piątek, 25 września 2015

Rozdział 21. Dajesz mi radę czy ostrzeżenie?


(Louis)

Obudziło mnie lekkie szarpanie za ramię. Nie chciałem otwierać oczu, ponieważ chciałem aby mój sen ponownie powrócił. Było mi ciepło i nie zamierzałem wstawać, kiedy była zapewne dopiero siódma rano.
- Louis, wstawaj! - krzyknęła Amy i zrzuciła ze mnie kołdrę.
- Nie chcę - wymamrotałem i zakryłem sobie twarz ramieniem, tak jak robią to małe dzieci.
- Jesteśmy spóźnieni.
- Śpię.
- Louis, proszę - dziewczyna błagała potrząsając za moje ramię.
Chwilę później odpuściła, a ja przewróciłem się na bok, ciesząc się, że mogę kontynuować swój sen. Wciągnąłem głośno powietrze, kiedy poczułem małą dłoń na swoim kroczu. Amy objęła mojego kutasa przez materiał bokserek i zaczęła delikatnie gładzić go ręką. Położyłem się ponownie na plecach, żeby obojgu nam było wygodniej. Jęknąłem, kiedy jej dłoń znalazłam się pod materiałem i dziewczyna objęła moją męskość w swoją rękę. Owinęła palce wokół mojego kutasa, poruszając w górę i w dół, sprawiając, że pod wpływem jej dotyku stawałem się twardy.
- Szybciej, proszę - zacząłem błagać, kiedy byłem coraz bliżej osiągnięcia szczytu.
Jeśli tak mają wyglądać moje poranki jestem w niebie, pomyślałem. Moje niebo znikło, kiedy byłem w połowie drogi, a Amy wyjęła rękę z moich bokserek.
Otworzyłem oczy i podniosłem się do pozycji siedzącej. Spojrzałem na dziewczynę, która podeszła do szafy wybrać ubrania. Była w samej bieliźnie i jeszcze bardziej podniecało mnie to, kiedy obserwowałem jej zajebisty tyłek, gdy schylała się do szuflady.
- Jednak nie śpisz - zauważyła i uśmiechnęła się złośliwie.
- Może chcesz się tym zająć? - zapytałem i spojrzałem na swoje bokserki, na których materiał napierał mój duży kutas.
- To nie mój problem.
Popatrzyłem na Amy zmrużonymi oczami, obserwując jak ubiera ciemne jeansy. Podniosłem się z łóżka, podszedłem do swojej torby żeby wyjąć z niej ubrania na dzisiaj, po czym stanąłem za plecami brunetki, która teraz malowała przed lustrem swoje rzęsy.
- Jeszcze tego pożałujesz - wyszeptałem i klepnąłem ją w tyłek.
Dziewczyna zapiszczała i uderzyła mnie ręką w ramię, a ja odszedłem do łazienki wraz ze swoim "problemem".
Amy krzyknęła, że mam się pospieszyć. Wywróciłam oczami. Nie mam pojęcia dlaczego ją kocham...

Pół godziny później weszliśmy do budynku uniwersytetu. Był kwadrans po dziewiątej, co oznaczało, że jesteśmy spóźnieni piętnaście minut.
Chcąc odpłacić się Amy za numer, który odwinęła mi dzisiaj rano, pociągnąłem dziewczynę za rękę zmuszając do biegu. Dobrze wiedziałem, że nie znosi biegać, dlatego taka przebieżka szczególnie z rana była cudowną zemstą.
- Spóźnimy się - powiedziałem starając się zabrzmieć jak ona.
Dobiegliśmy pod salę lekko zdyszani. Staliśmy pod drzwiami czekając aż nasze oddechy się unormują.
Złapałem Amy za rękę i wszedłem do pomieszczenia przerywając Crawfordowi w połowie zdania.
- Przepraszamy za spóźnienie - powiedziała zmieszana Amy.
Przewróciłem oczami, ponieważ nigdy tego nie robiłem, a ona była taka grzeczna i niewinna, co mnie cholernie pociągało.
- Kogo my tu mamy. Panna Snow i pan Tomlinson. Dziękuję, że zaszczyciliście nas swoją obecnością. Szczególnie ty, Tomlinson - powiedział Mike.
To prawda, w ostatnim tygodniu nie było mnie w czwartek i piątek, poprzedni spędziłem opiekując się chorą Amy, a jeszcze wcześniej przez tydzień miałem mecze. To, że opuściłem tyle zajęć, nie oznaczało, że się tym przejąłem chociażby w najmniejszym stopniu.
- Cała przyjemność po naszej stronie - odpowiedziałem sarkastycznie.
Wciąż trzymając dłoń Amy ruszyłem w stronę schodów, by usiąść na naszych miejscach na samej górze. Zobaczyłem siedzących już Harry'ego i Angelę. Uśmiechnąłem się do nich, a mojej przyjaciółce wystawiłem język. Uwielbiam się z nią drażnić.
- Mówiłem ci, że Crawford to dupek - powiedziałem Amy do ucha, jednak postarałem się, żeby zabrzmiało to wystarczająco głośno.
- Wszystko słyszałem - odpowiedział Mike, po czym wrócił do omawiania któregoś z dzieł Dickensa.
Nie przejąłem się groźbą wyczuwalną w głosie mojego profesora, bo przecież poza uczelnią dobrze się dogadywaliśmy.
- Jesteś idiotą - mruknęła Amy, kiedy zajęliśmy swoje miejsca.
- Oczywiście, kochanie - odpowiedziałem.
Pocałowałem brunetkę szybko w usta. Zobaczyłem jak marszczy swój mały nosek. Wiem, że wciąż jest na mnie zła o to, że się spóźniliśmy, co było moją winą. Jestem świadomy tego, iż nie będzie się na mnie gniewać, jednak kurewsko uwielbiałem widzieć ją zdenerwowaną, ponieważ wtedy marszczyła brwi i mrużyła oczy w tak cudowny sposób. Stałem się frajerem wypowiadając w swoich myślach te wszystkie urocze słówka, przysięgam.

***
(Amy)

Skończyłam właśnie zajęcia z religii świata i czekałam przed salą wykładową na Angelę, która została na chwilę zatrzymana przez naszego profesora.
- Jesteś Amy, racja? - zapytała mnie wysoka dziewczyna, która nagle znalazła się koło mnie.
Spojrzałam na nią. Była wysoka tylko dzięki swoim zabójczym obcasom i wyglądała na pustą blondynkę. Znałam ją z meczy Louisa i wiedziałam, że to jest Megan, najlepsza przyjaciółka Eleanor.
Przycisnęłam swój duży zeszyt bliżej siebie, dając znać, że nie mam ochoty by ta dziewczyna w jakikolwiek sposób naruszała moją przestrzeń osobistą.
- Może? - odpowiedziałam obojętnie znudzonym głosem i w myślach zaczęłam się modlić, aby Angela już wyszła.
- Wiem, że umawiasz się z Louisem...
- I co w związku z tym? - zapytałam coraz bardziej poirytowana i zmierzyłam Megan swoim morderczym wzrokiem.
- Jeśli myślisz, że on nie jest tym samym dupkiem jakim był zanim go poznałaś, to się mylisz. Jak tylko znudzi mu się pieprzenie ciebie, wróci do mnie. Zawsze wracał do mnie, nawet jak pieprzył Eleanor.
- Dajesz mi radę czy ostrzeżenie? - zakpiłam wywracając oczami.
- Jedno i drugie.
- Dzięki. Będę o tobie pamiętać, jak Louis będzie dzisiaj we mnie wchodzić.
Zobaczyłam Angelę wychodzącą z klasy i ruszyłam w jej kierunku, zostawiając Megan osłupiałą na środku korytarza. W pewnym momencie odwróciłam się do blondynki. Zanim się odezwałam posłałam jej swój najbardziej fałszywy uśmiech.
- Megan? Pozdrów Eleanor.
Jeśli te suki myślą, że swoim jebanym gadaniem zmienią moją relację z Louisem, lub co gorsza, sprawią, że przestanę go kochać, to się grubo mylą. Wiem, że Louis nie jest już taki jaki był w zeszłym roku. Teraz nie pieprzy każdej laski jaką znajdzie. Właściwie nie pieprzy się z nikim, bo poza naszymi kilkoma akcjami do niczego jeszcze nie doszło. W każdym razie wierzę mu, że liczę się tylko ja. Już kilka razy pozwoliłam Eleanor wkroczyć pomiędzy mnie i Louisa, co prawie nas zniszczyło.
- Nie wiedziałam, że znasz Megan - zauważyła Angela, kiedy do niej podeszłam.
- Bo nie znam. Przyszła mi tylko powiedzieć, że jak Louis skończy mnie pieprzyć to wróci do niej, ponieważ "zawsze do mnie wraca" - wyrzuciłam z siebie zła i ostatnie słowa zamknęłam palcami w cudzysłów.
Udawałam obojętną, jednak słowa Megan wyprowadziły mnie z równowagi.
- Hej, nie warcz na mnie, tylko na tą sukę - zaśmiała się moja przyjaciółka i uniosła ręce w obronnym geście.
- Przepraszam.
- W porządku, masz teraz godzinę wolną? - skinęłam głową. - Podrzucisz mnie na siłownię, tę niedaleko akademika?
- Jasne, wracasz na siłownię? - zapytałam, kiedy ruszyłyśmy w kierunku wyjścia.
- Tak, muszę odnowić swój karnet. Tylko nie mów nic Harry'emu.
- Okej.

Dwadzieścia minut później siedziałyśmy w naszej ulubionej kawiarni jedząc lunch. Właściwie to ja jadłam, ponieważ Angela zamówiła tylko kawę.
- Powiedziałaś Louisowi o imprezie? - zapytała moja przyjaciółka, kiedy usiadłyśmy przy wolnym stoliku.
- Tak, a ty Harry'emu?
- Powiedziałam. Wspomniałam o tym, co zrobił Matt. Właściwie zaczęłam tak samo jak Matt. Harry się wkurzył i chciał iść go pobić, a kiedy wyjaśniłam, że ten dupek nas wkręcił obraził się na mnie, ponieważ cytuję 'to był cios w samo serce' - powiedziała Angela i wywróciła oczami.
Zaśmiałam się z jej zachowania. Teraz miałyśmy z tego ubaw, ale sobotniego ranka wcale nie było nam do śmiechu. Wzięłam kęs swojej muffinki zanim się odezwałam.
- Pogodziliście się już?
- Dwadzieścia minut później wszystko było już okej - powiedziała Angela i delikatnie się zarumieniła.
- Seks na zgodę? No nieźle - odpowiedziałam i uniosłam brwi do góry w porozumiewawczym geście.
Moja przyjaciółka pokręciła tylko głową i napiła się swojej kawy. Przez chwilę nie odzywałam się, ponieważ jadłam swój lunch. Nie miałam czasu zjeść śniadania, ponieważ zaspałam, a Louis nie chciał się podnieść. Początkowa byłam na niego o to zła, ale to oczywiste, że nie potrafię się na niego długo gniewać, jeśli chodzi o takie błahe sprawy.
Poczułam w kieszeni swój wibrujący telefon. Spojrzałam na ekran i od razu na mojej twarzy zagościł radosny uśmiech.
' Co dzisiaj robisz? :* '
Szybko wystukałam palcami odpowiedź na wiadomość Louisa.
' Zamierzam pouczyć się trochę do egzaminów, czemu pytasz? :* '
' Przecież to dopiero za dwa tygodnie :x '
Wywróciłam oczami, ponieważ to było oczywiste, że Louis nie przejmował się egzaminami i właściwie byłam przekonana, że naukę zacznie dopiero dwa dni przed.
' Właśnie, nie wiem jak ty, ale ja naprawdę chcę je przyzwoicie napisać '
Odpowiedź Louisa przyszła natychmiast.
' W takim razie może pouczymy się razem? :3 '
Zanim zdążyłam odpisać, przyszedł kolejny sms.
' Będę po Ciebie po moim treningu. Xxx '
Uśmiechnęłam się do ekranu, a w moim brzuchu zatrzepotało stado motyli.
- Zgaduję, że to Louis - powiedziała Angela wyrywając mnie z zadumy.
- Yup.
- Przychodzi dzisiaj do ciebie?
- Nie, jedziemy po jego treningu do bractwa. Będziemy się uczyć.
- Chyba anatomii - zakpiła i poruszała znacząco brwiami.
- Za dwa tygodnie egzaminy - zaczęłam się bronić.
- Mała, obie wiemy, jak będzie wyglądało wasze uczenie się. To zawsze tak się kończy. .
- Cokolwiek - wywróciłam oczami i wypiłam kawę do końca.

Ostatecznie Angela miała rację, ponieważ jak tylko weszłam do pokoju Louisa zostałam przyparta do ściany, a chłopak natychmiast złączył nasze usta. Skończyło się na tym, że dokończyłam poranną pobudkę Lou, a później doszłam dzięki jego sprawnym palcom. Właściwie zapomniałam, że mieliśmy się uczyć.

***

Było sobotnie popołudnie. Siedziałam na łóżku Louisa czytając książkę, podczas gdy chłopak spał wtulony w mój bok z ręką przerzuconą przez moje biodro. Był zmęczony po dzisiejszym meczu, ponieważ usnął trzy godziny temu, jak tylko wrócił do pokoju.
Przyjrzałam się Louisowi. Jego rozczochrane włosy opadały mu na czoło, a lekko rozchylone usta sprawiały, że przypominał dziesięcioletniego chłopca, a nie dwudziestolatka. Zauważyłam, że uśmiecha się, co oznacza, że śniło mu się coś miłego. Przejechałam wolną dłonią po jego policzku i włosach, tak delikatnie nie chcąc go obudzić.
Widok śpiącego Louisa, który wyglądał zbyt niewinnie i słodko, skutecznie odwracał mnie od nauki. Miałam jeszcze cały tydzień na opanowanie materiału obowiązującego na egzaminie, jednak i tak zaczynałam się stresować, mimo że większość już umiałam. Zazdrościłam Louisowi, ponieważ on się nie przejmował tym tak bardzo jak ja i uczył się znacznie mniej. Właściwie nie ma chyba rzeczy którą by się przejmował, co było kolejną sprawą, w której go podziwiałam.
Przez ostatnie kilka dni zastanawiałam się co zrobić z naszym związkiem, relacją, czymkolwiek to było. Wiedziałam, że muszę powiedzieć Louisowi co do niego czuję, zanim wpadnę w to zbyt głęboko żeby móc się z tego wydostać. Zarówno Josh, Niall jak i Angela mówią mi, że Lou jest we mnie zakochany. Starszy z Horanów zasugerował mi, że powinnam powiedzieć o swoich uczuciach dopiero wtedy, kiedy będę pewna tego, że ktoś mnie kocha. Utkwiłam w martwym punkcie, ponieważ jeśli mam iść za radą Nialla nigdy nie wyjawię Louisowi, że go kocham, co jest kolejnym gwoździem do trumny, gdyż będę trwała w nieznanej mi relacji z nim. Moi przyjaciele zapewniają mnie, że ten niebieskooki chłopak czuje do mnie to samo, co ja do niego, jednak nie mogę w to uwierzyć. To niemożliwe żeby Louis mnie kochał. Jestem niczym nie wyróżniającą się dziewczyną, która przeżyła depresję i uważa się za niewystarczająco dobrą, dla kogokolwiek, a tym bardziej dla kogoś kogo sama kocha. Mam dziesiątki blizn na ręce, moje ciało jest daleko od tych wszystkich super świetnych sylwetek tysięcy suk pozujących dla okładek magazynów czy bilbordów. Nie jestem jakoś specjalnie mądra, nie udzielam się towarzysko, można powiedzieć, że nienawidzę większości ludzi, poza grupą składającą się z moich przyjaciół. Ciężko jest uwierzyć w to, że można być przez kogoś kochanym, kiedy nie akceptujesz samego siebie.
Postanowiłam, że porozmawiam z Louisem, po naszych egzaminach. Mam teraz zbyt dużo nauki i nie mam czasu na stresowanie się jeszcze tą sytuacją. Nie jestem jeszcze pewna, czy wyznam mu wprost, że go kocham, ale chcę ustalić kim jesteśmy. Boję się tego, bo jeśli Louis powie, że tylko się przyjaźnimy, załamię się i jestem przekonana, że skończę w łazience z zapłakaną twarzą i żyletką w ręce. Jeśli nie będzie już chciał mieć ze mną nic wspólnego, wycofam się z jego życia i zostawię go upewniając się, żeby nie pozostawić po sobie żadnych śladów mojej obecności. Chyba tylko to można zrobić jeśli się kogoś kocha. Kiedy się kogoś kocha pozwala mu się być szczęśliwym, nawet jeśli nie jest się tego częścią.
Mocniejszy uścisk na moim biodrze wyrywa mnie z moich rozmyślań. Spoglądam na Louisa i widzę, że wciąż jest pogrążony w głębokim śnie. Mam wrażenie, że będzie jeszcze tak spał przez długi czas, dlatego rezygnuję z dalszego wgapiania się w bruneta i otwieram ponownie książkę.

Nie wiem ile czasu minęło, kiedy oderwałam się od uczenia, kończąc na dzisiaj. Na dworze było już kompletnie ciemno, a Louis nadal spał przytulony do mnie. Wzięłam do ręki telefon, który leżał koło mnie na łóżku, chcąc sprawdzić godzinę. Jak tylko przesunęłam palcem po ekranie, wyświetliła mi się nadchodząca w tym momencie wiadomość. Zerknęłam na zegarek, który wyświetlał godzinę ósmą, a później przeniosłam wzrok na nadawcę SMS-a. Była od Josha.
' sos :c '
Zaniepokoiłam się trochę treścią wiadomości i zaczęłam zastanawiać się co się stało. Szybko odpisałam Joshowi, mówiąc, że będę u niego za chwilę. Wysłałam jeszcze jednego SMS-a na numer Louisa informując go, gdzie wychodzę, na wypadek gdyby obudził się przed moim powrotem i zaczął mnie szukać.
Delikatnie zsunęłam dużą rękę chłopaka i ułożyłam ją na małej poduszce, po czym wstałam z łóżka, wzięłam telefon i wyszłam z pokoju.
Schodząc na pierwsze piętro mijałam chłopców mieszkających w bractwie, którzy witali się ze mną. Z dołu dobiegały mnie krzyki Zayna i Harry'ego co oznaczało, że zapewne grają na xboxie i któryś z nich przegrywa. Zatrzymałam się przed drzwiami pokoju Josha zastanawiając się czy powinnam normalnie wejść czy zapukać.
Zdecydowałam się zapukać, a następnie pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Pokój jest mniejszy niż Louisa, ale uderzył mnie porządek jaki w nim panował. Wszystko było schludnie ułożone, po podłodze nie walały się puste opakowania po chipsach, a na biurku nie było kartonów po pizzach, tak jak u Tommo. To chyba nie jest mit, że geje dbają o czystość w swoim otoczeniu.
Podeszłam do łóżka, na którym leżał skulony w kulkę Josh. Chłopak prawdopodobnie nawet nie zdał sobie sprawy, że już jestem. Ukucnęłam i złapałam go za ramię.
- Hej, co się stało? - zapytałam łagodnie, starając się zamaskować niepokój rosnący w moim głosie.
- Calum - powiedział łamiącym się głosem Josh. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że chłopak płacze.
- Czemu płaczesz? Co z nim? - nie byłam pewna jak poradzić sobie z płaczącym przede mną mężczyzną.
- Nic.
- Kłamiesz, inaczej byś do mnie nie pisał.
- Nie to nic, przepraszam, że zawróciłem ci głowę - powiedział smutno wciąż nie przestając płakać. Zaczęłam się irytować.
- Josh Horan! Natychmiast ogarnij swój tyłek! Jesteś pizda czy facet?! - krzyknęłam.
Zobaczyłam jak Josh się podnosi i ociera ręką swoje łzy. Dopiero teraz zorientowałam się, że stoję nad nim z założonymi na biodrach rękami i mierzę go srogim spojrzeniem. Natychmiast pożałowałam swojego wybuchu, ponieważ mój przyjaciel nie był w najlepszym nastroju i potrzebował mojej pomocy.
- Przepraszam. Josh, coś się stało, więc daj sobie pomóc - powiedziałam łagodniejszym głosem i usiadłam na łóżku przyciągając kolana pod samą brodę.
- Pokłóciliśmy się z Calumem.
- O co?
- W ostatnim czasie oddaliliśmy się od siebie. Cal ciągle spotyka się ze swoimi znajomymi, ukrywa to przede mną i nie ma dla mnie czasu. Zarzuciłem mu to dzisiaj, a później zasugerowałem, że może mnie zdradza - obserwowałam jak Josh bawi się gumową bransoletką na swoim nadgarstku. Przestał szlochać, jednak z jego oczu wciąż płynęły łzy.
- Sądzisz, że Calum mógłby cię zdradzić? - zapytałam nie chcąc w żaden sposób dobić swojego przyjaciela.
- Nie wiem. Jest w jego grupie taki koleś i wiem, że od zawsze chciał pieprzyć Cala.
- To że ktoś kogoś chce, nie znaczy że on to odwzajemni – odpowiedziałam i pomyśłałam o sobie i Louisie.
- Powiedziałem mu, że może pieprzyć kogo chce i ma do mnie nie wracać - wyznał po chwili.
Josh ponownie się rozpłakał, a ja instynktownie przytuliłam go i kołysałam nim lekko na boki, mając nadzieję, że to go uspokoi.
- Nie miałeś tego na myśli, prawda?
- Oczywiście, że nie. Kocham go.
- Myślę, że wszystko się ułoży. Ochłońcie trochę. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo nam na kimś zależy, dopóki za nim nie zatęsknimy.
- Co jeśli Calum nie zatęskni?
- Wtedy będzie to znaczyło, że jest pieprzonym kutasem i nie jest ciebie wart.
- Może powinienem do niego zadzwonić.
- Nie, powinieneś się położyć i odpocząć. Jesteś cały roztrzęsiony i musicie dać sobie chwilę do namysłu.
- Jesteś pewna? - pokiwałam głową. - Zostaniesz tu chwilę ze mną?
- Oczywiście - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciela.
Josh położył się na łóżku, a ja położyłam się koło niego. Objął mnie ramieniem. Ułożyłam swoją głowę na jego piersi. Nie było to tak świetne uczucie, jak to, gdy leżałam w ramionach Louisa, ale chyba nigdy nie będę się tak cudownie czuła w objęciach innego mężczyzny.
- Gdzie Louis? - zapytał Josh po dziesięciu minutach ciszy.
- Śpi, był zmęczony po meczu.
- Dlatego przyszłaś tak szybko? - zaśmiał się.
- Dlatego, że mój przyjaciel potrzebował pomocy - wyjaśniłam udając oburzenie.
- Oczywiście. Jak ci się podobał dzisiejszy mecz?
- Dobrze wiesz, że nawet nie zwróciłam na to uwagi. Chodzę na te mecze, bo chcę sprawić przyjemność Louisowi.
- To było urocze, kiedy podbiegł do ciebie po strzeleniu bramki i pocałował cię na oczach całego stadionu.
- Urocze? Te wszystkie laski, które tam były chcą mnie teraz zabić - odpowiedziałam przypominając sobie wargi Louisa na moich zaraz po zdobyciu przez niego gola dla naszej drużyny.
- Myślę, że on cię naprawdę kocha.
Wszystko byłoby łatwiejsze, gdybym usłyszała to z jego ust, pomyślałam.
- Nie wierzysz w to, racja? - pokręciłam przecząco głową. - Pewnego dnia się o tym przekonasz, mała.
Uśmiechnęłam się blado, zastanawiając się czy słowa Josha, kiedyś okażą się prawdą.
Leżeliśmy tak w ciszy. Mój przyjaciel uspokoił się i mam nadzieję, że moje słowa chociaż w najmniejszym stopniu mu pomogły. Wiele razy Josh wspierał mnie, dlatego chciałam mu się odwdzięczyć tym samym.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Chciałam odsunąć się od Josha, jednak nie zdążyłam, a do pokoju wszedł Louis. Zmarszczył brwi widząc naszą dwójkę leżącą koło siebie.
- To że jesteś gejem nie znaczy, że nie jestem kurewsko zazdrosny o moją dziew... o Amy - powiedział Lou udając wkurzonego, jednak widziałam w jego oczach, że żartuje.
Oparłam się o zagłówek łóżka. Czy on przed chwilą prawie nazwał mnie swoją dziewczyną?
- Wyspałeś się? - zapytałam.
- Tak, jadę do Subwaya, co chcesz?
- Sałatkę z indykiem.
- Josh, a ty?
- Nie, ale dzięki stary.
- Okej, zaraz będę - powiedział Lou i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Myślisz, że naprawdę jest o mnie zazdrosny? - zapytał chwilę później Josh.
- O ciebie nie, ale o całą resztę chłopaków, która chociaż na mnie spojrzy już tak - wyznałam.
- Nie chce cię stracić.
- Nie straci, nie zamierzam go zostawiać. Ale wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego tak marszczy z zazdrości brwi, kiedy rozmawiam z Ashem.
- Bo masz z nim wspólną przeszłość, dlatego. Louis myśli, że wciąż możesz być zakochana w Ashtonie.
- Nie byłam w nim nigdy zakochana, fakt podobał mi się, ale wtedy miałam piętnaście lat, a on miał mnie za gówniarę.
- Zazdrości nie zmienisz, bae.
- Wiem, przecież czuję to samo jeśli chodzi o te wszystkie laski kręcące się wokół Louisa - westchnęłam i oparłam się głową o ramię mojego przyjaciela.
- Wiesz, wszyscy nie mogą się doczekać, kiedy będziecie już oficjalnie razem.
- Co?
- Cała nasza grupa was shippuje. Jesteście naszą słodką parką - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Twoje teksty robią się coraz bardziej gejowskie, serio - zaśmiałam się słuchając tych wszystkich 'dziewczęcych' słów z ust Josha.
- Dzięki, mała. Właściwie, jestem głodny. Zawieziesz mnie do Subwaya?
- Masz nogi i samochód - odpowiedziałam szybko.
- Piłem z chłopakami po meczu.
- Dobra, zawiozę cię.

Dziesięć minut później stałam oparta o swojego srebrnego Qashqai'a. Zostawiłam tu Josha, który poszedł do środka baru. Powiedział mi, że nie muszę na niego czekać i wróci sam, ponieważ chce pomyśleć o swoim związku z Calumem. Przejęłam się sytuacją swojego przyjaciela i przez chwilę przyszło mi przez myśl, żeby porozmawiać z jego chłopakiem. Chciałam dla Josha dobrze, jednak nie powinnam ingerować w jego sprawy osobiste, dlatego natychmiast odrzuciłam od siebie ten pomysł. Wiem, że mój przyjaciel jest zakochany w Calumie i mimo wszystko będzie starał się walczyć o swój związek. Podziwiałam go, że był w stanie znaleźć tyle sił dla ich obojga. Nie wiem czy sama potrafiłabym walczyć o Louisa wiedząc, że jestem na przegranej pozycji. Jestem zbyt słaba żeby radzić sobie ze swoimi problemami i zawsze chowam się w kąt, kiedy jest ciężko. Tylko, że z Louisem jest inaczej. Jest dla mnie wszystkim, a przecież nie da się żyć, gdy nie ma się nic.
Właściwie nie wiem dlaczego o tym myślę, kiedy między nami układa się dobrze, a jedynym problemem jest to, że nie nazwaliśmy jeszcze kim dla siebie jesteśmy.
Zobaczyłam jak drzwi od Subwaya się otwierają i wyszedł z nich Louis, który z torebką jedzenia na wynos kieruje się do swojego samochodu oddalonego o dwa inne od mojego. Chłopak podniósł wzrok do góry napotykając na moją osobę. Uśmiechnęłam się do niego i pomachałam wciąż opierając się o maskę. Lou wrzucił jedzenie na przednie siedzenia w swoim Range Roverze i podszedł do mnie uśmiechając się moim ulubionym uśmiechem.
- Hej - powiedział i założył mi włosy za ucho.
- Hej - odpowiedziałam, po czym wspięłam się na palce i przyciągnęłam bruneta za materiał jego zielonej bluzy. Popatrzyłam na pełne, różowe usta Louisa i przywarłam do nich swoje wargi.
- Za co to? - zapytał, kiedy odsunęliśmy się po pocałunku.
- Za wygrany mecz, kapitanie.
Pocałowałam go jeszcze w policzek, a później przytuliłam do umięśnionej klatki piersiowej, którą czułam pod materiałem bluzy. Wdychałam cudowny zapach jego perfum i wsłuchiwałam się w miarowe bicie serca chłopaka, kiedy ten głaskał mnie delikatnie po plecach.
- Zostajesz na noc? - zapytał.
- Muszę się jeszcze pouczyć.
- Pouczysz się u mnie - zaproponował, a ja spojrzałam na niego chcąc mu przypomnieć, jak to się skończyło ostatnim razem. - Obiecuję, że będę trzymał ręce przy sobie.
- W takim razie okej.
Louis złączył jeszcze na chwilę nasze usta, a kiedy odchodził w kierunku swojego samochodu, wpadłam na dość głupi pomysł.
- Louis? - chłopak odwrócił głowę. - Ścigajmy się. Ostatni pod bractwem robi rano śniadanie.
- Przegrasz, mała - mruknął i uśmiechnął się złowieszczo.
Natychmiast wskoczyłam na siedzenie kierowcy i odpaliłam silnik. Wyjechałam jako pierwsza z parkingu, a potem przycisnęłam mocniej pedał gazu. 

____________________
  
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie znaczy naprawdę wiele.
Zostaw po sobie komentarz :)

9 komentarzy:

  1. ZAJEBISTE! to taka cudowna historia <3 mam nadzieję, że po tym rozdziale nie stanie się to co myślę, ale tfu tfu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to jest świetne! Przez to ff jeszcze bardziej nie mogę doczekać się piątków:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny... ale co do zakończenia... rozbija lekko :/ wprowadza w taką niepewność i to jest zajebiste :D czekamyyy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze świetnie <3 trochę się boję co może się Stać przez tą końcówkę hahahaha nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze świetnie <3 trochę się boję co może się Stać przez tą końcówkę hahahaha nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedno z lepszych ff jakie czytałam :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedno z lepszych ff jakie czytałam :3

    OdpowiedzUsuń