piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 10. Hej, jestem zajebiście przystojny!

(Amy)

Był poniedziałek po dwutygodniowej przerwie. Z wielkim niezadowoleniem musiałam podnieść się z łóżka i wrócić do nauki. Ciężko od nowa przestawiać się na szyk zajęć w collage'u, kiedy w ciągu ostatnich dni nie robiło się nic poza imprezowaniem, spotkaniami z naszą grupą i ogólnym nie nierobieniem. Gdy rano zadzwonił budzik ani ja, ani Angela nie miałyśmy tyle siły żeby od razu pójść i zacząć się szykować. Ostatecznie skończyło się tym, że na zajęcia z literatury brytyjskiej przyszłyśmy spóźnione. Mike nic nie zrobił, tylko machnął na nas ręką i wrócił do swojego wykładu. Udałyśmy się na samą górę i ku naszemu zdziwieniu na naszych stałych miejscach siedział już Harry i Louis. Przywitałam się z chłopakiem Angeli i niestety musiałam zająć miejsce koło Louisa.
Jeśli o to chodzi, nie odzywam się do niego od ostatniej soboty, kiedy była impreza urodzinowa Nialla. Czyli ponad tydzień. To znaczy Louis dzwonił do mnie kilkakrotnie każdego dnia, nawet był u mnie w akademiku, jednak ja unikałam z nim kontaktu. Wciąż jestem na niego zła za to, że pieprzył się z Eleanor. Nie, nie jestem zła, ale czuję się jak gówno. Nie ukrywam, było mi cholernie przykro, kiedy z nią wyszedł, mimo że był na haju. Oczywiście, nie żebym liczyła na coś, bo on sam powiedział, że miłość nie jest dla niego. I to nie jest tak, że zaczęło mi na nim zależeć, bo przecież mi nie zależy. Zaczynam okłamywać samą siebie. Nadaję się do czubków. Te pierwsze dni, kiedy się poznawaliśmy i spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, wcale na mnie nie wpłynęły i przecież wcale nie czułam motylków w brzuchu. Jestem frajerką. I nienawidzę go.

Zajęłam miejsce koło bruneta i byłam z siebie niezwykle dumna, kiedy udało mi się nawet na niego nie spojrzeć. Skupiłam się na wykładzie prowadzonym przez Mike'a. Mówił coś o "Dumie i uprzedzeniu" Jane Austen. Temat był ciekawy, a ja uważałam tę książkę za genialną. Zamarłam, kiedy nagle poczułam na swoim kolanie czyjąś, dobrze znaną mi dłoń. Wzdrygnęłam się, ponieważ dotyk Louisa działał na mnie rozpraszająco i rozkosznie palił moją skórę. Starałam się ignorować jego rękę na swoim ciele, jednak to było znacznie trudniejsze niż mogło się wydawać, tym bardziej, że zbliżył swoją twarz do mojej, aby szepnąć mi kilka słów do ucha. Oczywiście, musiał do mnie dotrzeć zapach jego cudownych perfum, a ja już wiedziałam, że byłam bliska poddania się urokowi chłopaka.
- Amy, proszę, porozmawiaj ze mną - szepnął tak cicho, żebym tylko ja mogła usłyszeć. Oparłam się pokusie spojrzenia na niego i obojętnym tonem odpowiedziałam.
- Nie ma o czym, nic się nie wydarzyło.
- Chcę ci wszystko wyjaśnić. Proszę, spotkaj się ze mną - błagał, a ja słyszałam udrękę w jego głosie. Postanowiłam pozostać jednak nieugięta.
- Kiedy? - nie, nie zamierzałam mu ulegać.
- Dzisiaj, po twoich zajęciach - powiedział, z nutą nadziei w głosie. Odwróciłam się do Angeli.
- Mogę wpaść dzisiaj na twój trening? - zapytałam, a dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
- Uh, tak, jasne - powiedziała, a ja uśmiechnęłam się do niej. Spojrzałam na Louisa. Popatrzyłam w jego niebieskie oczy, które dzisiaj mnie nie rozpraszały, ponieważ byłam na niego zbyt zła.
- Och Louis, tak mi przykro, mam już na dzisiaj plany - powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem na ustach. Wiem, że swoim zachowaniem wkurzyłam chłopaka, ale nie obchodziło mnie to. Louis przez chwilę mrużył oczy mierząc się ze mną spojrzeniami, po czym odwrócił wzrok i wpatrzył się bezmyślnie w zapisaną tablicę.
Postanowiłam skupić się na wykładzie i nawet wzięłam udział w dyskusji na temat pana Darcy'ego. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęła godzina, a Mike powiedział, że na dzisiaj koniec. Wrzuciłam swój zeszyt z notatkami do torby, kątem oka zobaczyłam, jak Louis podnosi się ze swojego miejsca. Również chciałam wstać, jednak chłopak nachylił się ku mnie. Zamarłam kiedy poczułam jego ciepły oddech przy mojej szyi i uchu.
- To jeszcze nie koniec. Nie odpuszczę tak łatwo - powiedział, a później szybko pocałował mnie w skroń i wyszedł z sali.

***

Wstałam rano i poszłam do łazienki. Wciąż byłam trochę ospała, jednak wiedziałam, że gorący prysznic dobrze mi zrobi. Umyłam się i ogoliłam dokładnie. Nie musiałam się spieszyć, ponieważ Angela miała zajęcia na późniejszą godzinę, więc łazienka była cała moja. Kiedy skończyłam owinęłam się ręcznikiem i wyszła.
Stanęłam jak wryta, kiedy zobaczyłam siedzącego na krześle Louisa z łokciami opartymi na kolanach. Czekał na mnie. Odchrząknęłam, owijając się ciaśniej ręcznikiem. Chłopak uniósł głowę do góry, a jego oczy rozszerzyły się na mój widok. Byłam szczęśliwa widząc, że stara się mnie przeprosić i już prawie chciałam rzucić mu się w ramiona. Przypomniałam sobie jednak, że Lou spał z Eleanor, a ja wciąż jestem na niego zła.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam głosem jak najbardziej wypranym z emocji.
- Angela mnie wpuściła - powiedział, unikając odpowiedzi.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam ponownie.
- Amy, chciałem porozmawiać... - zaczął, ale ja mu przerwałam.
- Nie mamy o czym
- Wiem, że jesteś zła o tą akcję z Eleanor, ale ja z nią nie spałem, przysięgam - powiedział, a ja mu wierzyłam. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe, ciesząc się z jego słów. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na chłopaka.
- Nie obchodzi mnie to, nie chcę z tobą rozmawiać
- Amy, proszę. Wysłuchaj mnie - błagał.
- Jeśli się zaraz nie zamkniecie oboje wyrzucę was stąd - mruknęła obecna w pokoju Angela unosząc głowę z nad poduszki.
- Daj nam pięć minut - poprosił Louis. Moja współlokatorka skinęła głową i powiedziała, że zostawia nas samych, po czym wyszła z pokoju. Staliśmy w milczeniu, jednak w końcu Lou zabrał głos.
- Przepraszam, jeśli poczułaś się z tym źle, co się wydarzyło. Naprawdę zachowałem się jak kretyn.
- Nie no co ty. To nic takiego. Najpierw całujesz się ze mną, mówisz mi czułe słówka, a potem obściskujesz się z inną. Wcale nie poczułam się jak gówno.
- Nie jesteśmy razem - zaczął Louis, jednak nie dałam mu skończyć mówić.
- Wiem, że nie jesteśmy razem i nie będziemy - powiedziałam odczuwając ukłucie w sercu na własne słowa. - Ale tak się nie robi. Nie jestem twoją zabawką, żebyś przychodził do mnie, kiedy masz na to ochotę!
- Doprawdy? Ja jestem zły, ale ty możesz robić wszystko z Joshem i Astonem, racja?! - chłopak również zaczął krzyczeć.
- To moi przyjaciele. I ja w przeciwieństwie do ciebie, nie całowałam się z żadnym z nich, kiedy przebywałam z tobą!
- Więc to wszystko moja wina?!
- Dokładnie. Jesteś popieprzony! Bawisz się dziewczynami, nic więcej. Ale o mnie zapomnij! Nie dam ci się!
- Nigdy nie chciałem cię w sposób, w jaki byłem z innymi dziewczynami. Przyszedłem tutaj żeby cię przeprosić i naprawić to wszystko - przerwał, a ja poczułam gulę w gardle. Czy on wymijająco mówi mi, że jestem kimś więcej niż zwykłą dziewczyną od seksu? Chciałam coś powiedzieć, ale chłopak kontynuował dalej. - Ale wiesz co? Nie zależy mi.
Spojrzałam na niego zszokowana i równocześnie załamana jego słowami. Stał beznamiętnie przede mną, po czym odwrócił się i szybko wyszedł z pokoju trzaskając głośno drzwiami. Nie byłam w stanie dłużej utrzymać się na nogach. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Chcę się pociąć. Wszystko spieprzyłam. Usłyszałam otwierane drzwi. Podniosłam wzrok, żeby zobaczyć Angelę wracającą do łóżka. - Słyszałam. Amy, on naprawdę nie pieprzył się z Eleanor.
- Cokolwiek. Słyszałaś, jemu i tak nie zależy - powiedziałam. Mój głos się łamał, a ja byłam na skraju łez.
- Zależy. Louis powiedział tak, tylko dlatego, że to jego mechanizm obronny.
- Co mam robić? - zapytałam.
- Oboje jesteście tak samo winni temu co się przed chwilą wydarzyło. Jednak wiem, że obojgu wam na sobie zależy. Myślę, że teraz ty musisz wyciągnąć pierwsza rękę na zgodę. Porozmawiajcie na spokojnie.
- Myślisz, że mnie wysłucha? - zapytałam, jednak nie chciałam znać odpowiedzi.
- Wysłucha. Idź do niego po zajęciach. Będzie dobrze - powiedziała.
- Skąd masz pewnością, że będzie dobrze?
- Bo wiem, że czujecie do siebie to samo, jednak żadne z was nie dopuściło jeszcze do siebie tej myśli.
- O czym mówisz? - zapytałam szczerze zaintrygowana.
- Motyle w brzuchu. Błyszczące oczy. Głowa w chmurach. Wiesz jak to się fachowo nazywa - puściła mi oczko i schowała się pod kołdrę wracając do spania.
Westchnęłam głośno. Podeszłam do szafy wybrać dla siebie ubrania. Myślałam o Louisie. To wszystko jest takie dziwne. Znamy się trzy tygodnie, a ja się ciągle przyłapuję na myśleniu o nim. Nie mogę znieść myśli, że pieprzył się z jakąś laską. To głupie, że na jego widok mam motyle w brzuchu. To znaczy, Louis jest niewiarygodnie seksowny i przystojny, a w jego błękitne oczy mogłabym patrzeć godzinami. Jednak nie jest to dla mnie najważniejsze. Ten chłopak jest zabawny, troskliwy, ma cudowny charakter, a co najważniejsze czuję się przy nim swobodnie i bezpiecznie. Uświadomiłam sobie, że zakochuję się w niebieskookim brunecie. I to nie jest źle uczucie, jednak boję się, że chłopak tego nie odwzajemni. Kto pokochałby dziewczynę z bliznami na rękach, która jest wbrew wszystkiemu zamknięta w sobie? Przypomniałam sobie słowa mojego brata 'Jeśli zależy ci za własnym szczęściu, nie przejmuj się niczym i walcz o nie'. Czy tak powinnam zrobić i zaryzykować? Może jednak chłopakowi na mnie zależy, więc nie będę przegraną? Muszę z nim porozmawiać...

***

Było wpół do czwartej, kiedy weszłam do domu bractwa. Poszłam do salonu, z nadzieją znalezienia Louisa, jednak jedyną osobą jaką tam zastałam był Liam.
- Hej. Wiesz gdzie jest Louis?
- Hej, mała. Jest w pokoju, idiota siedzi tam od rana - powiedział śmiejąc się. Podziękowałam mu i poszłam na górę.
Idąc po schodach myślałam, co powiem. Zatrzymałam się przed pokojem chłopaka, nie będąc pewną czy zapukać czy po prostu wejść. Już chciałam pociągnąć za klamkę, kiedy usłyszałam pierwsze akordy 'Thinking Out Loud' Eda Sheerana. Moje serce prawie wyskoczyło w piersi, kiedy Louis zaczął cicho śpiewać. Nie słyszałam wszystkich słów, ponieważ ściana blokowała dźwięk, jednak i tak byłam w szoku, bo to moja ulubiona piosenka. Byłam wzruszona, jednak opanowywałam łzy. Stałam tak do końca utworu, a kiedy w pokoju nastała cisza, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- To było piękne - szepnęłam i poczułam łzę spływającą po moim policzku.
- Co do kurwy? - chłopak się zerwał, jednak wyraz jego twarzy złagodniał, kiedy na mnie spojrzał. Jego oczy zabłyszczały z nadzieją, jednak zobaczyłam w nich niepewność lub coś w tym stylu. - Jak długo tam stałaś?
- Jedną piosenkę. Uwielbiam ją.
- Wiem - powiedział i lekko się uśmiechnął. Odłożył gitarę i podszedł do mnie. Chwycił moją twarz w swoje dłonie i otarł kciukiem moje łzy. - Dlaczego tu przyszłaś?
- Ja... - zaczęłam, ale przerwałam. Zanim weszłam do pokoju miałam wszystko przygotowane, jednak teraz brakowało mi słów. Czułam się głupio, bo Louis był u mnie i chciał mnie przeprosić, a ja zwyczajnie na niego naskoczyłam. Przełknęłam głośno ślinę i ponownie zabrałam głos. - Chciałam cię przeprosić za dzisiaj, za moje zachowanie,no wiesz. Chciałeś porozmawiać, a ja naskoczyłam na ciebie jak idiotka. Jest mi źle z tym co sobie powiedzieliśmy.
- W porządku miałaś prawo być zła. Jeszcze raz cię przepraszam, za bycie dupkiem. Wiem, że cię ignorowałem, ale to dlatego, że działasz na mnie, tak jak nikt inny, a ja nie wiem jak sobie z tym radzić, rozumiesz? - kiwnęłam tylko głową. - Naprawdę nie spałem z Eleanor. Od tamtej imprezy urodzinowej Nialla nie było dnia, w którym nie myślałem o tobie. Wiedziałem, że jesteś na mnie zła, jednak nie chciałem zbyt szybko reagować. Postanowiłem dać nam obojgu trochę czasu na ochłonięcie.
- Louis, ja nie chcę żeby tak było. Nie chcę żebyśmy się nawzajem ignorowali - szepczę. Chcę mu powiedzieć, że tylko przy nim jesteś szczęśliwa, jak nigdy, ale chyba na to za wcześnie. Postanawiam to zachować dla siebie.
- Więc między nami wszystko okej? - pyta mnie Louis. Widzę w jego oczach zmartwienie, boi się mojej odpowiedzi?
- Okej - mówię, a kąciki moich ust automatycznie unoszą się do góry. Chłopak również się uśmiecha i szybko chwyta moją twarz w swoje dłonie i złącza nasze wargi. Ten pocałunek jest inny niż poprzedni, bardziej delikatny i zmysłowy, pełen tęsknoty. Kiedy Louis przejeżdża językiem po mojej wardze, czuję motyle w brzuchu i po raz kolejny zachwycam się jak on świetnie całuje. Po około minucie odrywamy się od siebie i patrzymy w swoje oczy. Jak zawsze mam wrażenie, że błękit jego tęczówek przenika mnie od środka. Spojrzenie Louisa jest zarazem hipnotyzujące i rozpraszające. Przenoszę wzrok na jego malinowe pełne usta, które są wygięte w tym oczarowującym mnie uśmiechu, który tak bardzo uwielbiam.
- Już prawie zapomniałem, jak błyszczą twoje oczy - mówi do mnie i gładzi dłonią mój policzek. Czuję jak mój żołądek zaciska się na jego słowa, ponieważ to jest takie słodkie.
Chłopak chwyta mnie za rękę i idąc tyłem prowadzi do swojego łóżka. Louis nie zauważa stojącej przy łóżku gitary i zahacza o nią, upadając na ziemię. Zaczynam się śmiać, jednak milknę, kiedy pociągnięta przez bruneta upadam na niego. Mój upadek nie był bolesny, ponieważ wylądowałam w jego ramionach. Louis jęknął głośno, dając mi znać, że go przygniatam go swoim ciałem, po czym zaczął się śmiać. Wiedziałam, że żartuje, jednak zabolała mnie taka uwaga i chciałam się podnieść z ziemi. Lou szybko się opamiętał i otoczył mnie swoimi ramionami, przyciągając moje plecy do jego torsu. Siedziałam teraz pomiędzy jego nogami. Poczułam, jak chłopak zagłębia swoją twarz w moje włosy, aby szepnąć mi do ucha:
- Tylko żartuję, kochanie - powiedział i obrócił moją twarz w stronę swojej. - Poważnie. Jesteś piękna.
Uśmiechnęłam się, ponieważ wiedziałam, że mówił to szczerze. Odwróciłam się i wtuliłam się w niego. Louis obejmował mnie od tyłu i kołysał nami na boki, a ja patrzyłam na drzwi przed sobą. Po chwili zwróciłam uwagę na leżącą przed nami gitarę. Przypomniałam sobie naszą wizytę w sklepie muzycznym. Spojrzałam na chłopaka.
- Hej! Okłamałeś mnie! - Louis uniósł w zdziwieniu brwi do góry. Wskazałam brodą na gitarę. - Mówiłeś, że nie grasz. Okłamałeś mnie wtedy w sklepie. Grasz, sama przed chwilą słyszałam. No, teraz się tłumacz.
- Okej, okej. Gram, ale ci tego nie powiedziałam, bo trzymam to w tajemnicy. Chociaż ostatnio powiedziałaś mi o tej piosence Eda i wtedy postanowiłem nauczyć się jej grać, dla ciebie - powiedział, a moje serce na chwilę przestało bić.
- Więc zagraj teraz.
- Przecież już słyszałaś.
- Ale chcę jeszcze raz. Proszę - powiedziałam i zrobiłam minę małego kotka. Louis się zaśmiał i kilka razy przejechał dłonią po moich włosach. To było miłe uczucie.
- Nie wiem co ze mną robisz, ale podoba mi się to - mruknął i poklepał moje udo. - Wstawaj.
Podniosłam się z podłogi. Zdjęłam trampki i położyłam się na łóżku Louisa. Chłopak wziął gitarę i usiał w nogach łóżka. Podkuliłam nogi i ułożyłam wygodniej głowę na poduszce. Spojrzałam na bruneta. Też się na mnie patrzył i puścił mi oczko. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Chłopak chwycił piórko i kilka razy przejechał po strunach. Spojrzał ponownie na mnie i zaczął grać. Cały czas go obserwowałam. Grał w skupieniu i momentami mrużył brwi przypominając sobie dalsze ruchy. Słuchałam utworu jak urzeczona, był piękny, równie doskonały jak oryginał. Kiedy dobiegł końca Louis spojrzał na mnie. Nic nie mówił, tylko się na mnie patrzył.
- To było piękne. Możesz zagrać jeszcze raz? I zaśpiewać? - zapytałam i uśmiechnęłam się nieśmiało.
Chłopak pokręcił z uśmiechem głową i zaczął grać ponownie. Początkowo słyszałam tylko głos gitary. Wstrzymałam oddech, kiedy Louis zaczął śpiewać. Jego głos był tak cudowny, że zakochałam się w tym. Uwielbiam tę piosenkę i zawsze się na niej wzruszam, dlatego zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tym jak śpiewał dla mnie.

' Will your mouth still remember the taste of my love / Czy twoje usta wciąż będą pamiętać smak mojej miłości?
Will your eyes still smile from your cheeks / Czy twoje oczy nadal będą się uśmiechały znad Twoich policzków?
And darling I will be loving you 'til we're 70 / Skarbie, będę cię kochał aż będziemy siedemdziesięciolatkami
And baby my heart could still fall as hard at 23 / Kochanie, moje serce mogłoby kochać tak mocno, jakbym był 23-latkiem
And I'm thinking 'bout how people fall in love in mysterious ways / Myślę o tym, jak ludzie zakochują się w tajemniczy sposób
Maybe just the touch of a hand / Może tylko przez dotyk dłoni
Oh me I fall in love with you every single day / A ja zakochuję się w tobie każdego dnia
And I just wanna tell you I am / I chcę tobie po prostu powiedzieć, że jestem '

Poczułam pod powiekami łzy, jednak pilnowałam się, aby nie uronić żadnej z nich. Kiedy piosenka dobiegła końca, nie byłam w stanie otworzyć oczu, ponieważ wiedziałam, że się rozpłaczę. Poczułam jak łóżko się ugina, co oznaczało, że Lou wstał. Chwilę później jego dłoń dotykała mojego policzka, a kciuk starł zbłąkaną łzę z kącika mojego oka.
- Hej, mała. Otwórz oczy. - pokręciłam przecząco głową. - No dalej.
Uśmiechnęłam się, jednak wciąż nie otwierałam oczu. Poczułam na swoje twarzy miękkie wargi chłopaka. Louis całował dosłownie każdy centymetr mojej twarzy. Uśmiechałam się i próbowałam rękoma odciągnąć jego usta. Brunet jedynie chwycił moje nadgarstki i przytrzymał je nad moją głową.
- Otwórz oczy - nalegał całując mój nos. Postanowiłam zaprzestać stawiać opór i otworzyłam oczy. Chłopak kucał przy łóżku. Uśmiechnął się do mnie, jednak jego uśmiech zgasł, kiedy tylko zobaczył szklanki w moich oczach. - Dlaczego płaczesz?
- Nie płaczę - powiedziałam i poczułam jak kilka łez spływa po moim policzki. Louis starł je szybkim całusem.
- Co się dzieje? - spytał z wyczuwalną troską w głosie.
- Naprawdę nic. Po protu, kiedy się wzruszam płaczę. Jestem głupia - powiedziałam i przetarłam ręką oczy. Chłopak najwyraźniej się odprężył, ponieważ na jego twarzy malowała się ulga.
- Nie jesteś głupia - odpowiedział mi. Usiadł na łóżku i przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam się do niego i znów byłam w swoim ulubionym miejscu. Jego ramiona dawały mi poczucie bezpieczeństwa i nie chciałam aby kiedykolwiek mnie puszczał. Po chwili chłopak się odezwał. - Moja mała Amy wzruszyła się, jak dla niej śpiewałem.
Odchyliłam głowę i spojrzałam na niego. Spodobało mi się, kiedy mówił 'moja Amy'. Uśmiechnęłam się do niego.
- Podoba mi się jak tak na mnie mówisz - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Chłopak się uśmiechnął.
- Jesteś głodna? Możemy zamówić pizzę - zmienił temat, a mi jak na zawołanie zaburczało w brzuchu. Lou zaśmiał się i wstał. Wyciągnął do mnie rękę i podciągnął do góry. Zeszliśmy na dół do kuchni. Chłopak z lodówki zdjął broszurę Pizzy Hut i rzucił w moim kierunku. Złapałam ją i zaczęłam przeglądać.
- Jaką chcesz? - zapytał, kiedy wystukiwał numer w swoim telefonie.
- Jakąkolwiek, byleby była z ananasem - odpowiedziałam. Skinął głową i przyłożył telefon do ucha.
- Dzień dobry chciałem zamówić pizzę... - zaczął, jednak nie słyszałam go dalej, ponieważ ktoś okręcił mnie na krzesełku barowym. Kiedy się zatrzymał zobaczyłam stojącego przez sobą Josha, który uśmiechał się do mnie głupkowato.
- Cześć, mała - przywitał się i przytulił mnie.
- Hej. Co tam? - odpowiedziałam/
- Idę na mecz z Calumem, a później idziemy do niego, ponieważ ma dzisiaj wolny pokój. Sama rozumiesz - odpowiedział i uniósł znacząco brwi. Przewróciłam oczami i zaśmiałam się głośno.
- Pozostało mi życzyć tobie udanej randki - powiedziałam kiedy opanowałam śmiech. Josh przysunął się do mnie i objął ramieniem.
- Widzę, że już wszystko w porządku - powiedział, a ja spojrzałam na niego, nie mając pojęcia o czym mówi. - Ty i Tommo. Pogodziliście się?
- Tak, już jest dobrze, z czego się bardzo cieszę - odwróciłam się i rozejrzałam po kuchni jednak nie znalazłam w niej Louisa.
- To świetnie. Ja lecę. Miłego dnia z tym idiotą - powiedział i cmoknął mnie w policzek. Przewróciłam oczami. Chłopak wyszedł, a ja zeskoczyłam z krzesła i poszłam do salonu mając nadzieję, że zastanę tam Tommo.
Nie myliłam się. Siedział na kanapie i grał w Fifę na Xbox-ie. Podeszłam bliżej i usiadłam koło niego.
- Pizza będzie za piętnaście minut - nie spojrzał na mnie tylko grał dalej.
- Lou - zaczęłam. Nie odpowiedział mi. - Louis.
Był zły, a raczej zazdrosny o to, że rozmawiałam z Joshem. Postanowiłam nic nie mówić. Położyłam swoje nogi na jego i oparłam się głową o zagłówek, rozkładając się na całej długości kanapy. Przez całe piętnaście minut byliśmy cicho. Patrzyłam na sufit, swoje białe skarpetki, lub na twarz Louisa, który był skupiony na grze. Przeszkadzała mi ta cisza i byłam wdzięczna, kiedy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Chłopak zatrzymał mecz i poszedł odebrać nasze zamówienie. Kiedy wrócił położył jeden karton na stoliku przede mną, a drugi wziął na swoje kolana i otworzył wyciągając jeden kawałek pizzy. Nie wytrzymałam i podniosłam się z miejsca. Chwyciłam swoje pudełko.
- Jeśli nie zamierzasz ze mną rozmawiać, idę do twojego pokoju zjeść w samotności - powiedziałam i wyszłam z salonu. 
Poszłam na drugie piętro i weszłam do pokoju Louisa. Położyłam pizzę na biurku. Nie musiałam długo czekać, kiedy usłyszałam otwierane drzwi. Zobaczyłam chłopaka z kawałkiem pizzy w buzi i pudełkiem w ręku. Wyglądał zabawnie. Podszedł do łóżka i usiadł na nim. Poklepał miejsce koło siebie. Wzięłam swoją pizzę i usiadłam koło niego. Chwyciłam jeden kawałek i zaczęłam jeść. Po chwili Lou postanowił przerwać ciszę.
- Kłamałem.
- Co? - zapytałam i przerwałam jedzenie.
- Kłamałem, kiedy mówiłem, że mi nie zależy. Cholera, Amy, zależy mi i to bardzo.
- Zależy ci? - zapytałam nie dowierzając w to co słyszę.
- Zależy jak nigdy - powiedział. Uśmiechnęłam się w duchu, ponieważ mi też zależy. - Dlatego, proszę nie kręć z Joshem, bo jestem zazdrosny, jak kurwa.
- Nie możesz być zazdrosny o geja - odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać, ponieważ jego zazdrość była nie na miejscu. Louis popatrzył na mnie, jakbym miała dwie głowy. Zamilkłam, kiedy dotarło do mnie, co powiedziałam na głos.
- Co powiedziałaś?
- Kurwa - mruknęłam cicho i wbiłam wzrok w niedojedzony kawałek pizzy. - Nie słyszałeś tego.
- Owszem, słyszałem.
- Josh... kurwa, on mnie zabije, jeśli się dowie, że ci powiedziałam.
- Nie zabije, nikomu nie powiem. Młody Horan jest gejem?
- Ugh, tak.
- Dlaczego wiesz tylko ty? - zapytał najwyraźniej złakniony informacji.
- Nakryłam go z Calumem jak się całowali - wyznałam, przypominając sobie sytuację z imprezy w bractwie.
- Więc oni są razem? - skinęłam głową. - Dlaczego nie powiedzieli? Przecież wszyscy byliby zadowoleni. Każdy z nas popiera homoseksualizm, więc nie rozumiem.
- Josh chce nas o tym poinformować, tylko czeka na odpowiedni moment - powiedziałam i wróciłam do jedzenia.
- W każdym razie żeby byli tylko szczęśliwi - mruknął Louis z pełną buzią pizzy.
Zjadłam połowę i czując, że więcej już nie dam rady popchnęłam swój karton w kierunku Louisa, który sam skończył już swoją pizzę. Spuściłam nogi z łóżka i rzuciłam się na miękki materac. Poklepałam się po brzuchu, czując jak bardzo mi odstaje.
- Która godzina? - zapytałam, kiedy Louis wstał i odniósł pudełka na biurko.
- Prawie siódma, czemu pytasz?
- Myślę, że zaraz powinnam wracać. Mam jutro o ósmej rano zajęcia.
- Odwiozę cię później. Możemy teraz obejrzeć jakiś film.
- Czemu nie - zgodziłam się.
- Na biurku jest mój laptop. Weź go i wybierz jakiś film, są na dysku. Idę do toalety - powiedział i poszedł do łazienki.
Podeszłam do biurka i wzięłam komputer. Wróciłam na łóżko siadając na nim po turecku i położyłam przed sobą laptopa. Kiedy już się uruchomił otworzyłam folder z filmami i zaczęłam je przeglądać. Wybuchłam głośnym śmiechem, gdy na ekranie wyświetliło się kilkanaście tytułów różnych części 'Barbie' oraz mnóstwo bajek, które oglądałam jako dziecko. Louis jest bardzo dojrzałym nastolatkiem.
Wciąż się śmiejąc, podniosłam głowę, tylko po to, aby zobaczyć jak chłopak wychodzi z łazienki.
- Serio Louis? Bajki? - zapytałam.
- To nie dla mnie, okej? - odpowiedział wyraźnie zmieszany.
- Są w twoim komputerze.
- Mam je dla swojego rodzeństwa - powiedział siadając koło mnie i pocierając dłonią kark.
- Masz rodzeństwo?
- Aż za dużo - zaśmiał się.
- To znaczy?
- Moja mama mieszka w Doncaster z czterema moimi siostrami. Mój tata ma dwójkę dzieci z nowego małżeństwa i jest w Nowym Jorku, często się z nimi widuję.
- Więc oglądasz Barbie z młodszym rodzeństwem? - zapytałam.
- Tak jakby. Wiesz, Toby ma 4 latka a Maggie 3, więc filmów akcji im nie puszczę.
- A my co oglądamy?
- To na co masz ochotę - odpowiedział i puścił mi oczko. Przejrzałam listę raz jeszcze i znalazłam film, który przypadł mi do gustu.
- Wybieram 'I wciąż ją kocham' - odpowiedziałam, a Lou uderzył się dłonią w twarz.
- Nie wiem czemu pozwoliłem ci decydować. Przecież to było oczywiste, że wybierzesz jakieś głupie romansidło.
- Proszę? - zapytałam, na co Louis przewrócił oczami.
- Dobra, kładź się - powiedział. Położyłam się wygodnie na łóżku i podniosłam trochę poduszki, żeby móc się oprzeć. Louis położył laptopa pomiędzy naszymi nogami. Kiedy włączył film położył się koło mnie i przyciągnął do siebie. Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej, a on otoczył mnie ramieniem i pocałował w głowę. Awwww.
Przez pierwsze pół godziny oglądałam w skupieniu, ale potem Louis zaczął marudzić, że się nudzi i bawił się moimi włosami, przez co nie mogłam wdrążyć się w fabułę, mimo że oglądałam ten film setki razy.
- To jest głupie - jęczał przy moim uchu chłopak, a ja musiałam stłumić chichot.
Byliśmy w momencie, w którym John i Savannah całowali się w deszczu i oczywiście musiałam się zachwycić, jednak Louis głośno jęknął i zamknął nogą laptopa. Uniosłam się z jego piersi i spojrzałam na niego zirytowana.
- Jak mogłeś? W najlepszym momencie! - wykrzyknęłam oburzona. - Przecież to tandeta. Nie wiem co laski w tym widzą.
- Channinga z pewnością.
- Tego kolesia? On nawet nie jest przystojny!
- Jest! Jest najbardziej przystojnym kolesiem jakiego znam - odwinęłam się.
- A ja to co? Hej, jestem zajebiście przystojny! - powiedział marszcząc brwi.
- Jesteś, jesteś. Już się tak nie marszcz - uśmiechnęłam się i pocałowałam zmarszczenie jego brwi. Louis wyraźnie się rozluźnia, bo znów uśmiecha się do mnie zadziornie. Szybko chwyta mnie w talii i wciąga na siebie tak, że siedzę na nim okrakiem. Chłopak lekko się podnosi po czym zaczyna mnie całować. Nie wiem jak długo jeszcze będę zachwycać się każdym jego pocałunkiem, ale mogę stwierdzić, że mogłyby trwać znacznie dłużej.
Kiedy Lou oderwał się od moich ust zaczął całować mnie wzdłuż linii szczęki, a także tuż pod moim uchem, przez co przechodził mnie rozkoszny dreszcz. Zaczął schodzić niżej i składać pocałunki na mojej szyi. Kiedy dotarł do obojczyka przejechał językiem po mojej skórze. Kilka razy przejechał po tym miejscu zębami, a ja cicho jęknęłam. W końcu poczułam jego miękkie wargi przy skórze, które wsysały się w nią. Miejsce w którym mnie oznaczył trochę mnie piekło i dosłownie czułam jak płonie, ale było to przyjemne uczucie. Louis kilka razy przejechał językiem po zranionym miejscu, a później delikatnie pocałował. Odsunął mnie od siebie i przyjrzał mi się. Uważnie śledził miejsce, w którym zrobił mi malinkę, a na jego twarzy błąkał się uśmiech. Przyłożył swoją dłoń do mojego policzka, dzięki czemu mogłam się w nią wtulić.
- Taka jest jeszcze piękniejsza - szepnął cicho, jednak wiem, że powiedział to tylko do siebie. Uśmiechnęłam się tylko i położyłam na nim wdychając jego cudowny zapach i przymykając powieki. Nagle ogarnęło mnie totalne zmęczenie. Ziewnęłam zakrywając ręką usta.
- Muszę wracać - powiedziałam chcąc się podnieść. Louis wciąż kurczowo mnie trzymał.
- Zostań na noc.

____________________

#SpacesLTff
Jeśli szanujesz mój czas poświęcony na pisanie rozdziału, zostaw po sobie komentarz! (:

3 komentarze: