piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 32. Kocham to, jak się poruszasz, kochanie.


Był piątkowy wieczór, a ja wiedziałam, że w każdej chwili mogę nie wytrzymać i zrobić coś głupiego. Minęło pięć dni odkąd pokłóciłam się z Louisem i od tamtego czasu nie rozmawiamy. Myślałam, że przynajmniej napisze mi, kiedy wylądują w Miami, ponieważ zawsze martwię się, gdy wyjeżdża. Nie odezwał się, a ja potwierdzenie, że Louis doleciał bezpiecznie, otrzymałam od Josha i Angeli. Dosłownie nienawidziłam się za to, ze wszczęłam w niedzielę kłótnię, której powodem była Eleanor. Przerażały mnie myśli o tym, że Louis mógłby się z nią przespać, tak jak powiedział. Gdyby to się stało, pękłoby mi serce. Każdego dnia budziłam się z nadzieją, że być może otrzymałam wiadomość od mojego chłopaka, ale zawsze się zawodziłam. Chciałam do niego zadzwonić, ale za każdym razem odkładałam telefon, ponieważ to nie miało sensu. Potrzebowałam móc spojrzeć w jego oczy, żeby wszystko między nami wróciło do normy i myślę, że oboje to wiedzieliśmy. Czasami potrafiliśmy tylko patrzeć na siebie i było jasne, że jest dobrze. Tęskniłam za niebieskimi oczami Louisa, a co najważniejsze tęskniłam za nim i modliłam się żeby już wrócił z tego pieprzonego Miami.
- Myślisz, że przespał się z Eleanor?
Angela podniosła głowę znad książki i spojrzała na mnie.
- Louis?
- No tak.
- Właściwie to pozwoliłaś mu na to. Nie wiem.
- Boshe, jestem idiotką - jęknęłam i rzuciłam się na łóżko.
- Nie odzywacie się do siebie, prawda?
- Nie dobijaj - powiedziałam, a chwilę później otworzyłam szeroko oczy. - A co jeśli Louis ze mną zerwie?
- Wtedy będziesz szczęśliwą singielką - Angela wzruszyła ramiona, a ja miałam ochotę rzucić w nią poduszką.
- Zaraz cię uduszę, przysięgam.
- Tęsknota za Louisem się pogłębia?
- Wcale za nim nie tęsknię - skłamałam, chociaż to co powiedziała moja przyjaciółka było prawdą.
- Tęsknisz. Spójrz na siebie. Zawsze... - Angela nie dokończyła, ponieważ zadzwonił jej telefon.
Dziewczyna odebrała połączenie, a ja zastanowiłam się nad swoim wyglądem. Niedbale spięte włosy, brak makijażu sprawiały, że każdy, kto wszedłby teraz do pokoju dostałby zawału. Miałam na sobie szarą bluzę z Adidasa, która należała do Louisa. Nosiłam ją zawsze, kiedy źle się czułam, a mojego chłopaka nie było w pobliżu.
Dlaczego moje życie jest takie skomplikowane, pomyślałam. Przewróciłam się na plecy i zaczęłam patrzeć w sufit, a chwilę później moja współlokatorka skończyła rozmowę.
- Dzwonił Harry. Chłopcy już wrócili.
Natychmiast zerwałam się z łóżka. Wrzuciłam do kieszeni bluzy kluczyki od samochodu i telefon. Będąc w połowie zakładania drugiego vansa, usłyszałam głos Angeli.
- Co robisz?
- Jadę do Louisa - powiedziałam i chwyciłam za klamkę.
- Ubierz kurtkę! Będziesz chora!
- Cokolwiek.
Zignorowałam polecenie przyjaciółki i wybiegłam z pokoju trzaskając głośno drzwiami.

Pięć minut później zaparkowałam samochód na podjeździe bractwa Alfa. Wysiadłam i szybkim krokiem podeszłam do drzwi i weszłam do środka. Usłyszałam głośne krzyki w salonie. Jak tylko tam weszłam zobaczyłam, że chłopcy wiwatowali i otwierali szampana, oblewając przy tym siebie i ściany.
- Amy! Wygraliśmy to! - krzyknął Matt i podbiegł mnie uściskać okręcając nas wokół swojej osi.
- Wygraliśmy mistrzostwa Stanów!
- Kto jest najlepszy? - Josh, który podszedł do mnie i przytulił mocno.
- Gratulacje - odpowiedziałam szybko. Rozejrzałam się po salonie szukając jednej konkretnej osoby. - Gdzie Louis?
- Myślałem, że pojechał do ciebie. Wyszedł jak tylko wróciliśmy.
- Kurwa - mruknęłam. - Dobra, wracam. Bawcie się dobrze.
Pomachałam reszcie chłopców i wyszłam z domu. Jak tylko znalazłam się na zewnątrz usłyszałam dźwięk otrzymanej wiadomości.
"Parking przy stadionie"
Szybko weszłam do samochodu i odpaliłam silnik.
W momencie w którym zajechałam pod stadion, od drugiej strony wjechał czarny Range Rover. Nie wyłączając samochodu wysiadłam z niego. Louis stał dziesięć metrów ode mnie i patrzył prosto w moje oczy.
Rzuciłam się biegiem, zaskakując nas oboje i po chwili byłam w jego objęciach. Chłopak trzymał moje uda w górze, a ja owinęłam nogi i ręce wokół jego ciała. Nie tracąc chwili złączyłam nasze usta, zatracając się w głębokim pocałunku. Nasze języki wirowały wokół siebie, a ja chciałam pokazać Louisowi, jak źle mi bez niego było.
- Nie zostawiaj mnie już nigdy więcej - powiedzieliśmy jednocześnie, kiedy przerwaliśmy pocałunek, a nasze oddechy musiały się wyrównać.
Louis pocałował mnie w czoło i postawił na ziemi. Przytuliłam się do niego, tak mocno jak tylko mogłam.
- Przepraszam - powiedziałam po chwili.
- Nie kłóćmy się już.
Czułam stado motyli, kiedy Louis pocałował mnie delikatnie w usta. Po tym spojrzeliśmy na siebie. Na naszych twarzach malowała się radość, ponieważ znów byliśmy razem.
- Tęskniłaś? - zapytał Lou.
- Bardzo.
- Ja też - odpowiedział i pogładził mnie po policzku muskając kciukiem dolną wargę. - Jedziemy do mnie czy do ciebie?
- Jak wolisz.
Louis przez chwilę się zastanawiał, a następnie błysk w jego oku miał mówić mi o genialnym pomyśle na jaki wpadł mój chłopak.
- Chcesz zrobić coś szalonego?
- Czy to będzie nielegalne?
- Teoretycznie tak - powiedział Louis poważnym tonem, jednak iskierki w jego oczach oznaczały, że żartuje.
- Myślisz, że nasi przyjaciele wyciągną nas, jeśli wsadzą nas do więzienia?
- Prawdopodobnie nie.
Zaśmiałam się, a Louis złączył nasze dłonie razem i ruszył w kierunku stadionu.
- Gdzie idziemy? - zapytałam, kiedy zatrzymaliśmy się przy wejściu do hali sportowej.
- Uprawiałaś kiedyś seks w szatni?
- Nie, a ty?
- Nie z właściwą osobą.
Nie odpowiedziałam, ponieważ moje serce wyskakiwało z piersi przez słowa Louisa. Czy on wymijająco powiedział, że darzy mnie tym samym uczuciem co ja jego?
Zobaczyłam, jak chłopak wyjmuje z kieszeni spodni parę kluczy i otwiera nimi główne drzwi.
- Masz klucze do hali? - zapytałam zaskoczona.
- Jestem kapitanem drużyny piłkarskiej, kochanie.
Louis pozwolił mi wejść pierwszej, a następnie z powrotem splótł nasze palce. Szliśmy pomału ciemnym korytarzem. W innych okolicznościach bałabym się, jednak teraz idąc za rękę ze swoim chłopakiem nie czułam strachu tylko radość.
W pewnym momencie skręciliśmy w prawo i znaleźliśmy się przy szatni chłopców. Louis otworzył kolejnym kluczem drzwi i weszliśmy do środka, a mnie ogarnął lekki niepokój.
- A co jeśli ktoś nas przyłapie?
- Nikogo tu nie ma.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Stadionowe lapmy wlewały światło do szatni, dzięki czemu panował tu lekki pomruk i mogłam widzieć dokładnie Louisa. Metalowe szafki były na całej jednej długości ściany, a przy nich stała drewniana ławeczka. Po przeciwnej stronie były jeszcze jedne drzwi, które musiały prowadzić do pryszniców.
- Na pewno nikt nas nie nakryje?
Nie otrzymałam odpowiedzi, w zamian moje usta zostały zamknięte przez wargi Louisa, a plecy z głośnym hukiem zderzyły się z metalowymi drzwiczkami jednej z szafek. Całowaliśmy się niedbale, ale tak jakby zależało od tego całe nasze życie. Kiedy nie mogłam złapać oddechu odchyliłam głowę do tyłu, dzięki czemu Louis miał idealny dostęp do mojej szyi, gdzie składał teraz mokre pocałunki. W pewnym momencie postawił moje nogi na ziemi, a ja zrzuciłam kurtkę z jego ramion. Rozsunęłam zamek czerwonej bluzy, która znalazła się na podłodze, a brunet pozostał w białym T-shircie, jednak szybko go z siebie zdjął. Louis chwycił rąbek mojej bluzy i przeciągnął mi ją przez głowę, po czym ona również wylądowała na podłodze. Kiedy jego dłoń musnęła moją kość biodrową poczułam, jak całe moje ciało płonie. Oboje pozbyliśmy się reszty naszych ubrań i stanęliśmy przed sobą. Widziałam olbrzymią erekcję Louisa, który pożerał mnie wzrokiem, ale nie czułam się już skrępowana, tak jak za pierwszym razem.
- Kurwa, jesteś tak gorąca. Mógłbym dojść od samego patrzenia na ciebie - powiedział muskając kciukiem moją dolną wargę, a drugą rękę owinął wokół swojego penisa.
Dosłownie dostawałam szału, kiedy Louis zaczął całować każdy centymetr mojego ciała. Usta chłopaka na moich piersiach wysyłały dreszcze w dół mojego kręgosłupa, co tylko potęgowało fakt, że chciałam go już poczuć w sobie. Wygięłam plecy w łuk i wbiłam paznokcie w bicepsy bruneta, gdy jego język musnął mój sutek.
- Louis, proszę... - wyszeptałam, jednak mój głos zabrzmiał dość piskliwie.
- Czego chcesz, księżniczko? - zapytał Louis z ustami na moim brzuchu. Mogłam poczuć, jak się uśmiecha.
- Nie chcę jeszcze dojść.
- Więc czego chcesz?
- Po prostu mnie pieprz - powiedziałam i przyciągnęłam twarz chłopaka w głębokim pocałunku, zanurzając palce w jego miękkich włosach.
Louis odsunął się i schylił do swoich spodni żeby wyjąć z nich prezerwatywę. Przygryzając wargę, patrzyłam, jak zakłada ją na swojego penisa, a następnie stanął naprzeciwko mnie.
Z łatwością podniósł mnie za uda do góry. Owinęłam nogi wokół jego talii, zahaczając stopami o jego zajebisty tyłek. Moje dłonie były na ramionach Louisa i jedyne co przez chwilę robiliśmy, to patrzenie na siebie. W momencie, w którym mój chłopak złączył nasze usta opuścił mnie trochę w dół i wszedł we mnie do samego końca. Skrzywiłam się lekko, ponieważ czucie go całego sprawiło mi delikatny dyskomfort.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie.
- Tak - odpowiedziałam i Louis zaczął się we mnie poruszać.
Jego ruchy były powolne i głębokie. Czułam go tak dobrze, jak nigdy. Nasze oddechy były nierówne, a z moich ust wyrywał się momentami krzyk, kiedy Louis wchodził we mnie mocno i uderzał w mój rozkoszny punkt. Moje plecy opierały się o zimną metalową szafkę, jednak to nie pomagało, ponieważ było mi ekstremalnie gorąco.
- Popatrz na mnie - powiedział zdyszanym głosem Louis, po tym jak odchyliłam głowę do tyłu.
Złapaliśmy kontakt wzrokowy i zatopiłam się w ciemnoniebieskim odcieniu jego oczu. Nie mogłam się powstrzymać i złączyłam nasze usta razem. Kochałam to kiedy całowaliśmy się uprawiając seks, ponieważ to było najlepsze uczucie jakiego doświadczałam.
- Kurwa - mruknął Louis i wszedł we mnie jeszcze mocniej, wywołując u mnie kolejny jęk.
Moje paznokcie zaznaczyły ścieżkę w górę pleców chłopaka i wiedziałam, że zostaną po tym ślady, tak samo jak ja będę miała ślady palców Louisa na moich udach, który wciąż trzymał mnie w górze.
Kiedy jego ruchy stały się szybsze i były w mniejszym zsynchronizowaniu niż wcześniej, wiedziałam, że jest blisko, tak samo jak ja. Moje nogi stały się bezwładne, a ciepło w dole kręgosłupa rozlewało się po całym ciele. Nasze języki toczyły ze sobą walkę, kiedy Louis poruszał się we mnie w górę i w dół. Pociągnęłam za jego włosy, a później poczułam jak dochodzi we mnie z głośnym wołaniem mojego imienia. Louis oparł się czołem o metal za mną, przeżywając swój orgazm i nie przestając wykonywać szybkich ruchów we mnie. Kilka pchnięć później doszłam krzycząc imię swojego chłopaka, a moja głowa opadła na jego ramię.
Kiedy wróciłam z powrotem na ziemię, zdałam sobie sprawę, że siedzę na kolanach Louisa wtulona w jego pierś, podczas gdy on gładził dłonią mój policzek.
- To był najlepszy seks, jaki kiedykolwiek miałem - powiedział i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
- Mój też - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się, ponieważ wypełniało mnie ogromne szczęście.
Chciałam pocałować Louisa, ale zatrzymałam się w połowie drogi do jego ust, ponieważ usłyszałam kroki na korytarzu. Spojrzałam zaniepokojona na mojego chłopaka, który zachowywał spokój.
- To ochrona. Wstawaj, musimy spadać - powiedział szeptem i pocałował mnie w czoło.
- Jeśli trafimy do więzienia, zabiję cię - zagroziłam, kiedy szukałam swoich vansów.
- Wtedy już wcale z niego nie wyjdziesz, kochanie.
- Cokolwiek.
Ubraliśmy się w pośpiechu, po czym Louis wyjrzał na korytarz, by upewnić się czy ochroniarz już sobie poszedł.
- Droga wolna. Możemy iść.

- Nie wierzę, że to zrobiliśmy! - powiedziałam, po tym jak Louis zamknął drzwi hali i ruszyliśmy za ręce do naszych samochodów.
- To było kurewsko podniecające - stwierdził Lou. Spojrzał na mnie po czym zmarszczył brwi. - Gdzie twoja kurtka?
- Ugh, nie wzięłam jej z pokoju.
Louis zdjął swoją i przytrzymał żebym mogła ją założyć.
- Nie chcę żebyś była chora, kochanie.
- Dobrze, mamo - odpowiedziałam i zaśmiałam się.
- Wolałbym żebyś mówiła do mnie 'tato'.
- Coś jak 'craic daddy'?
- To kurewsko podniecające - przyznał Lou i przyciągnął mnie do pocałunku.
Zatrzymaliśmy się i staliśmy tak przytuleni przez chwilę, a ja mogłabym zasnąć na stojąco, gdyby nie głos mojego chłopaka.
- Patrz! Spadająca gwiazda!
Podniosłam głowę i zobaczyłam, jak jasny punkt przecina niebo. Pomyślałam życzenie, a następnie silne ramiona owinęły się wokół mojej małej postaci. Przylegałam plecami do torsu Louisa i czułam jego świetne perfumy, a także ciepły oddech, który muskał moją szyję.
- Pomyślałeś życzenie?
- Tak, a ty?
- Też.
- Każda spadająca gwiazda może być spełnieniem twoich snów i marzeń.
Odwróciłam się twarzą do Louisa i spojrzałam na niego, ponieważ to było, wow.
- Kto to powiedział.
- Harry. To jego jakby motto, czy cokolwiek.
- Spełniło się coś w twoim życiu? - zapytałam zwyczajnie ciekawa.
- Sen i życzenie noworoczne.
- Co w nich był?
- Przyśniłaś mi się, a później zobaczyłem cię w pokoju Angeli.
- Pamiętam twoją minę. Wyglądałeś, jakbyś zobaczył ducha - zachichotałam.
- Pewnie tak było.
Przytaknęłam i przytuliłam się do Louisa, zamykając oczy, ponieważ ogarnęło mnie zmęczenie.
- Która godzina?
- Za dwie minuty północ. Jesteś zmęczona?
- Trochę - przyznałam i w tym momencie ziewnęłam.
- Wracajmy.
Louis złączył nasze dłonie i zaczęliśmy iść w stronę parkingu. Kilka minut później zatrzymaliśmy się przy naszych samochodach. Lou spojrzał na swój telefon, a później uśmiechnął się do mnie.
- Wiesz co dzisiaj jest?
- Nie?
- Pierwszy luty - oznajmił Louis.
- Och, no tak. Dzisiaj są urodziny Harry'ego! - powiedziałam, chociaż wiedziałam o co mu chodziło.
- O boshe, jesteś głupia.
- Ej! - oburzyłam się i chciałam odejść.
Louis złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Przez ten miesiąc odkąd jesteśmy razem, jestem tak bardzo szczęśliwy, przysięgam, że nigdy tak się nie czułem. O północy w Nowy Rok jedyne czego sobie życzyłem, to kolejnego miesiąca razem, a później kolejnego i kolejnego. I to się na razie spełnia. Jesteś dla mnie najważniejsza, Amy.
Zamrugałam kilkakrotnie, nie wiedząc, co powiedzieć. Żadne słowo nie było w stanie określić tego, co czuję, dlatego stanęłam na palcach i pocałowałam Louisa, wlewając w to całą miłość, jaką darzyłam tego przystojnego, niebieskookiego, cudownego chłopaka.

***

Obudziłam się dopiero w południe, ponieważ po powrocie do bractwa, oglądałam z Louisem i resztą chłopców filmy w salonie. Usiadłam na łóżku i zobaczyłam, że jestem sama. Poszłam do łazienki i wykonałam w niej poranną toaletę, a następnie wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego i przeszłam do salonu.
Zobaczyłam Josha, Harry'ego, Zayna, Nialla i Liama grających w fifę na xboxie i jedzących pizzę. Byłam zdziwiona, że nie było z nimi Louisa, ponieważ on nigdy nie odpuściłby meczu i jedzenia. Jak tylko chłopcy mnie zobaczyli przywitali mnie szerokim uśmiechem. Podeszłam do Harry'ego, ponieważ miał dzisiaj urodziny i chciałam złożyć mu życzenia.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedziałam mu i przytuliłam go.
- Dziękuję.
Odstawiłam szklankę na stolik i już chciałam usiąść na fotelu, ponieważ sofa była zajęta przez chłopców, kiedy Josh pociągnął mnie na swoje kolana.
- Stary, Tommo powinien się martwić? - zapytał ze śmiechem Zayn, po czym sięgnął po kawałek pizzy i zaproponował mi drugi.
- Ugh, może ona jest dobra, ale kocham kutasa Caluma, więc nie.
- Hej! Czuję się urażona - udałam oburzoną i po tym jak przełknęłam kawałek ciasta chciałam zejść z kolan mojego przyjaciela.
- Och, skarbie, nie gniewaj się, ale to prawda - Josh przyciągnął mnie do swojego torsu opierając brodę na moim ramieniu.
Salon wypełnił gromki śmiech moich przyjaciół, a po tym jak się uspokoiliśmy, Liam i Harry powrócili do rozgrywanego meczu.
- Gdzie jest Louis? - zapytałam pięć minut później, po tym jak skończyłam jeść pizzę.
- Wyszedł gdzieś - odpowiedział Niall.
Usłyszałam odgłos trzaskanych drzwi, a chwilę później do salonu wszedł mój chłopak.
- Jest i on - stwierdził Niall i puścił mi oczko.
- Co jest? - zapytał Louis i spojrzał na naszą szóstkę.
- Po prostu stwierdziliśmy, że skoro zostawiłeś Amy, dobrze, że Josh się nią zajął - powiedział Zayn.
Niall i Harry zaczęli się głośno śmiać, a ja zakryłam dłonią usta i starałam się nie dołączyć do nich, ale mina Louisa była po prostu bezcenna.
- Skoro mój chłopak już wrócił, zostawiam was chłopcy - powiedziałam i puściłam im oczko śmiejąc się.
Podeszłam do Louisa i pocałowałam go w usta, dzięki czemu zmarszczka na jego czole wygładziła się. Chłopak odwrócił się żeby wyjść z salonu, a ja wykorzystałam okazję i wskoczyłam mu na plecy przyklejając się do niego jak małpka.
- Co do kurwy?!
- Jesteś najlepszy, kochanie - powiedziałam i pocałowałam Louisa w szyję.
Wiedziałam, że się uśmiechnął, po czym zaprowadził nas na drugie piętro do swojego pokoju. Zeskoczyłam z jego pleców i wróciłam do łóżka, a następnie przykryłam swoje nogi kołdrą. Louis zdjął bluzę, pozostając w czarnym T-shircie z logo Arctic Monkeys i położył się koło mnie, kładąc głowę na moich udach. Zaczęłam bawić się jego włosami, a Lou zamknął oczu, ponieważ lubił gdy tak robiłam.
- Gdzie byłeś? - zapytałam po chwili.
- Po swój samochód.
- Och, okej - zapomniałam, że wróciliśmy wczoraj do bractwa moim samochodem, a Range Rover Louisa został pod stadionem, ponieważ byłam zmęczona, a mój chłopak nie pozwolił mi prowadzić. - Byłem jeszcze z Angelą w Lemonie żeby sprawdzić czy wszystko jest gotowe.
- Ashton ma wszystko pod kontrolą - zapewniłam.
- Przetłumacz to naszej przyjaciółce, która jest podekscytowana urodzinami swojego chłopaka.
- Kocha go, to dlatego. Właściwie, o której mamy być w klubie?
- O siódmej. Tak wiem, pojedziemy do ciebie, żebyś się uszykowała.
Uśmiechnęłam się i schyliłam głowę, by móc całować się z Louisem.

***
(Louis)

- Amy, pośpiesz się, taksówka czeka - powiedziałem i oparłem o drzwi pokoju.
Byliśmy w akademiku Amy, dzięki czemu mogła przygotować się na imprezę urodzinową Harry'ego. Przez ponad godzinę leżałem na jej łóżku i jedyne co robiłem, to oglądanie mojej dziewczyny chodzącej po pokoju w samej bieliźnie i szukającej tych wszystkich rzeczy dzięki, którym będzie dobrze wyglądać. Nie żeby ich potrzebowała, bo była piękna bez makijażu i ułożonych włosów.
Zauważyłem, że staję się frajerem, kiedy pomagałem jej w wyborze ubrań, ale tak długo, jak mogłem z nią przebywać to było w porządku.
Amy spojrzała na siebie ostatni raz w lustrze, a następnie wyszliśmy z pokoju, a ja zamknąłem drzwi. Zeszliśmy na dół i pojechaliśmy taksówką do klubu, ponieważ oboje zamierzaliśmy dzisiaj pić, więc nie miał kto prowadzić.

Dwadzieścia minut później dotarliśmy na miejsce i odnaleźliśmy wszystkich przy dwóch dużych lożach, z czego nasza grupa zajęła jedną, a mieszkańcy bractwa i kilkoro innych znajomych Harry'ego wzięło drugą.
Chwilę później dołączyli do nas Angela z Harry'm, a nasz przyjaciel wcale nie był zaskoczony, kiedy wszyscy zaczęliśmy śpiewać mu 'Happy Birthday' i składać życzenia. Po tym reszta, poza osobami z naszej loży zajęli się sobą, a my usiedliśmy na sofach i zamówiliśmy kilka kolejek shotów.
Wciągnąłem Amy na swoje kolana, a ona oparła się plecami o moją pierś i ułożyła głowę na moim ramieniu. Przysłuchiwała się mojej rozmowie z Zaynem i Ashtonem i dosłownie kochałem to, że się rumieniła, kiedy przyłapywałem ją na zbyt długim wpatrywaniu się we mnie.
Gdy moja jedna dłoń nie była zajęta trzymaniem kieliszka, błądziłem nią po jej udach i byłem zadowolony, że ubrała spódnicę, dzięki czemu mogłem zanurzyć rękę pod czerwony materiał. Obserwowałem ją, jak ściska swoje uda, kiedy muskałem palcami jej kobiecość i mogłem zauważyć, że jej oddech przyspiesza.
Nigdy nie zrozumiem co ona ma takiego w sobie, że tak cholernie mocno jej pragnę. Jest miła, piękna, mądra i ma cudowny charakter, a ja się kurewsko cieszę, że od miesiąca Amy jest moją dziewczyną, ponieważ myśl, że mógłby mieć ją ktoś inny, zabija mnie od środka.
Po wypiciu jeszcze dwóch shotów, czułem, że alkohol zaczyna działać i właściwie każdy z naszej grupy był już w połowie pijany.
W pewnym momencie Amy przesunęła się na moich kolanach, tak że siedziała teraz na mnie okrakiem i zaczęła mnie całować. W jej pocałunku było coś pożądającego, a to jak ocierała się o moje krocze, sprawiało, że miałem ochotę wziąć ją w łazience.
- Co robisz? - zapytałem trzymając ją za biodra, kiedy zaczęła ssać moją szyję.
- Pragnę cię - wyszeptała, a później spojrzała na zrobioną przez siebie malinkę i przygryzła wargę, a ja stałem się coraz twardszy w moich spodniach.
Wyglądała tak niewinnie i seksownie, że to aż bolało, ponieważ Amy stanowiła połączenie dwóch przeciwieństw, które w jej przypadku idealnie się łączyły. Nie wytrzymałem dłużej i palcem wskazującym uniosłem jej podbródek łącząc nasze usta i zaplątując place w jej długie włosy.
- Myślę, że powinniście znaleźć sobie łazienkę! - krzyknął z naprzeciwka Matt.
Odsunąłem się od Amy i równocześnie spojrzeliśmy na blondyna. Black siedział na skórzanej sofie, a jakaś dziewczyna była przyssana do jego szyi.
- I kto to mówi.
Zsunąłem Amy z moich kolan i wstałem w kanapy.
- Idziemy potańczyć? - zapytałem ją, a po tym jak skinęła głową, złączyłem nasze palce i zaprowadziłem nas na parkiet.
Muzyka była głośno, a wokół nas tańczyło mnóstwo osób. Amy zarzuciła ręce na moje ramiona, a później zaczęła poruszać biodrami tuż przy moim kroczu. Szybko znaleźliśmy wspólny rytm do granej piosenki, po czym nasz taniec przerodził się w sesję obściskiwania, a ja przez chwilę chciałem wrócić do domu, by móc ją pieprzyć w swoim łóżku.
- Kocham, to jak się poruszasz, kochanie - powiedziałem przy jej uchu.
- Wiem - odpowiedziała natychmiast i pocałowała mnie mocno.
Moje palce wbiły się w jej biodra, kiedy pociągnęła mnie za włosy i byłem pewien, że zostawiłem po sobie ślady.
Kilka piosenek później, Amy była wyraźnie wyczerpana tańcem i poprosiła żebyśmy usiedli.
- Chcę drinka - powiedziała mi, kiedy szliśmy do naszej loży.
Pociągnąłem ją w bok żeby dostać się do baru, jednak nie dotarłem do niego, ponieważ usłyszałem znajomy głos.
- Tommo! Tyle lat!
Odwróciłem się i zobaczyłem stojącego przede mną Daniella. Kątem oka dostrzegłem, że Amy zrobiła dziwną minę, ale postanowiłem to zignorować.
- Stęskniłeś się Carter? - zapytałem z wrogością w głosie.
Przyciągnąłem do siebie bliżej Amy, ponieważ tylko w taki sposób mogłem kontrolować swój gniew. Obecność mojej dziewczyny uspokajała mnie, jednak to był zły ruch, bo wzrok Daniella skupił się właśnie na niej. W jego oczach coś zamigotało, a po sposobie w jakim oblizał swoje usta, wiedziałem, że to nie skończy się dobrze dla mnie. Albo dla niego.
- To twoja dziewczyna Tommo? Czy może kolejna laska do pieprzenia? - zapytał Daniell z krzywym uśmieszkiem na twarzy.
Poczułem jak ciało Amy spina się, dlatego spojrzałem na nią.
- Idź do reszty.
- Lou, kto to jest? - zignorowała mnie, bo przecież oczywiście musiała to zrobić.
- Amy...
Dziewczyna rzuciła mi zirytowane spojrzenie, po czym odwróciła się i odeszła. Przeniosłem wzrok na mojego towarzysza i założyłem ręce na piersi.
- Czego chcesz? - zapytałem szybko chcąc się pozbyć tego kutasa.
- Też się cieszę, że cię widzę, Tommo.
- Pieprz się.
- Ładna ta Amy - zaczął, a ja się cały spiąłem.
- Nawet się do niej nie zbliżaj - warknąłem ostro.
- Nie gustujesz już blondynkach?
- Twoja siostra i Emily zniechęciły mnie na zawsze.
- Rozumiem, więc Amy jest dobra.
- Rusz ją, a pożałujesz.
- To taka gra, Tommo. Zemsta za moją siostrę, no wiesz.
- Zabrałeś mi Emily, więc myślę, że rachunki wyrównane - odpowiedziałem natychmiast.
- Emily - Daniell przymknął oczy i cofnął się do przeszłości. - Była taka świetna.
- Była?
- Nie żyje. Co, Tommo? Nawet nie wiedziałeś, że twoja dziewczyna bierze? Cóż, przedawkowała.
Otworzyłem usta, ale szybko je zamknąłem, ponieważ byłem w szoku.
- Nie myślałem, że się jeszcze spotkamy. Ale widzę, że twoje serce ma się dobrze, więc dlaczego by się nie zabawić? Pozdrów Amy - powiedział Daniell, po czym odszedł zostawiając mnie osłupiałego na środku klubu.
Wróciłem do naszej loży. Jak tylko podszedłem do Amy, dziewczyna wstała i odeszła z Harry'm zatańczyć. Była na mnie zła, ale ja po prostu chciałem ją chronić przed moją popieprzoną przeszłością, ponieważ ona była nieistotna. Teraz liczyła się Amy, z którą miałem nadzieję na przyszłość, dlatego nie zamierzałem wracać do tego co było kiedyś.
Opadłem na sofę i zobaczyłem, że jest tylko Angela z Cathy, które o czymś rozmawiały, dlatego wziąłem swój kieliszek i nalałem do niego wódki i wypiłem na raz.
Moje myśli szalały, a ja byłem w szoku, że Emily, moja była dziewczyna nie żyje i w dodatku zabiła się przez przedawkowanie narkotyków. Prześledziłem zamglone wspomnienia, ponieważ nie chciałem tego pamiętać, ale nie przypominam sobie żebym zauważył w jej zachowaniu czegoś, co wskazywałoby, że ćpała. Ludzie dobrze udają, pomyślałem, bo to było prawdą.
Siedziałem w milczeniu i właściwie dopiero po drugim razie zrozumiałem, że Angela coś do mnie mówi. Byliśmy tylko we dwójkę, a moja przyjaciółka zapytała się mnie czy pójdę z nią zobaczyć czy tort już jest i ustalić, o której go podać. Wstałem i poszedłem za nią, wciąż będąc cicho.
W drodze powrotnej złapaliśmy Nialla i Jade i zatańczyliśmy z nimi kilka piosenek. Po tym postanowiliśmy wrócić żeby coś zjeść i się napić.
Zobaczyłem Amy siedzącą w loży razem z naszymi przyjaciółmi i brunetem, który zdecydowanie nie należał do osób, których lubiłem. Rozmawiali ze sobą, jednak widziałem, że Amy jest pełna rezerwy wobec Daniella, więc mój strach odrobinę zmalał.
W momencie, w którym złapałem kontakt wzrokowy z chłopakiem, ten posłał mi fałszywy uśmiech, a następnie złączył usta z ustami Amy. Złość, która mnie ogarnęła sprawiła, że w ułamku sekundy znalazłem się przed Daniellem.

- Odpierdol się od niej! - krzyknąłem, a później złapałem za materiał jego koszulki i pociągnąłem go do góry.

____________________

Wierzycie, że sny się spełniają? A może Wasze już się spełniły? Podzielcie się ze mną tym oraz wrażeniami z rozdziału w komentarzu (:  
#SpacesLTff

4 komentarze:

  1. hmm...moje sny? raczej żaden jeszcze się nie spełnił ;c a co do rozdziału to jak zwykle- ZAJEBISTY! :* boże uwielbiam to ff <3 mam nadzieje, że na koniec wszystko będzie zajebiście między nimi :D oświadczyny,wesele,dzieci haha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Żaden mi sie nie spełnił,nadal a rozdzial cudowny
    Czekam z niecierpliwością na nastepny rozdzial
    Buziaki i życze dużo weny i do nastepnego :-* ♡ :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie :'( ale rozdział świetny (:

    OdpowiedzUsuń