ogrodu zaczerpnąć świeżego powietrza.
Oparłam się o ścianę i przymknęłam powieki, czując zimny podmuch wiatru. Nagle poczułam jak ktoś pochyla się nade mną i momentalnie zamarłam.
- Bu! - podskoczyłam wystraszona i zobaczyłam twarz Matta wykrzywioną w głupim uśmieszku.
- Dupek! - powiedziałam piskliwym głosem i uderzyłam chłopaka.
- Gdzie Angela?
- Nie wiem, zaraz jej poszukam.
Matt oparł się o ścianę i wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Podał mi, więc wzięłam jednego i zapaliłam. Zaciągnęłam się i powoli wypuściłam dym.
- Matt? - zapytałam po chwili.
- Co jest, mała?
- Jak to możliwe, że nie jesteś pijany?
- Czuję się urażony, skarbie - Matt się zaśmiał. - Mam misję, a ty mi pomożesz.
- Jak? - zapytałam zaskoczona.
- Chodź ze mną.
Skończyłam palić papierosa i weszłam z Mattem do środka. Przecisnęliśmy się przez spocone ciała pijanych studentów, aż dotarliśmy do kuchni. Blondyn zrobił nam po drinku i oparł się o blat, tak jak ja i otoczył mnie ramieniem.
- Szukam kogoś do pieprzenia dzisiejszej nocy - wyznał i napił się alkoholu.
- Zakładam, że mam ci pomóc w wyborze - zaśmiałam się.
- Yup.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byliśmy. Zobaczyłam zbliżającą się w naszą stronę Angelę, która przystanęła koło nas z butelką piwa.
- Co rooooobicie? - zapytała wesoło. Była pijana. Właściwie, ja też byłam pijana.
- Szukamy Mattowi laski do pieprzenia - odpowiedziałam i wróciłam do obserwacji.
- Taylor? - zapytałam Matta i wskazałam na blondynkę z czarnymi końcówkami.
- Już w niej byłem.
- Pauline? - pokazałam na dziewczynę, z którą miałam hiszpański.
- To samo.
- A tamta?
- Zaliczona.
- A ta w różowych włosach?
- Również - wywróciłam oczami i spojrzałam na blondyna.
- Matt, do kurwy, czy jest ktoś w tej kuchni, kogo nie pieprzyłeś? - zapytałam.
- Właściwie, to tylko ty.
Matt puścił mi oczko. Zarumieniłam się i usłyszałam, jak Angela zachłysnęła się piwem. Przeanalizowałam słowa chłopaka i spojrzałam na swoją przyjaciółkę.
- Czy ty... - zaczęłam.
- Nic jej nie mów - syknęła Angela, która nagle wytrzeźwiała.
- Pieprzyliście się?! - zapytałam ich dwójkę.
Angela z Mattem popatrzyli się na siebie z uśmiechając się nieśmiało i równocześnie potarli się po karku.
- Wiecie co? Powinniśmy się napić - zaproponował Matt odciągając nas od niezręcznego dla tej dwójki tematu.
- Ja już piję - powiedziała Angela i wyzerowała swoje piwo.

- Raz! Dwa! Trzy! - odliczyła moja przyjaciółka i cała nasza trójka równocześnie odchyliła głowy do tyłu.
Był to nasz piąty shot. Matt wymyślił, że pijemy ' dwadzieścia jeden wiśni ' , co oznaczało dwadzieścia jeden shotów wódki z sokiem wiśniowym, po siedem na głowę.
Razem z Angelą byłyśmy już całkowicie pijane i teraz tuliłyśmy się do siebie śpiewając piosenkę, która płynęła z głośników. Matt, który nie był w takim stanie jak my śmiał się tak głośno, że miałam wrażenie, iż jego usta są przy moim uchu.
- Oni robią sobie selfie, ja też chcę - powiedział ze smutkiem Matt, po czym wyciągnął telefon.
Zrobiliśmy sobie we trójkę kilka zdjęć. Na każdym wyglądaliśmy okropnie, jednak i tak wiedziałam, że jutro zobaczę je na Instagramie. Właściwie przecież to normalne, że ludzie są totalnie pijani na imprezach bractw, a ich zdjęcia następnego dnia lądują w internecie. Zresztą, nie miałam się czym przejmować. Bawiłam się świetnie.
- Matt, odliczasz - powiedziała Angela i wszyscy wzięliśmy kieliszki w dłonie.
- Raz! Dwa! Trzy! - przechyliliśmy głowy i wyzerowaliśmy szóstego shota.
Czułam w gardle ostry smak wódki zmieszany ze słodką wiśnią, co stanowiło dobre połączenie. Przyszła kolej na moje odliczanie, dlatego Matt napełnił po raz siódmy kieliszki i podnieśliśmy je do góry. Zanim zaczęłam odliczać stuknęliśmy się nimi, przez co trochę się wylało, ale nie zważaliśmy na to.
- Raz! Dwa! Trzy! - krzyknęłam i wypiłam wódkę.

***

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie miałam siły otwierać oczu, ponieważ moje powieki były ciężkie. Suszyło mnie w gardle i wiedziałam, że mam ogromnego kaca.
Próbowałam przypomnieć sobie, co się działo na imprezie, ale jedyne co pamiętałam to duża ilość alkoholu.
Wciąż mając zamknięte oczy przewróciłam się na lewy bok. Czułam, że przytulam kogoś w talii, a ten ktoś ma przerzuconą nogę przez moje udo. Otworzyłam niepewnie oczy. Początkowo miałam zamazany obraz, jednak kiedy mój wzrok, wrócił do normy, zobaczyłam Angelę, która właśnie otworzyła oczy.
- Co do kurwy?! - wykrzyknęłyśmy równocześnie i odsunęłyśmy się na krańce łóżka.
- Dziewczyny, ciszej. Błagam - wyjęczał ktoś męskim głosem.
Obie w tym samym momencie popatrzałyśmy na koniec materaca. W nogach łóżka leżał Matt... w samych bokserkach.
Spojrzałyśmy na siebie z Angelą z szeroko otwartymi oczami. Żadna z nas nie pamiętała, jak się tu znalazłyśmy.
- Ym, Matt? Dlaczego jesteśmy w twoim pokoju? - zapytała niepewnie Angela.
- Nie pamiętacie jak głośno krzyczałyście moje imię, kiedy w was wchodziłem? - zapytał blondyn i podniósł głowę żeby puścić nam oczko.
Obie raptownie wciągnęłyśmy powietrze i spojrzałyśmy na siebie przerażone. Spałyśmy z Mattem? Miałyśmy z nim trójkąt?
- O boshe - jęknęłam tylko.
Moja głowa bolała od wypitego wczorajszej nocy alkoholu i myśli o tym, że mogłam spać z Mattem. To nie tak, że miałabym coś przeciwko, w końcu on jest przystojny, a ja jestem singielką. Co Louis zrobi jak się dowie? Nie jesteśmy razem, ale ja się wściekam, kiedy Eleanor się do niego zbliża. Boję się, jak może zareagować, kiedy się dowie.
- Harry mnie zabije - wyszeptała moja przyjaciółka, wyraźnie zdruzgotana wiadomością o wydarzeniach poprzedniej nocy.
- Hej, dziewczyny, nikt się nie dowie. To będzie nasz mały sekret - powiedział wesoło Matt.
- O boshe, co ja zrobiłam - Angela skryła twarz w dłoniach. Była w gorszej sytuacji niż ja. Moja przyjaciółka była w związku, więc taki wyskok liczy się jako zdrada.
Rozejrzałam się po pokoju, próbując zebrać myśli. Zaszalałam tej nocy. Upiłam się, nic nie pamiętam i na dodatek przespałam się z chłopakiem, którego nie kocham, ponieważ tamten świetnie się bawił w Chicago. Czy byłam aż tak zdesperowana, że musiałam się zabawić w taki sposób.
Spojrzałam na Matta, który leżał teraz na plecach i patrzył w sufit. Oczy miał zamknięte i przygryzał wargę, chcąc stłumić malujący się na jego twarzy uśmiech.
- Dziewczyny, nie przejmujcie się. Nikomu nie powiem. Poza tym ta noc była cuuuudowna - powiedział i zaczął się głośno śmiać.
Spojrzałam na Angelę, która również była zdziwiona widokiem tarzającego się po łóżku Matta. Jego wybuch był niekontrolowany i w pewnym momencie chłopakowi zabrakło tchu, więc musiał się uspokoić. Usiadł na łóżku i popatrzył na nas z głupim uśmiechem na twarzy.
- Nie spałem z wami - powiedział Matt wciąż się śmiejąc. - Ale uwierzcie, wasze miny były po prostu... bezcenne.
- Ty idioto! Mało co zawału przez ciebie nie dostałam! - krzyknęła Angela i zaczęła rzucać w blondyna poduszkami.
- Jesteś dupkiem, wiesz o tym? - powiedziałam i opadłam na łóżko.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że mam ogromnego kaca i ledwo żyję. Głowa była ciężka i strasznie pulsowała, a nogi okropnie bolały, mimo że nie tańczyłam w obcasach. Było mi też niedobrze i suszyło mnie w gardle, ale nie miałam siły się ruszyć by cokolwiek ze sobą zrobić.
- Boshe, umrę zaraz - wyjęczała Angela i zasłoniła sobie twarz ręką.
- Jak znalazłyśmy się w twoim pokoju? - zapytałam Matta.
- Przyniosłem was tutaj. Na drugie piętro nie dałem rady, więc musiałyście zostać tutaj.
- Och, dzięki.
- Jak się czujecie?
- Jakbym miała kaca, geniuszu - powiedziałam i wywróciłam oczami.
- Jest mi niedobrze. I muszę zwymiotować... jakby teraz - powiedziała Angela i zerwała się, żeby pobiec do łazienki Matta.
- Ktoś tu ma słabą głowę - zaśmiałam się, jednak zaraz przestałam, ponieważ poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła.
Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki znajdującej się naprzeciwko pokoju Matta. Pochyliłam się nad ubikacją i opróżniłam swój żołądek. Kiedy pozbyłam się całego alkoholu ze swojego organizmu, spłukałam wodę i usiadłam na zimnych kafelkach. Nie miałam siły żeby się podnieść, jednak wolałam leczyć kaca w swoim pokoju niż w łazience męskiego bractwa, dlatego wstałam i podeszłam do zlewu. Opłukałam usta i twarz zimną wodą, mając nadzieję, że trochę mnie to otrzeźwi, jednak nic to nie dało. Podniosłam głowę do góry i omal nie krzyknęłam z przerażenia, kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Moje włosy były rozczochrane i odstawały w każdą możliwą stronę, makijaż miałam rozmazany, a oczy mocno podkrążone, co wyglądało jakbym była pandą. Zmyłam czerń z moich powiek przy pomocy chusteczek higienicznych, dzięki czemu wyglądałam odrobinę mniej tragicznie. Przeczesałam palcami włosy, chcąc je trochę ogarnąć, ale szybko się poddałam i wróciłam do pokoju.
- Więcej nie piję - powiedziała Angela, kiedy weszłam do środka.
- Jak długo będziesz się tego trzymała? - zapytał Matt, który zdążył ubrać czarne dresy i czerwoną koszulkę.
- Dopóki następnym razem się nie upijemy - odpowiedziałam za moją przyjaciółkę.
- Właśnie!
Angela wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Pożegnałyśmy się z Mattem i poszłyśmy na górę do pokoju Harry'ego.
- Idę pod prysznic, możesz później skorzystać.
- Mam klucze do pokoju Louisa - powiedziałam.
Angela weszła do łazienki, a ja wzięłam kurtkę i swoją torebkę i poszłam do pokoju Louisa. Rzuciłam rzeczy na łóżko, z szafy wyjęłam czarną koszulkę chłopaka z napisem 'Future is now' oraz swoje czarne legginsy, które zostawiłam tutaj jakieś kilka dni temu i weszłam do łazienki, aby wziąć prysznic.

Dwadzieścia minut później zeszłyśmy na dół. Miałam włosy związane w niedbałego koka, za dużą koszulkę i nie byłam pomalowana. Liczyłam na to, że nie spotkamy w tej chwili za dużo osób, ponieważ nie chciałam żeby widzieli mnie wyglądającej jak trup. Weszłyśmy do salonu, gdzie siedział Liam i Zayn, którzy grali w Fifę na Xbox-ie. Oczywiście.
Rozejrzałam się wokoło i byłam w szoku, ponieważ wszędzie było czysto i nic nie wskazywało na to, że kilka godzin wcześniej miała tu miejsce impreza.
- Widzę, że to była długa noc - powiedział Zayn, kiedy nas zobaczył.
Angela rzuciła się koło niego na kanapę, a ja zajęłam duży wygodny fotel naprzeciwko nich.
- Podobno nieźle się bawiłyście - dodał Liam.
- Nieźle to mało powiedziane. Było super - powiedziałam. - Tylko teraz umieramy.
- Zdecydowanie. To wasza pizza? Boshe, umieram z głodu - mruknęła Angela i wzięła kawałek pizzy.
Liam przesunął drugi karton w moją stronę, więc również zaczęłam jeść.
- Angie, wiesz że twoje zdjęcia są na Instagramie? Nie znasz połowy z tych ludzi - stwierdził Liam, kiedy skończyłyśmy jeść.
- Ale oni znają mnie. Jestem kapitanką drużyny siatkówki i dziewczyną przewodniczącego najlepszego bractwa w tym collegu. I jeśli jeszcze raz tak mnie nazwiesz pożałujesz, James - zagroziła Angela.
- Dobra, już nic nie mówię - Liam w akcie poddania podniósł ręce do góry.
Zaśmialiśmy się z Zaynem obserwując ich sprzeczkę. Angela nie lubi, kiedy mówi się do niej 'Angie', a Liam nie przepada za swoim drugim imieniem, dlatego zawsze się śmiejemy, gdy jedno drugiemu o tym przypomina. Moi przyjaciele zachowują się jak dzieci, serio.
- Liam? Zayn? Odwieziecie nas do akademika? - zapytałam jakiś czas później.
- Właśnie, nie damy rady same, bo umieramy. Proszę? - dodała Angela i obie słodko się uśmiechnęłyśmy.
- Nie ma sprawy. Pójdę po kluczyki - odpowiedział Zayn i wstał z kanapy.
Pożegnałyśmy się z Liamem i poszłyśmy na górę po nasze rzeczy.

***

- Jak się czujesz? - zapytałam Angeli po tym jak się obudziłyśmy.
Była siódma wieczorem, a my przespałyśmy cały dzień. Jak tylko wróciłyśmy z bractwa, przebrałyśmy się w nasze dopasowane onesie i wskoczyłyśmy do łóżek. Musiałam przespać swojego kaca, co poskutkowało, ponieważ nie czułam się już jak wrak człowieka.
- Dużo lepiej - odpowiedziała mi przyjaciółka i wstała z łóżka.
Patrzyłam jak podchodzi do biurka i sięga po butelkę wody, żeby się napić.
- Naprawdę nic nie pamiętasz z wczorajszej nocy? - zapytałam po chwili.
- Wiem co się działo. Tylko byłam w szoku, kiedy Matt to powiedział, bo tego nie pamiętałam i nie mogłam uwierzyć, że urwał mi się film.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak nas wyrolował. Nie wyobrażam, co by się stało, gdybym się z nim przespała.
- Ty to mówisz? Ja mam chłopaka. - powiedziała Angela. - A ty pamiętasz cokolwiek z imprezy?
- Mniej więcej. Nie powtórzę ci co mówiłyśmy, ale wiem co robiłam.
- To dobrze. Tylko by tego brakowało żeby którejś z nas urwał się film.
- Dokładnie. Właściwie, co robimy? Już nie chce mi się spać. - powiedziałam.
Usiadłam na łóżku i skrzyżowałam nogi. Spojrzałam na moją współlokatorkę, która pisała coś na swoim telefonie i myślała o czymś.
- Możemy obejrzeć film - zaproponowała.
- Okej.
- Pójdę szybko do sklepu po coś do jedzenia. Wybierz jakiś film.
- Okej - powiedziałam.
Popatrzyłam jak Angela ubiera swoje czarne conversy i bierze portfel.
- Zamierzasz iść w onesie?
- Yup. Zaraz wracam - powiedziała z uśmiechem na twarzy i wyszła z pokoju.
Otworzyłam laptopa i włączyłam stronę z filmami. Nie mogłam zdecydować się co wybrać, dlatego włączyłam pierwszą pozycję, nawet nie patrząc na tytuł. Okazało się, że padło na bajkę "Frozen". Właściwie nie chciało mi się szukać nic innego, więc kliknęłam w link, chcąc by film się załadował.
Usłyszałam swój dzwoniący telefon. Szybko po niego sięgnęłam i natychmiast się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie Louisa. Przesunęłam palcem po ekranie i przystawiłam iPhona do ucha.
- Cześć - przywitałam się od razu.
- Hejka, mała. Co słychać? - ucieszyłam się słysząc głos Louisa. To był trzeci dzień, kiedy go nie widziałam i muszę przyznać, że brakuje mi jego obecności.
- Wszystko dobrze. Jak koncert?
- Najlepszy na jakim byłem. Przyjedziesz jutro po mnie na lotnisko?
- Może? Jasne, że przyjadę - zapewniłam.
- Będziemy jakoś o szóstej po południu.
- Okej.
- Tęsknisz? - zapytał Louis.
- Nie. A ty?
- Też nie - odpowiedział, a ja byłam pewna, że uśmiecha się. Ja również się uśmiechałam. - Wiem, że się uśmiechasz.
- Nie prawda - zaprzeczyłam i cicho się zaśmiałam, ponieważ tak dobrze mnie znał.
- Oczywiście. Muszę kończyć. Do zobaczenia jutro.
- Paaa - powiedziałam i poczekałam aż Louis się rozłączy.
- Rozłącz się - usłyszałam śmiech chłopaka po drugiej stronie.
- Nie chcę.
- Czemu?
- Bo tęsknię - szepnęłam cicho.
- Ja też, księżniczko. Już jutro się zobaczymy.
- Nie zgub się na lotnisku - zaśmiałam się.
- Postaram się.
- Do jutra, Louis.
- Do jutra, Amy - powiedział Lou i rozłączył się.
Ogarnęła mnie tęsknota za chłopakiem. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem w nim zakochana. Nie widziałam go od trzech dni, a czułam jakby minęły wieki. Louis działał na mnie jak nikt inny. Każdy milimetr mojego ciała domagał się jego obecności. Jestem pewna, że nie wytrzymałabym bez niego dłużej niż dwa tygodnie. Wystarczałby mi tylko jego głos lub widok tego niebieskookiego bruneta, by czuć, że jest blisko mnie. Bez niego czułam się jakby brakowało mi części siebie.
Nie chcąc dłużej myśleć o mojej brakującej połówce, otworzyłam Instagrama i przeglądałam zdjęcia z wczorajszej imprezy. Zobaczyłam selfie Matta ze mną i Angelą, na którym się śmialiśmy. Polubiłam je i skomentowałam i przejrzałam resztę zdjęć.
Na wielu z nich była moja współlokatorka, a do mnie dotarło to, jak bardzo dziewczyna jest popularna. Wiem, że nie znosi być w centrum uwagi, ale wszyscy znają ją dzięki temu, że jest kapitanką drużyny siatkówki, której zespół zakwalifikował się do zawodów międzystanowych i dziewczyną przewodniczącego bractwa Alfa.
Na kilku zdjęciach znalazłam się również ja, jednak pamiętam to jak przez mgłę, że je robiłam. Odłożyłam telefon i wróciłam do poprzedniej nocy. Najpierw piłam z Angelą, potem tańczyłyśmy, grałam w piwnego ping-ponga, a później piłyśmy z Mattem. Nagle przypomniało mi się coś, co było niejasne i chciałam dowiedzieć o co chodzi.

- Matt, do kurwy, czy jest ktoś w tej kuchni, kogo nie pieprzyłeś? - zapytałam.
- Właściwie, to tylko ty.
Matt puścił mi oczko. Zarumieniłam się i usłyszałam, jak Angela zachłysnęła się piwem. Przeanalizowałam słowa chłopaka i spojrzałam na swoją przyjaciółkę.
- Czy ty... - zaczęłam.
- Nic jej nie mów - syknęła Angela, która nagle wytrzeźwiała.
- Pieprzyliście się? - zapytałam ich dwójkę.
Angela z Mattem popatrzyli się na siebie uśmiechając się nieśmiało i równocześnie potarli się po karku.


Czy Angela pieprzyła się z Mattem? Czy Harry o tym wiedział? Do mojej głowy cisnęły się setki pytań, na które chciałam znać odpowiedź.
Nagle do pokoju weszła Angela.
- Wzięłam chipsy i popcorn, bo nie mogłam się zdecydować - powiedziała i rzuciła torebki na moje łóżko.
- Pieprzyłaś się z Mattem? - zapytałam, kiedy dziewczyna zdejmowała swoje trampki.
- Włącz film - zignorowała moje pytanie i położyła się koło mnie na łóżku biorąc paczkę chipsów.
Włączyłam film i położyłam się obok mojej przyjaciółki. Poprawiłyśmy wyżej poduszki i oparłyśmy się o ścianę.
- Nie odpowiedziałaś - zauważyłam po pięciu minutach.
Angela mruknęła coś pod nosem, po czym podniosła się i zatrzymała odtwarzanie. Popatrzyła na mnie i oddaliła się na chwilę myślami.
- Co chcesz wiedzieć? - zapytała. Czyli to prawda.
- Spałaś z Mattem?
- Yup.
- Harry wie?
- Yup.
- Czy to twoja jedyna odpowiedź?
- Yup – Angela uśmiechnęła się kpiąco, a ja ze zirytowania przewróciłam oczami.
- Jak to się stało?
- Mówiłam ci, że byliśmy na początku z Harrym przyjaciółmi z przywilejami? Ustaliliśmy, że możemy w trakcie przespać się z jedną osobą. Nie zrobiłam tego, ponieważ zdałam sobie sprawę, że zakochuję się w Harrym, więc nie byłam w stanie czegoś. Ale on to zrobił. Z Eleanor. Kiedy się dowiedziałam zerwałam naszą umowę. Później stwierdziłam, że jeśli zacznę spotykać się z kimś innym zapomnę o Harrym. Zaczęłam umawiać się z Mattem. Przespaliśmy się kilka razy, chodziliśmy na randki. Któregoś razu zapytał się mnie czy zostanę jego dziewczyną. To mnie otrzeźwiło i uświadomiłam sobie, że nadal kocham Harry'ego i już tego nie zmienię. Wyjaśniłam wszystko Mattowi, a on to zrozumiał. Kilka dni później dostałam list z uczelni w Stanford. Resztę znasz - powiedziała Angela.
- Czy Harry był zły o to, że byłaś z Mattem?
- Nie poruszałam tego tematu, ale wiem, że był załamany. Napisał nawet o tym piosenkę.
- Harry napisał o tobie piosenkę? - zapytałam zaskoczona. To takie romantyczne.
- Właściwie to dwie. Kiedyś ci je puszczę.
- Okej. A co z Mattem?
- Złamałam mu serce, z czego nie jestem dumna. Teraz jesteśmy dobrymi kumplami, wszystko jest okej, a on stał się dupkiem i zalicza tysiące lasek. Mówi, że wyszło mu to na lepsze i ustatkuje się dopiero po skończeniu studiów.
- Życie na Brooklyn College jest coraz bardziej interesujące - mruknęłam i uśmiechnęłam się kpiąco do Angeli.
- Uwierz, jest takie. Tu się nigdy nie będziesz nudzić, a imprezy są najlepszymi z możliwych.
- Jestem tego pewna - powiedziałam kończąc rozmowę.
Wróciłyśmy do oglądania bajki, przy której usunęłyśmy.

***

- Powinni wylądować dwadzieścia minut temu - powiedziała Angela, kiedy stałyśmy dzień później na hali przylotów.
Czekałyśmy na Louisa, Harry'ego i Nialla, którzy wracali z Chicago. Było dwadzieścia po szóstej, a ich samolot jeszcze nie wylądował.
- Może jest jakieś opóźnienie. Usiądźmy tutaj - powiedziałam spokojnie i podeszłyśmy do krzesełek, na których usiadłyśmy.
Zachowywałam spokój, jednak w środku byłam kłębkiem nerwów. Martwiłam się dlaczego samolot jeszcze nie wylądował. Do mojej głowy cisnęły się setki niepokojących myśli, jednak szybko je od siebie odsuwałam. Nie mogło im się nic stać. Na pewno nic się nie działo, samolot ma opóźnienie. Nie mogłabym znieść myśli, że Louis mógłby nie wrócić. To by mnie zabiło. Dziesięć minut później z głośników popłynęła informacja, że samolot z Chicago właśnie wylądował. Popatrzałyśmy na siebie z Angelą z wyraźną ulgą na twarzy, po czym wstałyśmy. Ruszyłyśmy przed siebie, po czym zaczęłyśmy biec jak szalone, kiedy zobaczyłyśmy trzy dobrze nam znane twarze. Angela rzuciła się w ramiona Harry'ego, a ja poddając się emocjom zarzuciłam ręce na szyję Louisa i połączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Whoa, za co to? - zapytał uśmiechnięty Louis, kiedy się odsunęłam. Jego oczy wesoło błyszczały i widziałam w nich swoje odbicie.
- Tęskniłam - powiedziałam cicho i spuściłam głowę w dół.
Louis uniósł moją brodę w górę, tak bym musiała spojrzeć w niebieskie oczy chłopaka. Malowała się w nich radość, tęsknota i coś jeszcze, tylko nie wiedziałam co.
- Ja też tęskniłem, kochanie - szepnął i pogładził mnie po policzku.
Usłyszałam jak ktoś odchrząknął. Zorientowałam się, że kiedy ja witałam się z Louisem, Angela z Harrym, Niall stał i się nam przyglądał. Szybko przywitałam się z chłopakami i ruszyliśmy w piątkę do mojego auta.
Otworzyłam pilotem bagażnik, do którego chłopcy wrzucili swoje torby. Miałam już wsiąść na miejsce kierowcy, kiedy Louis przytrzymał moją dłoń i spojrzał na mnie znacząco.
- Harry? - zwróciłam się do swojego przyjaciela, który odwrócił się w moją stronę.
- Co jest?
- Łap - powiedziałam i rzuciłam chłopakowi kluczyki do swojego samochodu.
- Serio? - pokiwałam głową, a Harry podszedł do mnie i mnie przytulił.
Wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Zajęłam tylne miejsca razem z Niallem i Louisem. Gdy tylko Harry odpalił silnik wtuliłam się w Louisa, który objął mnie ramieniem i przymknęłam powieki. Ponownie w najlepszym miejscu na ziemi, pomyślałam.
- Więc dziewczyny, co robiłyście, kiedy nas nie było? - zapytał Niall.
- Ym... - zaczęłam.
- Taki tam babski weekend - odpowiedziała szybko Angela uśmiechając się do mnie w lusterku.
Uśmiechnęłam się wracając myślami do piątkowej imprezy i gwałtownej pobudki w sobotę rano.
- Jedziemy do mnie czy do ciebie? - zapytał się mnie dwadzieścia minut później Louis.
- Nie mam przy sobie twoich kluczy - odpowiedziałam.

Dziesięć minut później weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam kluczyki i telefon na biurko. Zdjęłam kurtkę i buty. Louis zrobił to samo, a jego torba leżała koło wieszaka.
Podeszłam do okna chcąc zasłonić rolety, jednak w połowie czynności ktoś mi przerwał.
Poczułam jak silne ramiona Louisa obejmują od tyłu moją talię, a chłopak zaczyna całować, ssać i kąsać skórę na mojej szyi. Przechyliłam głowę na bok, dając mu lepszy dostęp. Nie minęła chwila, a ja już ciężko dyszałam, ponieważ byłam spragniona dotyku Louisa.
- Weź ze mną prysznic - wyszeptał do mojego ucha i lekko je przygryzł, przez co wygięłam plecy w łuk.
- Okej.

____________________
 
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie znaczy naprawdę wiele.
Zostaw po sobie komentarz :)

6 komentarzy: